Kim były z zawodu gwiazdy PRL
Mówi się, że wielki talent to dar boży, więc objawi się i wypłynie, nawet jeżeli nie od razu zostanie rozpoznany. Potwierdzają to losy naszych artystów...
Anna German marzyła o malarstwie, lecz mama wytłumaczyła jej, że to niepewny kawałek chleba i warto zdobyć konkretny fach. Dlatego przyszła piosenkarka wybrała... geologię we Wrocławiu. Kilka lat spędziła w terenie, maszerując kilometrami, obciążona specjalistycznym sprzętem.
German chodziła nawet po jaskiniach! Badała skały, robiła mapy. Raz przytrafiła się jej niebezpieczna przygoda: usiadła, żeby odpocząć na pomoście drewnianej wieży geodezyjnej, zasnęła tam i... ocknęła się poobijana na ziemi. Ale nie koniec na tym... Po trzecim roku wybrała się z koleżankami na praktykę do kopalni węgla kamiennego. Główny inżynier, gdy ją zobaczył, pokręcił tylko głową, bo miała aż 184 cm zrostu. Wiedział, że będzie jej trudno chodzić po podziemnych korytarzach.
I rzeczywiście, nazajutrz dziewczyny musiały wejść do tunelu, który wnet zaczął się zwężać i obniżać. German potłukła się tam o wystające skały, pokaleczyła skórę... Spędziła w łóżku cały następny dzień. Ale do głowy jej nie przyszło, by przerwać edukację. Śpiewanie zawodowe przyszło z czasem. To w czasie studiów zaczęła występować w studenckim teatrze Kalambur i nawiązała współpracę z Estradą Wrocławską. Już jako piosenkarka obroniła jednak pracę magisterską "Zdjęcie geologiczne okolic Zatonia (Ustronie)".
Bohdan Smoleń był... zootechnikiem. Najpierw jednak, mimo niskiego wzrostu (164 cm), chciał zostać oficerem. Poległ na egzaminie wstępnym, gdy za żadne skarby świata nie chciał skoczyć z pomostu do wody, co było jednym z warunków przyjęcia na uczelnię wojskową. Ponieważ lubił zwierzęta, zdał na zootechnikę do krakowskiej Wyższej Szkoły Rolniczej.
Jeździł na praktyki zawodowe i aż pół roku spędził w PGR, opiekując się byczkami. Pracował też w schronisku dla bezdomnych czworonogów. A magisterkę napisał o... sztucznym zapładnianiu zwierząt futerkowych. Studiował prawie 10 lat, a skończył edukację (jak sam mówił ) na osobistą prośbę rektora, z którym był zaprzyjaźniony. Zdążył się przedtem ożenić z koleżanką ze studiów, zostać ojcem i wyrobić sobie nazwisko w kabarecie.
Andrzej Rosiewicz miał nawadniać pola. Był bowiem absolwentem Wydziału Melioracji Wodnych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Wybrał tę uczelnię, bo... zawsze lubił mieć blisko do szkoły, a do tej musiał dojeżdżać tylko dwa przystanki trolejbusem. Zaś w melioracji podobały mu się "woda, przyroda, ziemia, czyli natura" - wyliczał. - Chciałem iść na pola, użyźniać, meliorować, żeby plon w ojczyźnie był wielki... Ale z nieba wysunął się palec i odezwał się głos: "Rosiewicz, będziesz błaznem!“ - żartował w jednym z wywiadów. Uważa, że dzięki takim studiom ma zdyscyplinowany umysł.
Andrzej Zaucha zdobył zawód zecera. Po ukończeniu podstawówki poszedł do liceum, lecz rzucił naukę tuż przed maturą. Ponoć z powodu chemiczki, która miała za wysokie wymagania. Przeniósł się do zawodówki i wyuczył na zecera, czyli osobę, która zajmowała się składem materiałów do druku. Ale wtedy już wiedział, że będzie muzykiem, grał na perkusji, fantastycznie śpiewał.
Maryla Rodowicz skończyła AWF. Nie napisała magisterki, ponieważ rozpoczęła karierę na estradzie i to wkrótce bez reszty ją pochłonęło.
Z kolei Edyta Górniak przerwała edukację już w trzeciej klasie Technikum Ogrodniczo-Pszczelarskiego w Kluczborku. Nie udało się jej pogodzić nauki z musicalem "Metro". Potem wyśpiewała II miejsce na konkursie Eurowizji i... zrobiła wielką karierę.
Dorota Filipkowska
Korzystałam m.in. z książek: "Człowieczy los" (o Annie German"), "Krótki szczęśliwy żywot" (o Andrzeju Zausze) oraz z wywiadu-rzeki z Bohdanem Smoleniem "Niestety wszyscy się znamy".