Michał Bajor unika orzechów, wina i miodu przed koncertem
"Na pewno natura dała mi silne struny głosowe" - mówi PAP Life Michał Bajor. W sezonie koncertowym, który trwa u artysty od października do czerwca, bardzo uważa na to, co je i pije, by nie zaszkodzić głosowi i nie wywołać chrypki.
Michał Bajor uważa, że mocny głos zawdzięcza naturze. "Na pewno natura dała mi silne struny głosowe. Ale też zdaję sobie sprawę, że aż tak silne jak kiedyś, to one już nie są" - mówi PAP Life.
Bajor świadomie nie wybiera tych napojów czy produktów, które mogłyby mu zaszkodzić.
"Muszę uważać w czasie sezonu na zimne napoje, choć bardzo je lubię. Nie ma mowy też o lodach w czasie sezonu koncertowego. Rezygnuję też z napojów gazowanych. W dniu, kiedy mam recital, nie mogę jeść słonecznika czy orzechów. Orzechy osadzają się na strunach i powodują chrypkę. W takim dniu odpada też alkohol, nawet lampka wina do obiadu, wykluczone. Wysusza struny głosowe. Czekolada +zamula+, miód - drapie" - wymienia rzeczy, których nie ma w jego jadłospisie przed koncertem.
Artysta przyznaje jednak, że czasem pozwala sobie n drobne grzeszki, niedopuszczalne w sezonie koncertowym. "W wakacje podpalam papieroski" - wyjawia. "Lubię sobie zapalić przy przysłowiowym ognisku, natomiast w czasie roku nie ma mowy. Drink poza koncertem też się zdarza. Ale nie może być w przeddzień koncertu czy w dniu koncertu. A ponieważ ja bardzo dużo koncertuję, to tego alkoholu piję dużo mniej, niż jest okazji" - śmieje się artysta.
(PAP Life)