Julia Rosnowska: Staram się żyć w zgodzie z naturą
Kremy i maści dla siebie, synka i przyjaciół robię sama w kuchni – mówi aktorka. – Piję wodę z kranu, ubrania kupuję w second handach.
Kiedy skończyła szkołę aktorską, studiowała podyplomowe zielarstwo. - Rośliny lecznicze, olejki eteryczne bardzo mnie fascynowały - podkreśla. Kilka lat temu, po zdjęciach do serialu "Julia", zaczęła mieszać w domu różne roślinne mazidła.
- To stało się moim hobby i pasją. Uwielbiałam eksperymentować z ziołami - wyjaśnia. - Jeśli dowiadywałam się, że jedna z moich przyjaciółek ma problem ze skórą, natychmiast otwierałam książki, włączałam komputer i zaczynałam szukać roślin, które mogłyby pomóc. A potem robiłam dla niej krem w prezencie.
Okazało się, że potrafi wymyślić antidotum na problemy z cerą, trądzik, podrażnienia. Od niedawna aktorka robi również ekokosmetyki dla niemowląt. Pół roku temu została mamą i specjalnie dla delikatnej skóry swojego dziecka opracowała maść z masła kakaowego, shea, odrobiny oleju kokosowego, migdałowego i awokado.
- Dzięki temu człowiek nie tylko wie, co wciera w ciało. Ogranicza także używanie plastikowych opakowań - argumentuje.
Ma 30 lat, a wygląda jak licealistka. Idealnie gładka cera, delikatna skóra, doskonała figura... - Dbam o urodę prostymi sposobami. Do ciała lubię stosować własnej produkcji piling z kawy. To sprytny sposób, żeby zużyć fusy pozostałe po porannej małej czarnej - uśmiecha się. - Trzeba tylko je wysuszyć, połączyć z olejkiem i cukrem. Na co dzień stosuje szampony i odżywki do włosów w kostce.
- To strategia jednoczesnego dbania o siebie i o środowisko - tłumaczy. - Używam produktów bez sztucznych substancji, zapakowanych w papier.
Julia jest zafascynowana ekologicznym ruchem "Zero Waste", którego celem jest ograniczenie produkcji śmieci. Zepsute sprzęty naprawia. Bez względu na pogodę czy porę roku, kiedy jedzie na próbę do teatru albo wychodzi na spotkanie z koleżankami, zabiera ze sobą kubek wielorazowego użytku do kawy i herbaty. Uszyła sobie przybornik na sztućce, żeby nie korzystać z plastikowych. Ponadto nie kupuje wody w butelkach z plastiku. W Warszawie, gdzie mieszka, pije zwykłą z kranu.
- Gdy kompletowałam wyprawkę dla niemowlaka, udało mi się powstrzymać i nie wpaść w szał niepotrzebnych zakupów. Właściwie wszystkie niezbędne rzeczy kupiłam z drugiej ręki - opowiada. - Tę samą zasadę staram się wcielać przy kompletowaniu własnej szafy.
Nie potrzebuję nowych rzeczy co sezon - akcentuje. - Większość ubrań kupuję w second handach. Moi znajomi raz na sezon urządzają wspaniałą inicjatywę, którą bardzo polecam - tzw. wymienialnie. Przynosimy ubrania w dobrym stanie, jakich już nie nosimy, rzucamy na wielką stertę na środku pokoju i każdy może sobie wyszperać nowe skarby. Ubrania, które zostają, wywozimy do organizacji charytatywnych.
Jeśli zaś sięga po nowe rzeczy, to stara się wybierać takie bez poliestrów, bo ubrania z tworzywa sztucznego zawierają niebiodegradowalne włókna, czyli to, co nazywa się mikroplastikami. A te w dramatycznej skali zanieczyszczają oceany!
Jako nastolatka została wegetarianką, teraz jest weganką. To dla niej nie tylko kwestia humanitaryzmu, ale też ekologii. Podkreśla, że przemysłowa hodowla zwierząt jest w ogromnej mierze odpowiedzialna za wytwarzanie gazów cieplarnianych.
Gdy staję przy sklepowej półce, czytam etykiety - podkreśla Julia. - Ten nawyk zawdzięczam mamie. Od dziecka tłumaczyła mi, czego mam unikać, podpowiadała, czego szukać. 90 proc. artykułów, które przynosi do domu, pochodzi z zakupów w ramach kooperatywy.
- Polega to na tym, że wraz z grupą innych osób zamawiam bezpośrednio od rolników i producentów produkty, po które jeżdżę osobiście - tłumaczy Julia.
- Działa to trochę na zasadzie wspólnoty. Ktoś zbiera zamówienia, ktoś inny wyszukuje produkty czy umawia się z dostawcami. W związku z tym wiemy, skąd one pochodzą, mamy możliwość porozmawiania z osobą, która wyhodowała te konkretne pomidory albo oferuje proszki do prania. No i kupuje się trochę taniej...
Aktorka zaznacza: - Nie zmuszam nikogo, by szedł moją drogą. Jeśli chcemy zacząć żyć eko, nie musimy robić tego drastycznie, wprowadzać wszystkich zmian na raz. Istnieje ryzyko, że nie uda się nam utrzymać nowych postanowień. Wystarczy stopniowo, w swoim tempie, wypracowywać nowe zwyczaje i nowy sposób myślenia.