Ślub po dziesięciu latach... małżeństwa

Gdyby nie on, wysoki, przystojny operator filmowy, mimo ukończonej z wyróżnieniem szkoły aktorskiej, nigdy nie stanęłaby na scenie. Ani przed kamerą. Po prostu nie miałaby w sobie tyle odwagi...

Zawodowo to dobry czas dla Agaty Kuleszy
Zawodowo to dobry czas dla Agaty KuleszyA. SzilagyiMWMedia

W domu jest normalną Agatą

Jej prawdziwy świat to praca - a tej ma coraz więcej, bo właśnie oglądamy ją w głośnej Róży, a niedługo rozpocznie się emisja serialu Krew z krwi. No i rodzina, czyli mąż, operator filmowy Marcin Figurski (45), oraz ich córka, 15-letnia Marianna. W roku 1994 mało znana aktorka z dyplomem warszawskiej PWST stawiała pierwsze kroki w zawodzie. - Wszystkiego się bałam - wyznała po latach. - Potrzebowałam, by ktoś od czasu do czasu poklepał mnie po plecach i zapewnił: jest dobrze. Kimś takim okazał się pan Marcin, wysoki, przystojny operator filmowy. Poznali się w roku 1996 podczas pracy. Wkrótce zrozumieli, że są dla siebie stworzeni. Rok później oczekiwali już narodzin dziecka.

- Pamiętam, że wróciłam do Szczecina, żeby urodzić Mariankę. Chciałam mieć blisko mamę i siostrę. Przez pierwsze dwa tygodnie tak wariowały mi hormony, że tylko płakałam... - wspominała w jednej z rozmów.

Spotkanie męża i narodziny córki pani Agata nazwie po latach jednymi z najpiękniejszych doświadczeń w swym życiu! Przez lata była przede wszystkim aktorką znaną z warszawskiego Teatru Dramatycznego, z kilku filmów i seriali. W 2008 roku Agata Kulesza, tańcząc w parze ze Stefano Terrazzino, wygrała VIII edycję Tańca z gwiazdami. Wtedy wszystko się zmieniło, choć sama aktorka bardzo mocno broniła się przed nadmiernym zainteresowaniem mediów.

- W domu jestem normalną Agatą i matką, na którą krzyczą, że znów nabałaganiła albo czegoś nie zrobiła, bo znów poszła czytać. Mogę mieć bałagan w kuchni i zatapiać się w lekturze, bo nauczyłam się celebrować małe przyjemności - śmiała się w wywiadzie, by w innym przekonywać, że naprawdę nie jest ciekawym obiektem plotek ani "polowań" fotoreporterów: - Mogli mi robić zdjęcia, jak odwożę córkę do szkoły, wracam do domu, a potem jadę do teatru. Pewnie liczyli, że ktoś ode mnie wyjdzie, a tu nic się nie działo... Sporo zamieszania spowodował fakt, że porsche, będące nagrodą za pierwsze miejsce w Tańcu z gwiazdami, aktorka oddała na cele charytatywne.

- Ci, którzy mnie znają, wiedzą, dlaczego to zrobiłam - tłumaczyła. - Nie jestem Matką Teresą, nie rozdaję wszystkiego, ale miałam potrzebę podzielić się z innymi. Tak po prostu. Jak się dostaje prezent od losu, warto z nim zrobić coś dobrego. A może to była też moja walka z tym pustym światem, może ja nie chcę w takim świecie żyć?

Rodzina daje jej harmonię

Z mężem i córką tworzą kochającą się rodzinę, która lubi spędzać ze sobą czas. Mieszkają na warszawskim Ursynowie, gdzie ich córka chodzi do szkoły, a jej znana mama - na zebrania rodziców. Często odwiedzają rodzinne miasto aktorki, Szczecin. Zaś na weekendy wyjeżdżają do swojego małego domku nad Wisłą, a na wakacje już od lat do leśniczówki dwie godziny drogi z Warszawy.

- Jest tam las, dwa jeziora, więc rowery idą w ruch! - opowiada z pasją pani Agata. - Dużo jeździmy po okolicy, chodzimy na jagody, zbieramy grzyby. Podczas dziesięciu dni można doskonale wypocząć. Nie muszę gotować. Mogę sobie tylko siedzieć i czytać książki! Agata Kulesza dzisiaj jest cenioną i rozchwytywaną aktorką, choć nie zmieniło to priorytetów w jej życiu. Wciąż najważniejsza jest dla niej rodzina.

- Ona daje spokój, harmonię - wylicza pani Agata w jednej z rozmów z dziennikarzami. - Czasem mam tendencję do takiego nakręcania się, zapętlenia, że zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością. Mąż zawsze sprowadza mnie na ziemię. Bardzo dba, żebym się nie zagubiła. Kiedy zaczynam się czymś egzaltować, powie: stop, mówiłaś to już trzy razy! Aktorka nie ukrywa, że dali sobie z mężem spory margines wolności i swobody. - Marcin mnie tego nauczył - wyznała nie tak dawno.

- W czasie wakacji Marcin przyjeżdża do leśniczówki i trochę się tam nudzi. Ja leżę pod drzewem i czytam książki. Posiedzi kilka dni, a potem jedzie na swoją łódkę. Nikt nie ma do nikogo pretensji. Mało kto bowiem wie, że Marcin Figurski jest żeglarzem i ma własną łódkę z żaglem i silnikiem, tzw. pychówkę, którą pływa po Wiśle i która na prawej burcie ma wymalowaną nazwę Henia, a na lewej... Lala. I turecką banderę!

Ostatnie miesiące były gorące w zawodowym życiu pani Agaty: nowy serial, nowy teatr - Ateneum. - Rodzina pozwala mi na miękkie lądowanie - zapewnia. - Role mogą mnie nadwątlić, ale rodzina przywraca mi zawsze pion. Bez tego pewnie za długo bym nie pożyła...

Niewiele osób wie, że pani Agata i pan Marcin dopiero niedawno, po dziesięciu latach bycia razem, wzięli ślub. - Nie chcę publicznie nazywać tego, co nami kierowało. Po prostu tak chcieliśmy. Było bardzo fajnie - kwituje krótko aktorka. Zapytana, czy wybaczyłaby zdradę, odpowiedziała, że ma do męża pełne zaufanie. I że zaczęłaby go podejrzewać, gdyby nagle... kupił jej futro. Wciąż największym skarbem jest dla niej pierścionek, który podarował jej przed laty.

Chcę być z tym człowiekiem, który mnie kocha i którego ja kocham - wyznaje pani Agata. - Jestem z Marcinem, bo chcę z nim być, a nie dlatego, że jestem na przykład uzależniona od toksycznej miłości albo materialnie. Marcin imponuje mi wiedzą, jest bardzo fajnym gościem. To jeden z najlepszych ludzi, jakich w życiu spotkałam. Jesteśmy ze sobą dlatego, że chcemy, a nie że musimy. Zgodnie wychowujemy Mariankę, jesteśmy naprawdę dobrym małżeństwem.
PG

Rewia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas