Miss Earth Poland: lubiłam bawić się samochodami

W dzieciństwie była chłopczyca, dziś jest Miss Earth Poland. Jak przekonuje Aleksandra Grysz, jej wygląd to nie tylko zasługa dobrych genów, ale też dbania o siebie. "Choć uwielbiam pizzę, na co dzień cieszę się, że rano mogę zjeść owsiankę" - mówi.

Aleksandra Grysz
Aleksandra GryszTricolorsEast News

PAP Life: Jak wyglądała twoja droga do zdobycia tytułów miss?

Aleksandra Grysz: Kiedy skończyłam 18 lat, czyli 4 lata temu, w mojej rodzinnej Iławie pojawił się plakat informujący o tym, że odbędzie się u nas finał Miss Warmii i Mazur. Nigdy nie byłam przekonana do tego typu konkursów, choć zawsze podziwiałam te piękne dziewczyny i oglądałam gale. Natomiast nie uważałam, żebym sama się do tego nadawała. Mój tata, który traktuje mnie jak swoją gwiazdeczkę, jedyną, ukochaną córeczkę, lubi pchać mnie wszędzie, gdzie się da, powiedział: Ola, idź spróbuj. Spróbowałam i dostałam się do finału tego konkursu, byłam także w półfinale Miss Polski. Później był konkurs Bursztynowa Miss Polski i trzyletnia przerwa, po której znowu zdecydowałam się wziąć udział w konkursie Miss Warmii i Mazur - tym razem udało mi się zdobyć główny tytuł, po którym wzięłam udział w wyborach Miss Earth Poland, gdzie też się udało.

Odkąd byłaś małą dziewczynką interesowało cię dbanie o urodę, to jak się ubierasz, czy dopiero jak wkroczyłaś w branżę poczułaś, że musisz to podkreślić?

- Jako dziecko byłam chłopczycą.

Czyli raczej chodziłaś po drzewach, a nie przebierałaś się w sukienki?

- Tak. Mój tata był piłkarzem i zawsze marzyłam, żeby mieć różowe korki - ten kolor to był mój jedyny dziewczęcy element - i żeby mnie trenował. Lubiłam bawić się też samochodami, więc byłam sportowym typem dziewczyny. Dopiero po pierwszym konkursie miss odkryłam w sobie tę kobiecość i to, że fajnie jest być kobietą.

Czy w związku z sukcesami jako miss jeszcze bardziej zaczęłaś o siebie dbać czy to, jak wyglądasz to zasługa dobrych genów?

- To są i dobre geny, i dbanie o siebie - nie wierzę w to, że uczestniczka konkursu jest w stanie utrzymać dobrą sylwetkę bez dbania o siebie na siłowni, bez diety. Geny pomagają, ale im też trzeba pomóc. Zawsze byłam aktywna, nigdy nie miałam też problemu z wagą, więc ten sport mnie ratował. Natomiast kiedy zaczęłam brać udział w tych konkursach, rzeczywiście jeszcze bardziej przyłożyłam się do ćwiczeń, szczególnie do diety - ona miała kluczowe znaczenie, bo wcześniej nie zwracałam na nią uwagi.

Czujesz, że jesteś przez to w jakiś sposób ograniczana, musisz się pilnować?

- Raczej nie, dlatego że od 3 lat jestem na diecie wegeteriańskiej i chcę zdrowo się odżywiać - nie dlatego, że zależy mi na sylwetce, tylko ja po prostu bardzo lubię ten styl życia. Zwłaszcza, że od kiedy zaczęłam zwracać uwagę na to, co jem, poczułam się jeszcze lepiej. Choć uwielbiam pizzę, na co dzień cieszę się, że rano mogę zjeść owsiankę. Kiedy jem zdrowo, mój organizm odwdzięcza się tym, że mam dużo energii.

Czym jest dla ciebie zdobyty tytuł Miss Earth Poland, który promuje ekologiczne postawy?

- Sama idea konkursu to jest coś niesamowitego. Kiedy się o nim dowiedziałam, pomyślałam, że to coś idealnego dla mnie, bo w swoich social mediach promuję zdrowy styl życia, wegetarianizm, ochronę środowiska. Piękno to jest coś, co przyciąga i kobiety, i mężczyzn - kiedy widzi się piękną kobietę na ulicy, zawsze się ktoś odwróci. Tutaj to piękno można wykorzystać w trochę inny sposób, niż samo wybieranie najpiękniejszej - wybieramy ją po to, żeby zwracała uwagę, ale nie na siebie, tylko na coś, co jest ważniejsze.

Zatem, z czym chcesz trafić do ludzi?

- Chciałabym, żeby każdy z nas na co dzień pamiętał o tym, że nasza planeta z dnia na dzień jest coraz bardziej zanieczyszczana - to jest jednocześnie tak proste i tak trudne, bo trzeba zwracać na to uwagę cały czas, np. podczas zakupów, żeby nie korzystać z foliowych toreb, tylko ekologicznych. A kiedy już jesteśmy w sklepie, nie kupujmy warzyw w zbędnych opakowaniach foliowych czy jedzenia, które jest dodatkowo zapakowane, bo wielokrotnie można kupić to samo na wagę.

Lada dzień lecisz na Filipiny, gdzie odbędzie się międzynarodowy finał konkurs. Jak przygotowujesz się do wyjazdu?

- Garderoba, przygotowanie fizyczne, kosmetyki - to jest podstawa. Jednak ważniejsze jest przygotowanie merytoryczne, zwłaszcza że kandydatkom często zarzuca się, że można było wybrać ładniejszą... Każdy ma inny gust, jednak nikt nie podważy tego, że będę miała dużą wiedzę na temat środowiska. Uroda to jest coś oczywistego, co w tych konkursach schodzi trochę na drugi plan - teraz oczekuje się czegoś więcej.

Rodzina i bliscy na pewno cię wspierają.

- Rodzice bardzo mnie wspierają - szczególnie mama jest bardzo zmartwiona ponad 20-godzinnym lotem, o pogodę i choroby też się martwi, ale to jest właśnie mama (śmiech). Tata też się martwi, ale inaczej - bardziej docieka, czy byłam na siłowni, czy jadłam dzisiaj zdrowo. Więc on trzyma mnie w ryzach, żebym się dobrze przygotowała. Wspiera mnie też mój chłopak i moi przyjaciele również - oni są w trudnych momentach, kiedy potrzebuję się wygadać. Więc z każdej strony mam trochę inny rodzaj wsparcia i to wszystko tworzy piękną całość.

Z Aleksandrą Grysz rozmawiała Paulina Persa (PAP Life).

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas