Sandra Bullock: Nie przetrwałabym dziś w Hollywood
Gwiazda "Grawitacji" nie wierzy, że odniosłaby sukces, gdyby dziś rozpoczęła karierę w przemyśle filmowym, ponieważ, jak uważa, w dzisiejszych czasach istnieje niepisana zasada, że gwiazdy, wraz z filmem, który promują, muszą sprzedawać swoje prywatne życie, aby zyskać międzynarodowe uznanie.
- Nigdy nie przetrwałabym w tym biznesie, gdybym zaczynała teraz. Nie dałabym rady. Wydaje mi się, że jestem teraz bardziej elastyczna, pracuję co dwa lata. Nie miałabym wystarczająco zapału i odwagi, aby przetrwać w biznesie, jeśli miałabym zaczynać swoją karierę teraz. - stwierdziła Bullock.
- Nie chcę sprzedawać niczego ze swojego prywatnego życia. Myślę, że ludzie, którzy teraz zaczynają muszą sprzedawać siebie tak samo jak film, czy inny produkt. Ja bym tak nie mogła. Od razu poniosłabym porażkę.
51-letnia Sandra zyskała sławę, zaczynając karierę filmem "Demolition Man" z 1993 roku, w którym zagrała u boku Sylvestra Stalone i uważa, że był to "cud", że jej się to udało.
W rozmowie z gazetą The Times dodała: - Byłam aktorką z problemami i rzucono mnie na głęboką wodę do tej roli, a fakt, że pływałam, zamiast utonąć to naprawdę cud. To był łut szczęścia, ale nie miało to na pewno nic wspólnego z mediami społecznościowymi.
- Nikt o mnie nic nie wiedział, nikomu na tym nie zależało. Byłam po prostu aktorką w tle, w streczowych spodniach i nieudanym kucyku. To był lepszy, milszy czas, z większą dozą prywatności.