​Ela Romanowska: Dla mnie dom to przede wszystkim rodzina

Ela Romanowska ponownie stanie na czele ekipy programu "Nasz nowy dom". W rozmowie z Interią dzieli się swoimi wrażeniami z pracy na planie, opowiada o emocjach towarzyszących metamorfozom domów i zdradza, co najbardziej ją porusza w tej roli. Jak zmieniło ją prowadzenie programu i czego nauczyła się przez ten czas?

Historie naszych rodzin są często bolesne i bardzo poruszające, a ja mam z nimi bezpośredni kontakt - mówi Ela Romanowska
Historie naszych rodzin są często bolesne i bardzo poruszające, a ja mam z nimi bezpośredni kontakt - mówi Ela Romanowskamateriały promocyjne

Katarzyna Drelich: "Nasz nowy dom" to program pełen emocji i ludzkich historii. Czy po kolejnych sezonach czujesz, że już się w nim zadomowiłaś? Jak zmieniło cię to doświadczenie?

Ela Romanowska: Po pierwsze, mamy cudowną ekipę - zarówno produkcyjną, jak i remontową, wraz z architektami i kierownikami. Wszyscy przyjęli mnie bardzo serdecznie, obdarzając ogromnym kredytem zaufania. Wspierali mnie od samego początku mojego udziału w programie. Praca z tak wspaniałymi ludźmi to dla mnie ogromny zaszczyt i wielki przywilej.

Mam też wrażenie, że pomimo trudnego początku zaakceptowali mnie również widzowie. Teraz, bez tego całego obciążenia, jest mi dużo łatwiej. Wreszcie mogę w pełni skupić się na tym, co najważniejsze - naszych cudownych rodzinach. Czuję, że jestem teraz silniejsza. Wciąż tak samo wrażliwa, ale coraz lepiej panuję nad własnymi emocjami.

Każda rodzina, którą odwiedzacie, ma za sobą trudną historię. Czy był moment, w którym wyjątkowo trudno było ci powstrzymać łzy? Jak radzisz sobie z tym ogromnym ładunkiem emocjonalnym?

Prawda jest taka, że jestem bardzo wrażliwym człowiekiem, czułym na krzywdę innych, szczególnie dzieci i zwierząt. I choć staram się przy spotkaniach z rodzinami panować nad emocjami, nie zawsze mi się to udaje. Czasem polecą mi łzy, załamie się głos, ale szczerze mówiąc, nie walczę z tym na siłę.

Historie naszych rodzin są często bolesne i bardzo poruszające, a ja mam z nimi bezpośredni kontakt. Chcę, by wiedzieli, że siedzi przed nimi ktoś, kto jest z nimi w stu procentach. Ktoś, kto przeżywa to razem z nimi, kto chce dla nich jak najlepiej - a nie tylko "pani z telewizji". Zależy mi, by czuli, że mogą mi zaufać i się przede mną otworzyć. Nie oceniam, nie wyśmiewam - jestem tam po to, by ich wysłuchać, wesprzeć, przytulić i pomóc opowiedzieć ich historię naszym widzom w jak najbardziej komfortowy i bezbolesny, jak na tę sytuację, sposób.

Wiele osób po emisji odcinków mówi, że wasza ekipa odmieniła im życie. Czy zdarzyło się, że ktoś po czasie się do ciebie odezwał i podzielił się tym, jak potoczyły się jego losy po programie?

Po skończonym remoncie nie zapominamy o naszych rodzinach - nadal mamy z nimi kontakt. Wiemy, jak przebiega ich leczenie, co u nich słychać. Dostajemy od nich wiadomości o ślubach, dobrych wynikach badań, postępach w leczeniu czy sukcesach w nowej pracy.

Czasem, gdy wracamy w okolice, w których mieszkają nasi byli bohaterowie, przychodzą nas odwiedzić - przytulić, przywitać się, po prostu porozmawiać. To jest coś naprawdę cudownego.

Po skończonym remoncie nie zapominamy o naszych rodzinach - mówi Ela Romanowska
Po skończonym remoncie nie zapominamy o naszych rodzinach - mówi Ela Romanowskamateriały promocyjne

Co czujesz, gdy po pięciu dniach wracasz do wyremontowanego domu i widzisz reakcje rodziny?

Na ten moment czekam chyba najbardziej. To właśnie ta chwila, która w namacalny sposób pokazuje im, że od teraz ich życie naprawdę się zmienia. Że to nie jest sen, z którego zaraz się obudzą, lecz nowa rzeczywistość. To moment pełen wzruszenia, radości i niedowierzania, a ich reakcje są zawsze wyjątkowe i szczere.

Choć towarzyszą nam wtedy kamery, jest w tym też coś bardzo intymnego - to chwila, która w pewnym sensie należy tylko do nich. Dla mnie to zdecydowanie najpiękniejszy moment całej naszej pięciodniowej podróży. Właśnie wtedy widzę, że cała nasza praca miała sens, a wysiłek, który włożyliśmy, naprawdę odmienił czyjeś życie.

Czy prowadzenie tego programu zmieniło twoje spojrzenie na dom i jego znaczenie w życiu człowieka? Może zaczęłaś inaczej patrzeć na własne cztery ściany?

Dla mnie dom to przede wszystkim rodzina - zawsze tak było, jest i będzie. Oczywiście jestem ogromnie wdzięczna, że moje życie ułożyło się tak, że mam dach nad głową, ciepłą i zimną wodę, ogrzewanie - wszystko to, czego często brakuje naszym bohaterom.

Cieszę się, że mamy miejsce, w którym cała rodzina i przyjaciele mogą się spotkać i spędzać czas. Jednak to, co dla mnie jest i zawsze będzie najcenniejsze, to drugi człowiek, a nie liczba metrów kwadratowych.

Ela Romanowska ponownie stanie na czele ekipy programu "Nasz nowy dom".
Ela Romanowska ponownie stanie na czele ekipy programu "Nasz nowy dom".materiały promocyjne

Gdybyś mogła spełnić jedno wielkie marzenie związane z "Naszym Nowym Domem", co by to było? 

Możliwość pomocy wszystkim potrzebującym i przeprowadzenie remontu w każdym domu, którego mieszkańcy zwracają się do nas z prośbą o wsparcie. Chciałabym, aby nikt nie musiał czekać latami na godne warunki do życia i abyśmy mogli odmieniać los każdej rodziny, która tego naprawdę potrzebuje.

Urszula Szybowicz: Emocje odróżniają nas od innych istot i ja bym się ich nie bałaINTERIA.PL