Moja żona jest dużo mądrzejsza ode mnie!
Dziennikarz <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a>wo-telewizyjny. W mediach od 10 lat. Znany z Radiostacji i Antyradia.
Czy twoje dzieciństwo mocno wpłynęło na Twoje dorosłe życie?
Tomasz Kin: Podejrzewam, że jak na każdego mieszkańca naszej planety. Innymi słowy, tak - oczywiście.
Skąd więc pomysł, żeby zostać dziennikarzem?
To taki zawód dla ludzi, którzy chyba nie do końca wiedzą co mają zrobić ze swoją wiedzą, bezczelnością, ciekawością świata, kompleksami, poczuciem humoru, immanentnym uzależnieniem od dygresji, narcyzmem i nałogową potrzebą komunikowania się. Nigdy nie zakładałem kim będę. Marzyłem o medycynie, niestety okazałem się na to za głupi. Dziennikarstwo to zajęcie nie pozwalające myśleć o nim, jak o pracy. Od czasów nastoletnich, kręciłem się koło tego i tak zostało. Nie pamiętam dokładnie, kiedy zacząłem w ten sposób zarabiać pieniądze, chyba jeszcze w szkole średniej...
Większość czasu spędziłeś w radiu. Debiutowałeś w lokalnej, tarnobrzeskiej rozgłośni radiowej Radio Leliwa, później w Radiu Eska, Kolor czy RMF FM. Kiedy zdecydowałeś, że rozstajesz się z radiem i rozpoczynasz karierę na antenie? Ciągnęło cię do telewizji?
W tej radiowej wyliczance, zabrakło jeszcze Radiostacji (nieistniejącej już) i Antyradia, a obecnie ROXY FM. To najważniejsze dla mnie stacje. W nich wydarzyło się najwięcej i tam poznałem ludzi, którzy zmienili moje życie i pozwolili wreszcie rozwinąć skrzydła. W tych pierwszych, byłem tylko przeciętnym głosem, pitolącym jakieś głupoty, ale miksującym ukochaną muzykę w ukochanym radio. Jedyną wyróżniającą mnie cechą, był wiek. Zawsze najmłodszy w redakcji. Do telewizji mnie nie ciągnęło. Któregoś razu po premierze "Farenheit 9/11", zaprosiłem do studia Sylwestra Latkowskiego i Kamila Śmiałkowskiego, makabrycznie różniących się zdaniem na temat tego filmu panów. Atmosferę pogrzałem tak, że przez tę dyskusję wylądowałem w TVP2, gdzie Sylwester robił swój program. Dalej, po prostu szukałem miejsca dla siebie. Telewizja to atmosfera na planie i masa ludzi z którymi robi się coś wspólnie. To mnie rajcuje i dlatego pracuje również w tv. Nie jestem uzależniony od występowania, bo wiem że to się kiedyś skończy. Bez tej świadomości byłbym pewnie jakimś Ibiszem albo Kurzajewskim.
W TVP2 byłeś współprowadzącym "Pytanie na śniadanie". Dziś, szerszej publiczności, znany jesteś z programu "Magiel towarzyski" w TVN STYLE.
Dlaczego zrezygnowałeś prowadzenia "Pytania na śniadanie", skoro programy śniadaniowe przechodzą właśnie czasy rozkwitu w naszej telewizji?
Telewizja śniadaniowa w TVP, kiedy w niej pracowałem i zresztą nadal, jest poradnikiem geriatryka. Tematy poruszane w studio, typu "Jak korzystać z bankomatu" albo "Jak pozbyć się kamienia nerkowego" to coś, o czym nie mógłbym mówić bez zażycia kilograma LSD. Więc jasne było, że "kariery" tam nie zrobię. Wespół z Dorotą Szelągowską, moją partnerką na wizji, próbowaliśmy zrobić z tego program lifestylowy, niestety siermiężni wydawcy, pamiętający jeszcze wujka Gierka, nie kumali, o co nam chodzi. Więc pomachałem łapką i opuściłem się w szalupie. Ten rozkwit, to już chyba przekwitł...
Jak ci się pracuje z Karoliną Korwin-Piotrowską?
Zabawnie i twórczo. Traktujemy się jak rodzeństwo. Starsza, brzydsza-mądrzejsza siostra i młodszy-piękny, głupszy brat.
Twoją specjalnością są świetne wywiady z gwiazdami. Na jednej ze stron spotkałam się nawet z określeniem: "mistrz wywiadów". Jak szukasz nowych pomysłów na ciekawą i niepowtarzalną rozmowę?
Ten "mistrz wywiadów" to zwykłe bicie piany przez agencję, która mnie reprezentuje. Nie przywiązywałbym do tego wagi. Pomysły na rozmowy biorą się z tego, kogo i czego jestem ciekaw. Tyle. Jeżeli coś się wydarzy - zobaczę film, program, przeczytam coś i wyrobię sobie zdanie na jakiś temat, naturalne jest dla mnie, że będę chciał o tym porozmawiać.
Czy robienie wywiadów, praca w tv jest dla ciebie nałogiem, pasją, życiem a może tylko sposobem na zarobienie pieniędzy, zwyczajną pracą?
Przepraszam za banał, osobiście ich nie cierpię, ale wszystkim co wymieniłaś.
Błyskotliwy, inteligentny, z poczuciem humoru. Świetnie nawiązuje kontakt z publicznością - to tylko niektóre określenia jakie znajduję na stronach internetowych odnośnie twojej osoby. Ufasz ludziom, którzy cię chwalą?
Nie zwracam na to uwagi. Te przymiotniki, to pewnie cytaty ze strony agencji... Pisze się to, żeby lepiej kogoś sprzedać. Jedyne zdanie i ewentualne pochwały jakie słyszę i które są dla mnie istotne, to te od mojej żony. Zapewniam że nie robi tego często!
Największe zawodowe rozczarowanie?
"Pytanie na śniadanie".
Życie gwiazd w większości znamy z brukowców, kolorowych pism, a ty znasz tych ludzi osobiście... Czy są wśród nich osoby, z którymi przyjaźnisz się na co dzień? Kogo w polskim świecie artystycznym cenisz najbardziej?
W każdej dziedzinie kultury i sztuki jest ktoś, kogo szanuję i podziwiam. Tych ludzi zresztą wciąż przybywa. Nie kiszę się non stop w tym samym sosie. W świecie showbiznesu mam tylko kumpli i znajomych, a swoich przyjaciół serdecznie pozdrawiam.
Czego na co dzień poszukujesz w życiu?
Inspiracji.
Lubisz mówić: co będzie to będzie?
Nie!
Ken Russell powiedział kiedyś, że całe nasze życie zawdzięczamy różnym przypadkom. Jakie jest miejsce przypadku w twoim życiu?
Standardowe, nie będę się egzaltował, że wszystko zawdzięczam przypadkowi, bo byłaby to brednia. Żonę przypadkiem poznałem, wystarczy?
Czy łatwo się zakochujesz? Czym zainteresowała cię Twoja żona, że zwróciłeś na nią uwagę i postanowiłeś, że spędzisz z nią resztę swojego życia?
Niełatwo, a moja żona jest cudowna, duuuuużo mądrzejsza ode mnie!
Czego oczekujesz od kobiety?
Klasy.
Czy lubisz silne kobiety?
Zdecydowanie.
Jak wygląda Twój dzień, kiedy nie pracujesz? Twoje pozazawodowe hobby?
Siedzę w internecie, szukając nowych winyli i aktualnie mebli do mieszkania. Ale to tylko kilkadziesiąt minut. Reszta czasu jest zawsze dla mojej córeczki, która kocha owijać wokół palca swojego tatę, niestety...
Z pewnością masz jakieś marzenia?
Mam, większość dotyczy córki i żony. Rozumiem że potrzebujesz czegoś konkretniejszego. Marzę by znikły wreszcie ryje bliźniaków, które masakrują mnie wszystkimi środkami przekazu.
Rozmawiała: Ilona Adamska