Do trzydziestki podchodzę na luzie

"W ogóle się tym nie stresuję. Czuję, że wszystko, co najlepsze, dopiero się dla mnie zaczyna" - mówi o swoich 30. urodzinach Marta Żmuda Trzebiatowska. Z jedną z najpiękniejszych aktorek rozmawiamy o przemyśleniach, jakie towarzyszą jej w tym szczególnym czasie.

Marta Żmuda-Trzebiatowska
Marta Żmuda-TrzebiatowskaPaweł WrzecionMWMedia

Przyszła pani na świat 26 lipca, czyli w połowie wakacji. Czy ta specyficzna data wpływała w jakiś sposób na to, jak wyglądały obchody pani urodzin?

Marta Żmuda Trzebiatowska: Zawsze miałam traumę związaną z urodzinami, ponieważ nikt nigdy o nich nie pamiętał. Potem, nawet gdy chciałam robić urodziny, nikogo nie było. Wszyscy byli na wakacjach, urlopach, zajęci plażowaniem i zwiedzaniem.

Jakie emocje towarzyszą pani przy wejściu w trzecią dekadę życia?
- Generalnie, w ogóle się tym nie stresuję. Czuję, że wszystko, co najlepsze, dopiero się dla mnie zaczyna. Wydaje mi się, że jesteśmy za młodzi, żeby robić bilans. To czas, kiedy jeszcze można pozwolić sobie na ryzykowanie i zabawę. Ale oczywiście nachodzi już refleksja, że powoli trzeba sobie układać życie.

Gdyby jednak miała pani zrobić jakiś bilans Z czego, jako 30-latka, jest pani najbardziej dumna?
- Z tego, że nigdy nie poprzewracało mi się w głowie. Cieszy to również moich bliskich. Zawsze byłam sobą. Udało mi się zachować trochę dziecięcej naiwności. Mam też pozytywne podejście do życia, świata i ludzi. Ponadto, moim ogromnym sukcesem są przyjaciele. Mam wielu cudownych ludzi wokół siebie. Nie jestem sama. To duży sukces.

Czego życzyłaby pani sobie na kolejne 30 lat?
- Wczoraj moja przyjaciółka obchodziła trzydziestkę. Życzyłam jej wewnętrznego spokoju, stabilizacji i kogoś takiego, o kogo mogłaby się oprzeć. Kto chwyciłby ją za rękę, i w tych trudnych, i radosnych momentach. Żeby miała z kim dzielić się tymi momentami. Śmiałyśmy się, że jesteśmy jeszcze w takim wieku, że sobie nie życzymy zdrowia, ale oczywiście zdrowie to podstawa. Praca nie jest najważniejsza.

Wakacje na półmetku. Czy udało się pani odwiedzić jakieś piękne miejsce?
- Jedną podróż mam już za sobą. Spędziłam bardzo uroczy czas na Cyprze, gdzie odwiedziłam swoją przyjaciółkę, Natalię Jaroszewską (znana projektantka mody), która mieszka tam od trzech lat. Na Wyspie Afrodyty nie chodziłam utartymi szlakami. Odwiedzałam restauracje i plaże, które znają tylko mieszkający tam ludzie. Oprócz tego - cztery kobiety, bardzo inspirujące rozmowy do białego rana i oczywiście zakupy. Mam takie przemyślenie po tym wyjeździe, że nikt tak bardzo nie potrafi zainspirować drugiej kobiety, jak właśnie inna kobieta.

Kolejny cel - Chorwacja. Lecę z przyjaciółmi na ich łódkę i będę pływać po Adriatyku. Na razie do 1 sierpnia gram w Teatrze Kwadrat. Później, po krótkim urlopie, pod koniec sierpnia, zaczynam zdjęcia do filmu.

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas