Magdalena Boczarska w "Heaven in Hell" zrezygnowała z kaskaderów
Dzięki pracy przy filmie „Heaven in Hell”, który wejdzie do kin 10 lutego, Magdalena Boczarska po raz pierwszy mogła skoczyć ze spadochronem. Co wyjątkowe, na ekranie zobaczymy urywki jej pierwszego skoku w życiu, udzielić nam się też mogą ogromne emocje, jakie wtedy odczuwała.
"Heaven in Hell" to historia płomiennego romansu między 44-letnią Olgą (Magdalena Boczarska), która jest sędzią, a 29-letnim Maksem (Simone Susinna), wielbicielem sportów ekstremalnych i lekkoduchem. Tłem są skomplikowane relacje Olgi z córką i matką. Ważnymi bohaterami filmu są też morze i Półwysep Helski, pokazane w kontekście m.in. kitesurfingu czy skoków spadochronowych.
Zobacz również: Krystyna Janda dołożyła do pieca. Sensacyjne plotki
Boczarska: Normalnie bym na to nie wpadła
"Przy okazji Heaven in Hell, po raz pierwszy w życiu skakałam ze spadochronem. W sumie skoczyłam sześć razy. I nawet ten pierwszy raz był zarejestrowany przez operatorów" - mówi PAP Life Magdalena Boczarska.
"Pewnie w życiu normalnie bym nie wpadła, żeby skoczyć ze spadochronem, bo w kontekście mojego macierzyństwa uznałabym, że to może nie jest zbyt rozsądna przygoda. Natomiast, jeśli chodzi o aktorstwo, to lubię wyzwania, ale oczywiście są granice brawury. W tym wypadku nie wyobrażam sobie jednak, że mógłby to zrobić za mnie ktoś inny. Wydawało mi się też, że jeśli zrobię to ja, to wniesie to do filmu wiele prawdziwych emocji" - opowiada aktorka.
Skoki odbywały się w tandemie z instruktorem. Współproducentka filmu, Ewa Lewandkowska, początkowo była przeciwna pomysłowi, by gwiazda skakała, gdyż bardzo się bała o jej bezpieczeństwo, ale w końcu dała się przekonać Boczarskiej.
Zobacz również: Polka jedną z najpiękniejszych WAGS. Kim jest Claudia Kowalczyk?
Magdalena Boczarska jak Tom Cruise
Z kolei autor zdjęć, Bartek Cierlica, kręcenie scen powietrznych wspomina następująco: "Przygotowywałem się klasycznie, zakładając, że będę filmował dublerów. Magda Boczarska oznajmiła pewnego dnia, że skacze i będzie pod względem elementów kaskaderskich, jak Tom Cruise w swoich filmach.
Każdemu jej skokowi towarzyszyło dwóch skoczków - operatorów z kamerami na kaskach. Dzięki temu w wielu momentach, zwłaszcza skoku i kilku chwil po nim, widzimy na jej twarzy prawdziwe emocje. Dla efektu lataliśmy także dodatkowo wokół skoczków dronami, co wymagało ogromnej precyzji, ale dało świetne materiały".
Cierlica czekał z kamerą na plaży i zastanawiał się, w którym miejscu spadnie spadochron, by uchwycić emocje Magdaleny tuż po wylądowaniu. Czasami musiał biegać z ciężkim sprzętem, aby w porę pojawić się tam, gdzie być powinien.