Unika kolegów z serialu
Nie chce rozmawiać z nimi na prywatne tematy bo myśli, że od razu opowiedzą wszystko w mediach.
Na Mazurach właśnie trwają zdjęcia do trzeciej serii sagi "Dom nad rozlewiskiem". Brodzik gra w niej oczywiście główną rolę. Jak się dowiedziałyśmy, produkcja, podobnie jak poprzednim razem, wynajęła aktorce duży dom, w którym mieszka razem ze swoimi dziećmi: Jankiem i Frankiem. Co jakiś czas odwiedza ich Paweł Wilczak. Miejsce położenia domu Joasi jest przez produkcję trzymane w najściślejszej tajemnicy, bo gwiazda nie chce narażać dzieci na towarzystwo natrętnych paparazzich.
- Nie zgadza się na żadne upublicznianie wizerunku swoich synów w mediach. Dlatego nikt nie wie, gdzie mieszka. Pozostali aktorzy i ekipa zakwaterowani są w hotelu i wszyscy wiedzą, gdzie to jest. Dziennikarze również - mówi nam osoba z produkcji "Rozlewiska".
Nie dziwimy się ostrożności gwiazdy. Odkąd ponad dwa lata temu urodziła synów, bardzo zmieniły się priorytety w jej życiu. Już nie kariera a rodzina jest dla niej najważniejsza. Joasia znana jest wśród dziennikarzy ze swoich lakonicznych wypowiedzi na wszystkie tematy, które nie są związane z pracą. Rzadko udziela wywiadów, unika mediów jak ognia.
- Ona bardzo się boi, że potem coś zostanie wyciągnięte z kontekstu. Nie rozmawia z ludźmi z pracy, bo chyba boi się, że rozmowy z planu mogłoby trafić do gazet. Nikomu nie ufa, to smutne - mówi nasz rozmówca.
Niecodzienne zachowanie Brodzik tłumaczone jest podobno tym, że ona chce chronić swoją prywatność. Jak się dowiedziałyśmy, takie tłumaczenie nie przekonuje niektórych członków ekipy serialu. Mają jej za złe, że im nie ufa i ogranicza kontakty do minimum.
Udało nam się również dowiedzieć, że Asia wynegocjowała sobie gwiazdorskie wynagrodzenie. Za jeden dzień zdjęciowy dostaje 10 tys. złotych. To jak na obecne warunki imponująca kwota. Aktorzy z jej półki zarabiają średnio trzy do pięciu tysięcy za dzień pracy na planie. Okazuje się jednak, że producenci serialu, godząc się na wysoką gażę, postawili warunek.
- Podpisała kontrakt na wyłączność. To znaczy, że dopóki gra w "Rozlewisku", nie może występować w serialach i produkcjach innych stacji. A że w TVP już zdecydowano o produkcji czterech serii, nie musi martwić się o przyszłość - twierdzi nasz informator.
Joasia zatem ma zapewnione poczucie bezpieczeństwa jeszcze na kilka lat. Nieczęsto jednak gwiazdy godzą się na podpisanie podobnych kontraktów. W pewnym sensie jest to zablokowanie możliwości rozwoju swojej kariery.
- Ona dobrze wie, że najlepsze czasy ma już za sobą i nie ma już wielkich szans na inne role. Jak na razie Polsat nie produkuje nowych seriali, a TVN ma swoje ulubienice wśród aktorek. Ta umowa na wyłączność wcale więc tak naprawdę Joasi nie ogranicza - podsumowuje rozmowę z nami nasze źródło.