Oszuści próbują zarobić na legendzie Violetty Villas. Oferują "cudowne kryształy"

Barwna i nietuzinkowa. Violetta Villas była artystką, która wymykała się wszelkim schematom. Jeszcze za jej życia narosło w wokół niej wiele legend, mitów i zwykłych plotek. Część z nich w jedenaście lat po śmierci gwiazdy wciąż budzi emocje. Są też osoby, które próbują na nich zarobić.

Zagraniczne media określały Violettę Villas "głosem ery atomowej"
Zagraniczne media określały Violettę Villas "głosem ery atomowej"Piotr HawalejEast News


  Imponujące stroje, ekstrawaganckie zachowania, sukcesy w Stanach Zjednoczonych - w smutnych czasach PRL-u kariera Wioletty Villas wydawała się barwną i niezwykłą bajką. Już wtedy pojawiły się pogłoski, że artystka swoje powodzenie zawdzięcza nie tylko talentowi, odwadze i wytężonej pracy, ale również... magii. To cudowny kryształ, kamień podarowany jej przez męża w 1988 roku, miał przyciągać do niej bogactwo, zapewniać sukcesy zawodowe, a także utrzymywać ją w dobrym zdrowiu.

Legenda o cudownym krysztale "przyciągającym energię bogactwa" zyskała prawdziwy rozgłos w rok po śmierci artystki za sprawą jasnowidzącej Janiny Buczek-Szymańskiej, która twierdziła, że udało jej się nawiązać kontakt z duszą zmarłej artystki.

"Wszystkim wydaje się, że nie ma już po niej wielkiego majątku, że wszystko zostało wyczyszczone, ale coś jeszcze jest... Powiem... Jest coś zakopane" mówiła wizjonerka w rozmowie z Super Expresem.

Słowa te padły na podatny grunt. Cała Polska obserwowała wtedy dramatyczne wydarzenia, jakie nastąpiły po śmierci Violetty Villas. Na jaw wyszły nadużycia, jakich dopuszczała się wieloletnia opiekunka artystki (skazana później wyrokiem sądu na 1,5 roku pozbawienia wolności), trwał też spór o spadek między nią a synem Violetty Villas. Przedmiot owego spadku, dom w Lewinie Kłodzkim, był już w owym czasie dość zapuszczoną ruderą. Jednak wiadomość o skarbach zakopanych w ogrodzie podziałała elektryzująco. Czy mógł być tam ukryty magiczny kryształ? Czy artystka, która po tym jak została okradziona w latach 80, obawiała się, że złodzieje mogą znowu ruszyć do akcji, zdecydowała się chronić w ten sposób swoją biżuterię i inne drogocenne przedmioty?

Choć koniec życia Wioletta Villas spędziła w warunkach, które można nazwać raczej nędzą niż luksusem, to z łatwością można było sobie wyobrazić, że ekscentryczna gwiazda resztki bogactwa zakopała w ogrodzie.

Teren posiadłości przekopano w poszukiwaniu skarbu wielokrotnie. Zrobiła to zarówno była opiekunka artystki, jak i jej syn. Niczego nie odnaleziono, ale to legendzie o magicznym krysztale w żaden sposób nie zaszkodziło.

Choć od śmierci gwiazdy minęło już 11 lat, ta historia zyskała nową niespodziewaną odsłonę. Okazało się, że są osoby, które postanowiły legendę zmonetyzować i na niej zarobić. W internetowej sprzedaży pojawiły się "kryształy Villas". Mają mieć dokładnie tę samą moc, co kamień, który rzekomo przyciągał bogactwo do wielkiej diwy. Sprzedawca zapewnia, że żyłę takich kamieni odkrył w Stanach Zjednoczonych. Nie ulega wątpliwości, że tego typu talizmany "przynoszą bogactwo" jedynie tym, którzy je sprzedają.

Za zwykłe świecidełka lub kamyki bez większej wartości potrafią oni żądać niebotycznych sum. Podobny biznes próbowała zrobić ostatnio znana influencerka, która za kamienne czaszki, jakie można nabyć na chińskich platformach sprzedażowych za kilkadziesiąt złotych, życzyła sobie złotych kilkaset, przypisując tym przedmiotom moc leczenia różnorakich schorzeń.

Jacek Jelonek w „Zdanowicz pomiędzy wersami”: Czy Polacy są otwarci? INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas