"Mała, kochana publiczność"
Wśród dzieci trzeba być po prostu sobą, autentycznym, dać z siebie wszystko - mówi w rozmowie z INTERIA.PL Krzysztof Janczak, najmłodszej publiczności Koncertowego Lata znany jako Pan Japa.
Krzysztof Janczak - Pan Japa: Dzieci trzeba traktować bardzo poważnie, jeszcze poważniej, niż dorosłych. One natychmiast wyczuwają fałsz. Jeśli tylko wkradnie się jakaś nieprawda, to natychmiast to wyczują, natychmiast wiedzą, że coś jest nie tak. I wtedy kogoś kochają, albo nie. Dorośli jednak mają to, że gdy im się coś nie podoba, udają, że wszystko jest w porządku, że niby-fajnie. A dzieci mogą się za coś takiego obrazić. Kiedyś w takich wypadkach w artystę rzucano pomidorami, a teraz już się pomidorami nie rzuca. Wśród dzieci trzeba być po prostu sobą, autentycznym, dać z siebie wszystko.
Podczas Koncertowego Lata szuka Pan wśród dzieci małych czarodziejów. Ilu się udało znaleźć?
Oj, jest trudno, bo czarodzieje potrafią nawet znikać. To świetna zabawa! Na tej fali Harry'ego Pottera i Władcy Pierścieni wykształcił się wśród dzieci ogromny obszar magii, fantazji - ja to strasznie kocham, skandynawskie legendy, mity i trolle itd. I to było inspiracją również do płyty, której teksty napisałem na trasę Koncertowego Lata, muzykę napisało VooVoo - Wojciech Waglewski i wielu najlepszych polskich muzyków rockowych. Kiedy ją tworzyłem, powiedziałem, że płyta musi być lepsza, niż dla dorosłych!
Przypomnijmy tytuł tej płyty...
Nazywa się "Pan Japa i hitowa załoga", bo na tej płycie śpiewają dzieci moich przyjaciół aktorów: Cezarego Żaka, Artura Barcisia, Olafa Lubaszenki, Kasi Groniec, Macieja Orłosia... Cała masa dzieciaków, które tworzą tę hitową załogę. Jest z nimi cała rodzina Pospieszalskich również: Mateusz, Marcin, Janek... Oni się już rodzą muzykami. To taka pierwsza rapowo-rockowa płyta dla dzieci.
W jaki sposób, Pana zdaniem, powinno się podchodzić do dzieci. Jeśli ma się dziecko, w jaki sposób je dobrze wychować?
Mogę powiedzieć, jak ja swoje dzieci wychowuję - absolutnie żadnego oszustwa, żadnego udawania, żadnego "ble, ble, ble". Dzieci muszą wiedzieć prawdę. Zawsze. Muszą wiedzieć na czym stoją, o co chodzi - i wtedy jest OK.
Pan już wiele lat pracuje dla dzieci...
To w ogóle przypadek, że zacząłem pracować z dziećmi. Bożena Walter mnie namówiła z Wojtkiem Mannem, żebyśmy zrobili taki program "5, 10, 15"...
To też moje dzieciństwo...
To było 15 lat temu... Tak się właśnie zaczęła cała przygoda. Później pracowałem w kabarecie, potem zrobiłem mnóstwo seriali dla dzieci dla Telewizji Polskiej. Niestety później nie były mile widziane. Później zrobiłem jeszcze przedstawienie w warszawskim Teatrze na Woli. I tak się zaczęła przygoda moja z dziećmi. Nigdy nie myślałem, że tak będzie. Aż w końcu zostałem kawalerem Orderu Uśmiechu. Teraz pracujemy z Jurkiem Owsiakiem - ojcem chrzestnym mojego syna i gram w serialu "Na dobre i na złe", ale to już inny target jak to się mówi...
Właśnie, czy jest różnica między pracą z dziećmi a dorosłymi?
Jest, na pewno. Dzieciaki są taką wdzięczną publicznością, taką kochaną. One falują, jak się im daje dużo energii, ta energia wraca do człowieka. To jest strasznie miłe! Tego dorośli nigdy nie robią.
Niestety. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Pan Japa bawi się z dziećmi podczas Koncertowego Lata - cyklu imprez organizowanych przez tygodnik Naj, radio RMF FM i Telewizję Polsat pod patronatem portalu INTERIA.PL. Zobacz relacje z imprez