Marzyciel z praskiego podwórka
Wychował się na "chuligańskiej" warszawskiej Pradze, ale daleko mu było do zawadiaki. Z książką pod pachą marzył o audi i studiach na Harvardzie.
Dzieciństwo spędził na ulicy Jagiellońskiej, nie jest jednak warszawiakiem z dziada pradziada. Jego ojciec, z zawodu mechanik żeglugi, dostał w stolicy pracę i ściągnął tu rodzinę. Jacek urodził się już w Warszawie jako najmłodszy z pięciorga rodzeństwa.
- Mama miała wtedy czterdzieści cztery lata. Lekarze namawiali ją oraz mojego ojca, by ze względu na wiek zdecydowała się przerwać ciążę. Uratował mnie pewien ksiądz i determinacja rodziców - mówi aktor.
Szybko poznał reguły życia na Pradze. Panowały tam proste, męskie zasady. Bójki rozstrzygały konflikty, z okien nieraz dobiegały odgłosy domowych awantur. - Ale muszę przyznać, że pewnych rzeczy się przestrzegało. Matce nawet największego wroga należał się szacunek. Nikt nie zaczepiał, kiedy np. odprowadzało się dziewczynę do domu, żeby nie narobić wstydu - opowiada Jacek.
Podstawówki nie pamięta najlepiej. - Byłem nieśmiałym dzieckiem, trochę się jąkałem. Kiedy podczas kolonii miałem wyjść na środek i powiedzieć wiersz, zemdlałem z przejęcia - mówi.
Nieśmiały, delikatny chłopak, niepasujący do zawadiackiej Pragi, szybko zaczął uciekać w świat książek. - Czytałem wszystko: od podręczników do fizyki, po literaturę piękną - wspomina. Szybko zrozumiał, jaka przyszłość czeka kolegów z jego dzielnicy i postanowił, że wyrwie się z Pragi.
Do pracy poszedł już jako trzynastolatek. - Zaczepiłem się u kamieniarzy, samodzielnie napełniłem gruzem dwie ciężarówki - relacjonuje ze śmiechem aktor.
Na co zarabiał? Chciał kupić audi i odłożyć na studia na Harvardzie. - Wyliczyłem sobie, że gdy będę jadł mało i cały czas pracował, to za 83 lata kupię sobie ten wymarzony samochód - śmieje się gospodarz "Pytania na śniadanie".
Odpuścił więc składanie na auto oraz wyjazd do USA i wybrał studia aktorskie w PWST. Był na roku z Michałem Żebrowskim, Piotrem Adamczykiem, Agnieszką Krukówną. Pierwszy angaż dostał w Teatrze Współczesnym. Ale to już inna historia...
Oskar Maya