Jeszcze tylko jedno marzenie

Jej życie zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jest szczęśliwą i spełnioną kobietą, a teraz chce być babcią.

Restauratorka wreszcie uwierzyła w siebie / fot. A. Szilagyi
Restauratorka wreszcie uwierzyła w siebie / fot. A. SzilagyiMWMedia

- Rodzice cały czas mi mówili, że fajny jest mój brat, a ja jestem daleko z tyłu - opowiada pani Marta. Ale od tego czasu wiele się zmieniło, dzisiaj jest już inaczej. Wszystko za sprawą Waldemara Kozerawskiego, który sprawił, że poczuła się kobietą wiele wartą. - Znów jestem fajna. Usłyszałam, że jestem cudowna i wspaniała. Dzięki niemu przestałam też mieć "parcie na szkło" - wyznaje.

Słowa ukochanego dodały jej skrzydeł, więc kiedy otrzymała propozycję prowadzenia programu "Kuchenne rewolucje", choć była w szoku, zgodziła się. Czuła, że sprosta wyzwaniu i powstanie coś naprawdę dobrego.

Sukces nie przewrócił jej w głowie

- Ratuję restauracje, pokazuję jak gotować, podawać i jak cieszyć się tym, co się robi - opowiada.

Sama jest szczęśliwa. Jej życie nabrało ciepłych barw, a praca stała się pasją. Jest zakochana, a do tego przekonała do siebie dzieci. Bo do niedawna nie radziły sobie z sukcesem mamy.

- Kuchenne rewolucje bardzo nas do siebie zbliżyły. Moje dzieci zobaczyły, że jestem normalna, że wstaję rano, ciężko pracuję, nie odpuszczam i jestem konsekwentna w tym, co robię. To im dało poczucie bezpieczeństwa. Ale też zobaczyły, że sukces nie przewrócił mi w głowie i że naprawdę jestem ich fajną koleżanką - opowiada.

Ma nadzieję, że dzięki temu zyskała w ich oczach. - Bo już bardzo bym chciała, aby moje dzieci miały dzieci. Chciałabym być babcią, bo brakuje mi małego dziecka - wyznała. Ma nadzieję, że wkrótce nią zostanie. A wtedy jej życie będzie już miało komplet barw.

PI

Świat & Ludzie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas