Długi proces dojrzewania

​Ma piękną żonę, właśnie po raz drugi został ojcem. Ale długo nie umiał stworzyć udanego związku. Jak zmieniał się Michał?

Michał Żebrowski z żoną
Michał Żebrowski z żoną123RF/PICSEL

Jedni uważają go za... pantoflarza, inni za buntownika. Jeszcze inni dodają: "zarozumiały". On sam mówi o sobie: "Tajemniczy i pracowity". Na temat Michała Żebrowskiego (41) od dawna krążą sprzeczne opinie. Dziennikarze, którzy z nim przeprowadzali wywiady, narzekają, że aktor zdawkowo odpowiada na pytania - ogranicza się do kilku słów. Czasem prowokuje i próbuje wyprowadzić rozmówcę z równowagi.

Nie tylko media trzyma na dystans. Anna Dereszowska, która niedawno zaczęła pracować z Michałem w jego Teatrze 6. piętro, powoli oswajała się ze swoim szefem. "Zanim go poznałam, jawił mi się jako osoba wyniosła, bufon". Później zmieniła zdanie. "Okazuje się, że to jest supergość", mówi. Nas zaintrygował fakt, że Żebrowski ma obecnie świetną passę zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym.

Właśnie powitał na świecie drugiego syna, z sukcesami prowadzi teatr, wciąż gra w głośnych filmach (m.in. "Sęp") i ma nowe pomysły - choćby takie jak... prowadzenie gospodarstwa.

Choć dziś podtrzymuje wizerunek dżentelmena o nienagannych manierach, w szkole był rozrabiaką. Niezbyt też przykładał się do nauki. Ale gdy przyszedł czas egzaminów do liceum, potrafił się zmobilizować i trafił do renomowanego warszawskiego XI LO im. Mikołaja Reja. Wybrał klasę o profilu matematyczno-fizycznym. Jego znajomi z tamtych lat mówią, że był najsłabszy z matematyki i niemal każdą przerwę spędzał na boisku, grając w koszykówkę.

Miał dość nietypowe hobby: śpiewał w chórze i brał udział w konkursach recytatorskich. Potem zaskoczył kolegów decyzją o zdawaniu do warszawskiej PWST. Tam rozwinął skrzydła. Profesorowie twierdzili, że taki talent zdarza się raz na wiele lat. Ale, żeby nie było zbyt łatwo, Anna Seniuk, opiekunka jego roku, postawiła mu dwójkę z dykcji. Michał ustawił sobie wysoko poprzeczkę i... praktycznie nie wychodził ze szkoły.

„Moim zdaniem każdej osobie, która odnosi sukces, w pewnym momencie woda sodowa uderza do głowy. Ten etap zwykle mija. Mnie uzdrowiły obowiązki producenckie”, mówił Michał w jednym z wywiadów. Dziś z powodzeniem łączy zawód aktora z zarządzaniem własnym teatrem. I ma jeszcze czas dla rodziny!

"Kiedy kończyłem tę uczelnię, to chyba miałem jedną z najlepszych ocen z dykcji na roku, bo przez te cztery lata włożyłem w to wielką pracę", mówi. Znajomi ze studiów wspominają Żebrowskiego jako outsidera i silną osobowość. Studiował na jednym roku z Agnieszką Krukówną, Jackiem Rozenkiem i Piotrem Adamczykiem. "Chyba jako jedyni w historii uczelni odmówiliśmy uczestniczenia w fuksówce.

Uznaliśmy, że to jest absolutnie poza godnością studentów. Oczywiście "starzy" próbowali nas złamać. Michał rzucił do jednego z nich: "Spotkamy się w teatrze!". I cóż, nie doszło do tego. Bo tamten gość przepadł bez wieści", wspomina Rozenek. Już wtedy za Michałem szalały atrakcyjne koleżanki. On unikał jednak randek, w sprawach sercowych wydawał się wręcz chorobliwie nieśmiały.

Sam Żebrowski o tamtych czasach opowiada tak: "Zamiast wydawać na wódkę i d...y, wolałem wydać pieniądze na letni Festiwal Teatralny w Salzburgu. Chodziłem na przedstawienia w wełnianym garniturze. Pod krawatem! A cała publika w T-shirtach". Dziś przyznaje, że jako dwudziestoparolatek był sztywniakiem i brał życie zbyt serio. Ale może dzięki temu szybko odniósł pierwszy wielki sukces. Miał 27 lat, gdy zagrał w "Ogniem i mieczem". Z miejsca uznano go za nadzieję polskiego kina i zaczęło się szaleństwo na punkcie Żebrowskiego-amanta.

"Myślę też, że bohaterowie, których grałem, w dużej mierze przyczynili się do tego "boomu". Do tego podobno dobrze się fotografowałem na okładkach kolorowych pism", twierdzi. Sam utrwalił wizerunek przystojniaka, nagrywając płytę z Anną Marią Jopek "Lubię, kiedy kobieta". "Michaś, ty to jesteś bardzo fajny chłopak, tylko musisz jeszcze kopa dostać od życia i wtedy będziesz naprawdę fajny", powiedziała mu wtedy Anna Maria.

Żebrowski oburzył się, nie zrozumiał jej słów. Ale po latach ze śmiechem przyznał, że miały one głęboki sens. Aktor bowiem przez wiele lat nie potrafił stworzyć stabilnego związku.

Michał Żebrowski
Michał ŻebrowskiGałązkaAKPA

Łatka przystojniaka wkrótce zaczęła mu przeszkadzać. Im więcej dziennikarze pisali o nim, że jest najpiękniejszy, tym bardziej ostentacyjnie nie dbał o wygląd. Ukrywał się pod czapką z daszkiem, zapuszczał niechlujną brodę i nie przejmował się modą. Preferował styl sportowy: bluza z kapturem, bojówki. I nadal uchodził za najseksowniejszego mężczyznę w Polsce. Łączono go z pięknymi aktorkami.

Plotkowano, że miał romans m.in. z Izabellą Scorupco. Po latach na pytanie Kuby Wojewódzkiego: "Czy to prawda, że byłeś kiedyś w związku z polską aktorką, która zagrała w "Ogniem i mieczem" a potem w "Bondzie"?, odpowiedział: "Dżentelmen nie mówi z kim był i z kim nie był". Ale w jednym z wywiadów przyznał, że samotność nie dawała mu szczęścia.

Wszystko zmieniło się przed czterdziestką, kiedy poznał śliczną i dużo młodszą od siebie Aleksandrę Adamczyk (27). Wieczny kawaler błyskawicznie podjął decyzję o ślubie. Romantyczna ceremonia odbyła się na Podhalu. Już po roku państwu Żebrowskim urodził się pierwszy syn: Franciszek (3), a przed miesiącem na świat przyszedł drugi - Henryk. Miłość dodała też Michałowi skrzydeł na polu zawodowym.

Po skończeniu podyplomowych studiów z zakresu marketingu założył Teatr 6. piętro. Zrezygnował z kariery w Rosji, za to zawalczył o rolę w serialu "Na dobre i na złe". "Poszedłem do wielkiego naszego producenta Tadeusza Lampki, powiedziałem: "Panie Tadeuszu, już mi się nie chce wyjeżdżać na Wschód, to, co miałem zrobić, to tam zrobiłem.

Teraz mam żonę, dziecko, nie chce mi się tam po prostu latać tymi samolotami, noce zarywać, chociaż dobrze płacą w tej Rosji". Dziś uchodzi za człowieka sukcesu. Łączy role i pasje. Właśnie w umiejętności działania na wielu frontach, robieniu kilku rzeczy jednocześnie, upatruje swoją dojrzałość.

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas