Święta gwiazd
Wielkanoc to, obok Bożego Narodzenia, najpiękniejszy i najbardziej rodzinny okres w roku. Bardzo często towarzyszy jej rozkwitająca do życia przyroda i wiosenny, słoneczny optymizm.
Kacper Kuszewski - aktor serialu "M jak Miłość"
W przygotowaniach do świąt wielkanocnych zawsze towarzyszy mi muzyka. Zwykle słucham wtedy II programu Polskiego Radia. Dzięki barokowym pasjom i oratoriom święta stają się dla mnie przeżyciem duchowym. Najprzyjemniejszą częścią świąt jest dla mnie wspólne przygotowywanie wielkanocnych potraw. Moją specjalnością od lat jest sernik oraz sos tatarski, który razem z białą kiełbasą, jajkami, szynką i chrzanem jest obowiązkową pozycją świątecznego śniadania. To jest niezmienna tradycja.
Z obiadem natomiast można eksperymentować. Lubię przeglądać kulinarne książki i czasopisma, i wypróbowywać nowe przepisy. W lany poniedziałek raczej nie wychodzę z domu. Oblewanie ludzi na ulicy wiadrami zimnej wody uważam za mało zabawne. Niestety, pod własnym dachem rzadko jestem bezpieczny. Moi bliscy pamiętają o śmigusie-dyngusie i choć co roku obiecuję sobie, że nie dam się zaskoczyć, zawsze udaje im się wylać na mnie przynajmniej pół szklanki wody.
Święta wielkanocne to najważniejszy dla mnie czas w całym roku. Staramy się z żoną i z dziećmi zrobić jak najwięcej do czwartku, by później skupić się już tylko na przeżyciach duchowych. Jeździmy razem na nabożeństwa i liturgie do Kościoła na Przyrynku, albo też do Dominikanów na warszawski Służewiec. W niedzielę uroczyste śniadanie, Alleluja Haendla , a później spotkania z rodziną.
Wielkanoc jest tym piękniejsza, im treściwiej się do niej przygotowujemy. Co roku obiecuję sobie, że zadbam o wszystko na czas - o ducha, o rodzinę, o paznokcie. Niestety, Wielki Tydzień zwykle bywa trochę nerwowy. Od poniedziałku irytuję się, że namnożyło się nowych spraw, a stare jeszcze niepozałatwiane. Na szczęście koło czwartku wraca spokój i harmonia. Życie samo zwalnia. A w niedzielę jest już święto i nic poza Wielkanocą się nie liczy. Jesteśmy w swoich mikroświatach - w swoich rodzinach. W mojej rodzinie od kilku lat jest taki zwyczaj, że o ile tylko pogoda dopisze, organizujemy sobie wielkanocną majówkę. Jest nas sporo, trudno się zmieścić pod jednym dachem ze wszystkimi ciociami, wujkami, kuzynami, kuzynkami i ich rodzinami. Tak więc po śniadaniu i mszy spotykamy się w pięknych miejscach okołokoszalińskiej przyrody, z koszykami pełnymi smakołyków zabranych z wielkanocnych stołów. I wszyscy razem jesteśmy najszczęśliwsi na świecie.
Święta spędzam tradycyjnie przy suto zastawionym stole. Są gotowane szynki, malowane jaja i baranki z masła. Z ciast lubimy wielkanocne baby i mazurki. W Sobotę Wielkanocną święcimy pokarmy, a koszyk przystrajamy kolorowymi palmami i bukszpanem. Przy świątecznym stole rozmawiamy i cieszymy się sobą, wykorzystujemy każdą chwilę.
Wiosna to najpiękniejszy dla mnie czas. Chłonę każdy promień słońca jeśli się w ogóle pojawia. Linijką mierzę, ile przyrastają pąki każdego dnia. Martwię się o tulipany i w myślach zgaduję, czy zeszłoroczne plany przyniosą efekt. Wącham kwiaty kaliny i oganiam się od pszczół. Cudowność. Dobrze, że święta w tym roku będziemy mieć w połowie kwietnia. Może uda się naszej pogodzie trochę rozweselić szary świat. Jak dobrze pójdzie zakwitnie forsycja. To właśnie żółć jest dominującym kolorem wiosny. W tym czasie najczęściej decydujemy się na żółte tulipany w wazonie i narcyzy. Ja mam trochę inaczej. Kocham się w kremowych, różowych i fioletowych kwiatach, więc dom dekoruję pękami takich właśnie tulipanów. Pojawiają się też anemony. Dekoracja domu jest dla mnie zapowiedzią nastroju, który wytwarza się na święta - czas wielkiej radości, wiary i miłości. Trudno wdawać się w dyskusje na temat ważności świąt. Każde mają inną moc i urok. Uwielbiam wszelkiego typu przygotowania. Od porządków, po odpowiednie "nastawienie' umysłu. Od kiedy mój syn nauczył się trzymać pędzel w rączkach maluje ze mną jajka, od kiedy chodzi - ma własny koszyczek, który dumnie niesie. Stroimy też dom wiosennymi dekoracjami: mamy bazie w wiklinie, mnóstwo wspomnianych kwiatów i rzeżuchę, którą wcinam sama, bo Kuba nie dał się jeszcze namówić. Na szczęście lubi jajka. Jeśli chodzi o potrawy - jestem bardzo tradycyjna - zawsze w czasie świąt. Najważniejsze są oczywiście jajka i śledzie, domowe pieczenie i ćwikła. A sernik na deser.