Meghan i Harry wyprowadzą się z luksusowej willi? Sąsiedzi mają ich dość

Od pewnego czasu nie milkną spekulacje dotyczące problemów małżeńskich Meghan Markle i księcia Harry’ego. Tym razem zagraniczne media rozpisują się o ich wyprowadzce z posiadłości wartej 55 mln zł. Jak się okazuje, sąsiedzi nie przepadają za książęcą parą.

Tym razem za przeprowadzkę Meghan i Harry’ego mają odpowiadać sąsiedzi, którzy mają ich dość
Tym razem za przeprowadzkę Meghan i Harry’ego mają odpowiadać sąsiedzi, którzy mają ich dość Backgrid/East NewsEast News

Meghan i Harry nie tracą na popularności

Zaraz po tym książęca para opuściła Wielką Brytanię i przeprowadziła się do Kanady. Ich następnym domem okazały się Stany Zjednoczone. Obecnie Meghan i Harry mieszkają w Montecito w Kalifornii.

Od kilku lat książęca para nie schodzi z pierwszych stron gazet, a zagraniczne media rozpisują się o ich życiu prywatnym. W ostatnim czasie nie brakuje spekulacji dotyczących kryzysu w ich małżeństwie oraz problemów związanych z prowadzoną przez nich działalnością. Rozpisywano się o ich rozstaniu "po hollywoodzku", a nawet plotkowano, że Harry żałuje wyprowadzki z Wielkiej Brytanii.

Sussexowie zrezygnowali z pełnienia oficjalnych obowiązków w brytyjskiej rodzinie królewskiej w 2020 roku
Sussexowie zrezygnowali z pełnienia oficjalnych obowiązków w brytyjskiej rodzinie królewskiej w 2020 rokuBackgrid/East NewsEast News

Sąsiedzi mają dość Meghan i Harry’ego?

Nie milkną pogłoski o przeprowadzce Meghan i Harry’ego. Wbrew pozorom para nie zamierza wracać do Wielkiej Brytani. Jeszcze w listopadzie TMZ donosiło, że Sussexowie planują wyprowadzkę do Los Angeles, "być bliżej blichtru i przepychu Hollywood".

Obecnie mówi się, że Meghan i Harry chcą przenieść się z wartej 55 mln zł posiadłości w Montecito do wartego 15 mln zł domu w Malibu. Wcześniej Harry miał jednak namawiać żonę na zakup mieszkania w Nowym Jorku. Jaki jest powód zmiany zamieszkania? Tym razem mają za to odpowiadać sąsiedzi, którzy mają dość Meghan i Harry’ego.

Barry Maher, ekspert ds. PR oraz komunikacji i mieszkaniec Montecito w rozmowie z "The Mirror" przyznał, że lokalna społeczność niemal wcale nie widuje książęcej pary. Dodał jednak, że jest zirytowana "operą mydlaną" o Sussexach.

"Ludzie, którzy ich lubią, wydają się mieć nieograniczoną tolerancję, niezależnie od tego, co robią, w jakiś sposób związaną z bajką o przystojnym księciu zakochującym się w zwykłej dziewczynie. Wszyscy inni albo nie są pod wrażeniem telenoweli z ich udziałem, albo po prostu mają dość słuchania o nich" - stwierdził.

***

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas