"Sama robię kosmetyki"
Julia Rosnowska zdradziła, że w domowym zaciszu... sama produkuje kosmetyki. Młoda aktorka nie wiąże z tym jednak żadnej przyszłości i robi to tylko dla przyjemności.
Co sprawia pani przyjemność w czasie wolnym od pracy?
Julia Rosnowska: - Przyznam, że ostatnio zajęłam się... domową produkcją kosmetyków. W sieci pełno jest świetnych przepisów. Robię własne kremy i inne mazidła, które rozdaję mamie i przyjaciółkom. Dzięki temu człowiek nie tylko wie, co w siebie wciera, ale też dodatkowo oszczędza.
Oczywiście, nie wiążę z tym żadnej biznesowej przyszłości - robię to tylko i wyłącznie dla przyjemności. Zrobienie takich kosmetyków nie jest żadną filozofią, więc polecam wszystkim, jako dobrą zabawę.
Skąd taki oryginalny pomysł?
- Generalnie staram się żyć świadomie i ekologicznie. Zwracam uwagę na to, co jem i jakich produktów używam - na przykład na to, czy były testowane na zwierzętach. Sprawdzanie składu i oznaczeń stało się dla mnie nawykiem. Wydaje mi się, że są to ważne i jednocześnie proste rzeczy, którymi można zrobić dla siebie korzystną zmianę.
- Staram się po prostu zdrowo odżywiać. Lubię mieć poczucie, że zjadłam coś, co dobrze na mnie wpływa. "Jesteśmy tym, co jemy" - jest takie powiedzenie i ja naprawdę uważam, że coś w nim jest. Ostatnio mam bzika na punkcie wegańskich "niby-serowych" chipsów jarmużowych, które też sama robię.
W tym momencie nie stosuję jednak żadnej konkretnej diety. Staram się też nie "katować", bo lubię dobrze zjeść. Zdarza się, od czasu do czasu, że mam ochotę na coś tłustego i zdecydowanie mniej zdrowego, więc czasami sobie pofolguję. (śmiech)
Pani słabość kulinarna?
- Jest ich wiele. Pewnie niezbyt oryginalnie, ale powiem, że mam słabość do kuchni włoskiej - pizza, makarony... Uwielbiam też różnego rodzaju curry.
Jak pani dba o formę?
- Dużo się ruszam. Ostatnio zaczęłam biegać. Prowadzę raczej zdrowy tryb życia i dbam o swoje ciało. W końcu mam je tylko jedno!
Rozmawiała: Paulina Persa