Sławni czy przegrani? Kim są dzieci gwiazd?

Programy telewizyjne, które mają na celu wyłonienie talentów są jawnym dowodem, jak wiele młodych osób jest utalentowanych.

Maciej Stuhr i Natalia Kukulska
Maciej Stuhr i Natalia KukulskaMWMedia

Wszyscy wiemy, że talent przechodzi z pokolenia na pokolenie. Wszyscy też wiemy, że szczęściu trzeba pomagać. A kto pomoże córce czy synowi w osiągnięciu sukcesu bardziej niż rodzice, którzy dawno już przetarli szlaki?

Pociecha nie ma talentu? Nieważne! Nie posiada osobowości scenicznej? Co z tego! Jeśli ktoś ma znajomości w światku aktorów i piosenkarzy świetnie sobie poradzi. A zainteresowanie mediów przyjdzie samo - przecież nazwisko zrobi swoje! Jednak nie każda relacja typu znany rodzic - dziecko wpisuje się w ten schemat. Przyjrzyjmy się zatem sławnym dzieciom i ich nie mniej sławnym rodzicom...

Natalia Kukulska, fot. Paweł Przybyszewski
MWMedia

14 marca 1980 rok. Tę datę doskonale znają miłośnicy polskiej piosenki. Wtedy to rozbił się samolot pasażerski Ił-62 ,,Mikołaj Kopernik". Zginęło wiele osób. Jedną z nich była Anna Szmeterling, czyli Anna Jantar. Osierociła czteroletnią córeczkę, która dziś bezapelacyjnie jest gwiazdą. Jak wyglądały początki kariery małej Natalki? Widzowie "Tik- Taka", a raczej ich rodzice często zastanawiali się; co ma w sobie ta pyzata, zezowata dziewczynka, która w koszmarnych, grubych okularach, nieco przez nos śpiewa ,,Co powie tata?"... No, właśnie. To tata Natalii, czyli Jarosław Kukulski, słynny kompozytor ułatwił start swojej córce i to właśnie dzięki niemu nagrała 3 albumy, na których znalazło się wiele niezapomnianych hitów. Potem jednak córka Anny Jantar zamilkła, skupiła się na nauce.

Gdy w 1996 roku powróciła z albumem "Światło" dawni widzowie programów dziecięcych przecierali oczy ze zdumienia. To jest ta Natalka - Brzydalka? Ta piękna, czarnowłosa dziewczyna o zniewalającym uśmiechu? Swoimi piosenkami Kukulska zamknęła też usta tym, którzy wątpili w jej talent. Wręcz przeciwnie, coraz więcej osób zaczęło porównywać ją do zmarłej matki, Ona sama kwitowała to tak: "Święto Zmarłych to dla mnie bardzo trudny moment. Stoję, a za plecami ludzie komentują, wytykają palcem. Zresztą cmentarz to ostatnie miejsce, gdzie szukałabym mamy. Ona jest dla mnie wszędzie. Zawsze obok mnie. Ostatnio, kiedy przed musicalem "Miss Saigon" miałam kontuzję głosową, zwracałam się do niej w myślach, modlitwach. Wiem, że jest po mojej stronie. Myślę o niej jak o aniele, który się mną opiekuje. Kiedyś moja koleżanka śpiewająca w chórku powiedziała: "Ja zawsze chcę z tobą jeździć samochodem czy latać samolotem, bo czuję się bezpiecznie. Bo nad tobą czuwa mama, nic ci się nie stanie". Historia dwa razy się nie powtarza. Nie jestem nawiedzona, trudno mi o tym mówić w sposób bezpośredni. Ale jej obecność czuję. To sprawa podskórna". Najlepszy dowód na szczerość tych słów było wydanie płyty z piosenkami Anny Jantar (m. in. ,"Tyle słońca w całym mieście") jako drugiego albumu Kukulskiej. Tym samym młoda artystka pokazała, że nie zamierza kopiować stylu matki, ani odcinać kuponów od jej twórczości, lecz oddać jej hołd.

Dziś Natalia Kukulska nie nosi w sobie kompleksów matki, gdyż wyrosła na świadomą swego stylu i możliwości wokalnych artystkę. Jej album zebrał masę pozytywnych recenzji, a że nie znajduje się w ścisłej czołówce sprzedaży? Cóż, zawsze można zarobić na swoim zniewalającym uśmiechu reklamując pastę do zębów...

To jeden wizerunek Natalii. Jednak niedawno brukowce przedstawiły drugi, mniej chlubny: - Przypomina sobie o matce jedynie w celach promocyjnych - mówi jeden z informatorów brukowca.- Tak było przy okazji promocji płyty "Tyle słońca" i ",Po tamtej stronie". Kompozytor i Natalia głosili, że znalazła się cudem odnaleziona piosenka Jantar "Układ z życiem". Tymczasem fani Anny mieli ten utwór na płytach od lat, nawet w wersji angielskiej. Nie mam wątpliwości, że szum wokół piosenki miał zwiększyć sprzedaż płyty. Za te doniesienia artystka pozwała brukowiec do sądu. Kto ma rację? To się okaże...

Lisa Marie Presley
AFP

Nie każde dziecko sławnego rodzica ma jednak w sobie wystarczająco dużo siły, by zmierzyć się z cieniem zmarłego ojca czy matki. Najlepiej o tym wie Lisa Marie Presley. Córka króla rock'and'rolla miała zaledwie 9 lat, gdy na atak serca zmarł jej ojciec. Dla małej był to szok, chociaż jej rodzice od dawna żyli ze sobą w separacji.

Najcięższe chwile jednak dopiero miały nadejść. Lisa Marie jest bardzo podobna do Elvisa, a przez to często z nim porównywana. Niestety, porównania te nie wypadały na jej korzyść. Nic dziwnego więc, że starała się zmniejszyć napięcie emocjonalne. Zaczęła brać narkotyki, nadużywać alkoholu. Jej kolejne, burzliwie komentowane przez prasę związki rozpadały się jeden po drugim. Dziś dla mediów Lisa jest tylko córką Presleya, która ma co prawda kilka piosenek na swoim koncie, zagrała też kilka rólek w filmach, ale jednak wciąż żyje w cieniu ojca i... dzięki jego muzyce.

Tori Spelling
AFP

Aaaron Spelling - czy jest ktoś w Hollywood, kto by nie znał tego nazwiska? Ten wpływowy producent filmowy, który wyprodukował m. in. takie hity jak "Dynastia", "Statek miłości", czy "Aniołki Charliego", był rekinem show-biznesu. A jego córka, Tori, miała parcie na szkło. Był jednak jeden problem - córka była totalnym beztalenciem... Tatuś potrafił jednak temu zaradzić. Obsadził więc Tori w telenoweli dla amerykańskich nastolatków "Beverly Hills 2010", która okazała się ogromnym hitem. Popularność każdego z aktorów, w tym Tori, rosła z miesiąca na miesiąc. Gwiazdka wygrała też kilka innych castingów do filmów wyprodukowanych potem przez Aarona Spellinga.

Jej kariera jednak legła w gruzach gdy papa zachorował, i w 2006 roku zmarł. Dziś najlepsze chwile Tori ma definitywnie za sobą. Jeśli trafia na strony brukowców to tylko z jednego powodu - jej "pasja" to operacje plastyczne. Nawet o ojcu nie wypowiada się już z czułością. Powód? Testament, który chorujący na Alzheimera Aaron spisał niedługo przed śmiercią. Wynika z niego, że znaczną część swojego majątku zapisał innym członkom rodziny, a ukochanej córeczce zostawił śmieszną wręcz kwotę. Może po prostu pod koniec życia przejrzał na oczy?

Kasia z mamą Beatą, fot. Marek Ulatowski
MWMedia

Beztalencie na estradzie wylansowane przez wpływowych rodziców to powszechne zjawisko, które nie robi już wrażenia ani na krytykach, ani na publiczności. Gorzej jednak, gdy mamy do czynienia z niezwykle utalentowaną osobą, która nie posiada za grosz charyzmy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że tak właśnie jest w przypadku Kasi Piertas, córki wielkiej gwiazdy polskiej sceny, czyli Beaty Kozidrak. 28-letnia Kasia została nieźle wyposażona przez naturę - nie dość, że odziedziczyła piękny, mocny głos, to na dodatek ma fantastyczną figurę i śliczną buzię. Czego jej brakuje by zostać gwiazdą, tak jak matka?

Gdy przyszła na świat jej mama miała 21 lat i była już znaną wokalistką o rozpoznawalnym głosie i image'u scenicznym. Często Beata zabierała córkę w trasy koncertowe, gdzie przyszła wokalistka zespołu Kashmeer przyglądała się jak wyglądają próby. Niestety, córka wokalistki Bajmu nie wyciągnęła chyba z tych lekcji należytej nauczki.

Jej koncerty nie są gorąco komentowane, nie zbierają świetnych recenzji. Aby zwiększyć swoje szanse w świecie show-biznesu młoda wokalistka zdecydowała się na wystąpienie w kontrowersyjnym show TVP2 "Gwiazdy tańczą na lodzie". Redakcje portali plotkarskich spekulowały, kto (mama czy córka) tak naprawdę zdecydował o udziale w programie, inne zajęły się podgrzewaniem atmosfery i planowanym konfliktem z bezczelną jurorką programu, Dodą. Niestety, do konfrontacji i pyskówek nie doszło, bo Kasia odpadła z programu w błyskawicznym tempie. Nie pomogła nawet mama zasiadająca na widowni. Dziś Kasia to utalentowana wokalistka, która jednak sprawia wrażenie, że każdy występ jest dla niej torturą.

Jej zespół gra głównie jako support na koncertach Bajmu, a najsławniejsza piosenka Kasi to "Stara Baśń - kiedy słońce było bogiem" wyśpiewana wspólnie z mamą. Dziewczyna nie potrafi odpowiednio wykorzystać swych umiejętności wokalnych, a co dopiero mówić o rozbawieniu publiczności! Wygląda więc na to, że córce Beaty Kozidrak brakuje tak bardzo potrzebnej na scenie charyzmy i zawsze już pozostanie ona w cieniu matki.

Maciej Stuhr, fot. Paweł Przybyszewski
MWMedia

Najpierw była rola w X części Dekalogu, u samego Kieślowskiego, gdzie wystąpił ze swoim ojcem, słynnym już wtedy aktorem. Potem było kilka mniejszych rólek, które nie zapadły już tak w pamięci widzów. Co było dalej? Studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, kierunek - psychologia. Ale wilka ciągnęło do lasu, a przyszłego aktora na scenę. Najpierw próbował swoich sił w kabarecie, który stworzył z przyjaciółmi ze studiów. Rozśmieszanie publiczności szło mu znakomicie. Miłośnicy kabaretów do tej pory wspominają parodie Stanisława Soyki czy Grzegorza Turnaua. Gdy wystąpił w komedii ,,Fuks" dla wszystkich było jasne, że ten chłopak ma talent komediowy. Później okazało się, że nie tylko komediowy, lecz po prostu aktorski. Kto to taki? Oczywiście Maciej Stuhr!

Jego droga do kariery faktycznie była okrężna. Młody aktor szybko zdobył sympatię widzów rolami w takich hitach jak: "Przedwiośnie", "Poranek kojota", czy "Testosteron". I nagle okazało się, że aktorstwo może być niezłym pomysłem na życie. O tym, że kabaret był i jest dla niego najważniejszy najlepiej świadczy fakt, że wciąż występuje ze swoimi monologami czy parodiami. Ale Maciej Stuhr znany jest także ze swej znakomitej konferansjerki. Jego największe osiągnięcie w tej trudnej, wymagającej nie lada opanowania dziedzinie, to bez wątpienia prowadzenie gali wręczenia Europejskich Nagród Filmowych w Warszawie w 2006 roku.

Jego partnerką była sama Sophie Marceau. Kim jest dziś "młody Stuhr", jak sam siebie dowcipnie nazywa? "Chciałbym zająć się teatrem. I żeby szczęście, które mi towarzyszy (przynajmniej mam takie wrażenie) nie opuściło mnie, a życie dalej toczyło się jak w tej chwili. Chciałbym spotykać ciekawych ludzi. Chciałbym współpracować z kimś fajnym, najchętniej z mojego pokolenia. Takie mam marzenia. Część marzeń spełnia się sukcesywnie, dziś jest aktorem, ale nie tylko komediowym".

Wystąpił na deskach TR Warszawa, Teatru Dramatycznego, czy Teatru Polonia, znany jest także widzom Teatru Telewizji. Znakomicie sprawdza się też w dubbingu. Aktor jest więc najlepszym dowodem na to, że można osiągnąć sukces dzięki talentowi, a nie pomocy sławnych rodziców.

Jak najdalej od show-biznesu!

Ale nie wszystkie dzieci noszące głośne nazwiska marzą o tym, by pójść ścieżką utorowaną przez sławnych rodziców. Niektóre wręcz przeciwnie - trzymają się jak najdalej od świata ekranu i estrady.

Powód? Koszmarne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to ojciec lub matka zamiast towarzyszyć dziecku w najważniejszych chwilach objeżdżali kraj wzdłuż i wszerz po to, by zagrać w kolejnym serialu lub uświetnić swoim występem jakąś imprezę. Przykładów dzieci, które znały swoich rodziców bardziej z ekranu telewizora niż z codziennego życia można mnożyć. Taką rodzinę stworzył m. in. znany juror "Tańca z gwiazdami" Zbigniew Wodecki. Oto jak sam siebie ocenia po latach: "Ojcem byłem nie najwyższej próby. Dzieci sobie zdecydowanie odpuściłem. Musiałem walczyć pazurami, by utrzymać się na powierzchni. Bardzo tego żałuję".

Ponoć ojciec wynagradza brak zainteresowania swoim dzieciom właśnie teraz, gdy osiągnął już stabilizację i stałe przychody bez konieczności walczenia z młodszymi o miejsce na scenie. Pozostaje tylko zapytać, czy za pieniądze można kupić czyjąś miłość? Zwłaszcza po tylu latach uciekania od roli ojca?

Zdolne czy nie, odważne czy chowające się pod spódnicą matki - dzieci sławnych rodziców nie zawsze mają życie usłane różami. Tylko czy znajdzie się ktoś ze zwykłych zjadaczy chleba, kto nie pozazdrościłby im nazwiska, pieniędzy i sławy?

Joanna Bielas

IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas