Robisz tak? Natychmiast przestań. Te pięć zachowań to gwarancja zakończenia związku
Te niewielkie, ale powtarzalne irytujące zachowania mogą zniszczyć każdy związek, nawet ten, który wydaje się być mocniejszy od skały. Poznaj pięć najgorszych zachowań, które rychło mogą doprowadzić do kryzysu, a nawet rozstania. Robisz tak?

Mawia się, że kropla drąży skałę i jest w tym powiedzeniu coś bardzo uniwersalnego, co można odnieść do wielu życiowych sytuacji. Najmocniej chyba jednak odczuwają znaczenie tego przysłowia osoby w wieloletnich związkach, nieważne czy partnerskich, czy małżeńskich. Niewielkie, irytujące zachowania, wypowiedziane w przypływie emocji słowa, gesty, których nie da się cofnąć. Nawet jeśli ich ilość nie zwiększa się znacząco z czasem, zadry, które pozostawiają w sercu, pogłębiają się wraz z upływającym czasem. Ich powtarzalność może irytować, ranić, podburzać naszą pewność siebie i wiarę w sens relacji. Psychoterapeutka Jourdan Travers, która pracowała z ponad stoma parami, zauważyła pięć najbardziej frustrujących nawyków, które najczęściej doprowadzają do zakończenia nawet z pozoru najtrwalszego związku. Warto je poznać i zapytać siebie, czy któreś z nas nie postępuje w ten sposób w partnerskiej relacji, zanim będzie za późno.
Zobacz również:
Oczekiwanie, że partner się "domyśli"
Wiele, zbyt wiele osób, zakłada, że ich druga połowa po prostu domyśli się: co czujemy, o czym myślimy, co planujemy albo co ich zachowanie dla nas oznacza i jak może być przez nas odbierane. Brzmi sztampowo, niczym z kabaretowych słabych żartów, bo przecież zawsze "kobieta myśli, że facet będzie jej czytał w myślach". Ale zagłębiając się nieco w ten proces, można zauważyć nieco więcej. Psychologowie nazwali to zjawisko "złudzeniem przejrzystości", bo wydaje nam się, że nasze oczekiwania i przemyślenia powinny być dla naszego partnera oczywiste, zwłaszcza jeśli mamy za sobą ogrom spędzonego razem czasu i setki godzin rozmów. A to niestety błąd. Zamiast zakładania, że partner domyśli się na podstawie ruchu brwi, albo niejednoznacznych wskazówek, po prostu zacznijmy prosto i konkretnie komunikować to, co leży nam na sercu. Unikniemy w ten sposób spirali wzajemnych pretensji i niezrozumienia, które z czasem mocno osłabią więź, którą udało się wypracować.
Tworzenie bilansów związkowych

Jeśli w myślach nieustannie prowadzimy dziennik tego, co kto włożył do związku, co zrobił, co poświęcił, ile z siebie dał i porównujemy to z tym, co sami z siebie dajemy, możemy być pewni, że prędzej czy później nasz rachunek będzie wyglądał nierówno: jedna osoba z pewnością będzie miała "dług", czyli okaże się, że włożyła w relację mniej niż z niej czerpie. A wtedy i ona poczuje się źle, i my poczujemy się wykorzystani, zmęczeni, tworząc w głowie przeświadczenie, że jako jedyni "ciągniemy ten wózek". A prawda jest taka, że gest gestowi nierówny. Wielu rzeczy nie da się zmierzyć, przeliczyć. Emocje nie są pieniędzmi, które możemy dotknąć i przewartościować. Z czasem w trybie ciągłego porównywania i przeliczania dojdzie do tego, że będziemy oczekiwali czegoś w zamian za wsparcie, życzliwość czy miłe słowo. A nie na tym powinien przecież opierać się zdrowy, dojrzały związek. Najlepszym wyjściem będzie po prostu nieoczekiwanie niczego w zamian. Bo w końcu wszystko, co robimy, robimy dla... miłości.
Pasywno-agresywne bolesne zagrywki
To niby był żart, ale zabolał. Zaczepka z uśmiechem, nic poważnego. A jednak czujemy ją głęboko w sobie. Choć nie doprowadziła do otwartej kłótni, może wyrządzić ogromne szkody, zwłaszcza jeśli będzie się powtarzać. Wszelkie zachowania pasywno-agresywne są nieprawdopodobnie obciążające osobę, która ich doświadcza. Jeśli takie uszczypliwości zaczną dotykać coraz to większych obszarów, związek romantyczny prędzej czy później zacznie tracić fundamenty, bo zaufanie, szczerość i wzajemna życzliwość to absolutne podstawy, których nigdy nie wolno naruszać. Jeśli więc doświadczasz lub stosujesz techniki pasywno-agresywnych zaczepek, należy zdać sobie sprawę z możliwych konsekwencji, których możemy w przyszłości żałować.
Rządzenie życiem partnera

Czy jest na sali ktoś, kto lubi, gdy mówi mu się, jak ma żyć, zachowywać się, co ma robić? Prawdopodobnie nie, dlaczego więc tak często w długoterminowych związkach uzurpujemy sobie prawo do zarządzania partnerem? Określanie, czy coś robi dobrze, wybieranie za niego posiłków, hobby, filmów, randek, a w końcu wmawianie mu co czuje. Brzmi kiepsko? Z czasem jest jeszcze gorzej, bo taki rodzaj kontroli i pełnej decyzyjności przybiera postać relacji rodzic-dziecko, a nie równych sobie partnerów. Takie działanie szybko obniża komfort w związku i po pewnym czasie może doprowadzić do rozstania. Warto pamiętać, że każde z nas ma prawo głosu, decyzji i wyboru.
Brak aktywnego słuchania
Jeśli wysłuchujesz partnera tylko po to, by po wszystkim dorzucić swoje trzy grosze do danej kwestii, skrytykować ją, odnieść do swojej osobistej historii - to ogromny błąd. Brak tak zwanego aktywnego słuchania, czyli chęci dowiedzenia się faktycznie co myśli i uważa bliska osoba bez osądzania jej i sprowadzania tematu na siebie jest kluczowe podczas budowania poczucia bezpieczeństwa, bliskości i zrozumienia. Owszem, ważna jest wymiana poglądów, ale w momentach trudnych, emocjonalnych, często wystarczy tylko wysłuchać strapionej drugiej połówki, przytulić i zwyczajnie być obok. Inaczej mają się sprawy, gdy zostaniemy konkretnie poproszeni o poradę lub komentarz - wtedy droga wolna. Aby nie być postrzeganym jako arogancki czy samolubny, warto powstrzymać się od komentarza, a częściej po prostu wysłuchać, co druga strona ma do powiedzenia.