Wiem, że jestem dobry
Młody, zdolny, zabawny, przystojny. Uwielbiamy przez kobiety. Choć zdobył serca większej części publiczności w programie "Jak Oni Śpiewają"- odpadł.
Jak to się stało, że wybrałeś zawód aktora? Czym tak bardzo zafascynował cię teatr, że postanowiłeś poświęcić mu życie?
Daniel Wieleba: Już w szkole podstawowej udzielałem się w przedstawieniach. Bardzo lubiłem wcielać się w różne postacie, ale postrzegałem to bardziej jako zabawę. Byłem w tym czasie dość nieśmiały i nie marzyłem o aktorstwie. Nauczycielki też nie widziały we mnie potencjału na aktora ze względu na moje spokojne usposobienie, więc nikt mnie nie namawiał. Dopiero pod koniec liceum kiedy przychodzi czas na decyzje, co dalej i kiedy pozbyłem się nieśmiałości z lat dojrzewania postanowiłem, że spróbuję rozwinąć moją małą pasję - aktorstwo. Dostałem się do prywatnej szkoły w Krakowie. Tam aktorstwo stało się moją wielką pasją, ale miałem niedosyt, dlatego też zdawałem do Państwowej Szkoły Teatralnej. Przyjęli mnie we Wrocławiu. Już wtedy stając na deskach teatru wiedziałem, że znalazłem swoją życiową drogę.
Aktor Henryk Talar powiedział kiedyś w wywiadzie, że dla niego "aktorstwo to wędrówka po sobie samym z instrumentem, który człowiek ma wewnątrz, czyli z przeczytanymi i nieprzeczytanymi książkami, przemyśleniami, itp.". A czym dla Ciebie jest aktorstwo?
Aktorstwo to po prostu odkrywanie w sobie różnych osobowości i świadomość swojego "Ja".
Jesteś artystą z krwi i kości. Czy twoi rodzice mieli dobrą opinię o tym zawodzie? Jak podchodzili do planów syna?
Myślę, że mieli podobny stosunek, co nauczyciele. W dzieciństwie byłem nieśmiały, więc nie widzieli we mnie aktora. Tata pewnie chciał, żebym został policjantem, a mama chciała żebym został księdzem.
Zagrałeś w wielu serialach m.in. "Fala zbrodni", "Hela w opałach", "Niania", "Na dobre i na złe", "Tango z aniołem". Wolisz pracę na deskach teatru czy na planie serialu?
To były krótkie epizody, a ja chciałbym zagrać większą rolę, zwłaszcza w filmie, bo wiem, że jestem dobry. Teatru czy serialu nie da się porównać. Osobiście czerpię równą satysfakcję. Teatr jest większym wyzwaniem ponieważ wszystko dzieje się na żywo na deskach teatru. Tu nie ma miejsca na pomyłki. A widzowie przeżywają emocje bardziej kiedy są obserwatorami. Filmy i seriale są znów jak przygoda. Aktor może robić rzeczy, na które w życiu prywatnym nie miałby odwagi. Jeśli ktoś mnie zapyta czy chciałbym jeździć motorem odpowiedziałbym nie, ale gdybym dostał propozycję jazdy na motorze w serialu - nie odmówiłbym. Jestem aktorem - zagram wszystko.
Jakiś czas temu zostałeś gospodarzem studia Totalizatora Sportowego Studio Lotto. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z Polsatem?
Zaczęło się standardowo od castingu. Kiedy zostałem wybrany przeszedłem liczne szkolenia. Na początku był stres, że oglądają mnie miliony Polaków i to na żywo, ale z czasem poczułem się jak ryba w wodzie. Wprowadziłem własny styl prowadzenia. Chciałem, żeby losowania były ciekawsze i zabawniejsze, bo przecież nie przekazuję informacji o politycznym chaosie, tylko mówię o dużych wygranych, które uszczęśliwiają ludzi.
Co skłoniło cię do uczestnictwa w polsatowskim show "Jak Oni Śpiewają"?
Wyzwanie, przygoda, poznanie innych artystów i najważniejsze - propozycje zawodowe.
Bałeś się opinii jury?
Tylko kiedy nie jestem pewny siebie po występie, ale jeszcze takiego nie było!
Najprzyjemniejszy komplement, który usłyszałeś w programie to...?
"Stworzyłeś nowy styl dla prezenterów, trzymaj się tego, bo to jest cenne".
Gra w reklamach, w serialu, prowadzenie imprez, obecnie uczestnictwo w "Jak Oni Śpiewają"... Czy w twoim życiu jest miejsce na stabilizację? Masz czas na spokojny dom?
Jeszcze nie jestem aż tak rozchwytywany, żeby nie mieć czasu dla siebie i najbliższych. A jeśli przyjdzie taki moment, to będę musiał lepiej zarządzać swoim czasem. Jeszcze nie założyłem rodziny, więc dopiero jak będę ją miał, będę mógł stwierdzić czy da się pogodzić pracę z życiem rodzinnym. Jak na razie moja partnerka nie narzeka.
Czego zatem szukasz w kobietach?
Zawsze przyjaciela.
Piotr Adamczyk w jednym z wywiadów wyznał, że u kobiet uwielbia szyję. "To niezwykłe miejsce za uchem, o którym pisał w wierszu Herbert. Uwielbiam, gdy kobieta ma włosy spięte do góry. Na szyję można bezkarnie patrzeć, a ona nie widzi, że się ją obserwuje. To miejsce niewstydliwe". A ty? Którą część kobiecego ciała kochasz najbardziej?
Lubię drobne kobiety. Nigdy nie przepadałem za rosłymi kobietami. A moją ulubioną częścią ciała jest zgrabny tyłeczek i małe, zadbane stópki.
Skonkretyzujmy troszkę: Lubisz silne, pewne siebie kobiety, czy raczej małe, niewinne kobietki, którymi stale trzeba się opiekować?
Z wyglądu drobne, niewinne kobietki a z charakteru silne i pewne siebie, aczkolwiek miło jest czasem zaopiekować się kobietą i poczuć się bohaterem.
Czym, twoim zdaniem, mężczyzna różni się od kobiety? Poza fizjonomią oczywiście...
Zachowaniem i myśleniem, ale zdarzają się wyjątki.
Jak podchodzisz do tematu zdrady, niewierności w związkach?
Osobiście uważam, że nie powinno się ranić drugiej osoby zdradą. Jeśli jest już taka chęć to oznacza, że obecny związek nie jest tym, co spełnia mnie w 1000 procentach i trzeba zakończyć go polubownie.
Istnieje według ciebie przepis na udany, szczęśliwy, długowieczny związek?
Nie znam takiego przepisu. W życiu uczę się na błędach. Po prostu staram się nie ranić bliskich mi osób.
Ciężko jest zbudować szczęśliwą rodzinę, kiedy jeden z partnerów związany jest mocno ze światem show-biznesu?
Na to nie ma przepisu. Czasem są udane związki aktor-aktorka, bo rozumieją swój świat a czasami miło mieć partnerkę, która nie rywalizuje z tobą. Ja mam partnerkę, która obraca się w świecie mediów, ale bardziej od kuchni, jest wizażystką. Jest wyrozumiała, bo wie jak ciężko jest osobom medialnym. Zawsze mogę liczyć na jej wsparcie i wyrozumiałość. Pomagamy sobie nawzajem. Jest nam dobrze, ale życie bywa kręte i nigdy nie wiadomo, co będzie za dziesięć lat.
Przywiązujesz dużą wagę do swojej popularności i całej tej show-biznesowej otoczki?
Aktor musi być przygotowany, że z tym zawodem wiąże się popularność. Miło jest mi, gdy ktoś mnie zaczepia i mówi, że jestem świetny. Dodaje mi to energii i potwierdza, że wykonuję kawał dobrej roboty. Nie miałem do tej pory styczności z naruszaniem mojej prywatności, dlatego popularność mi nie przeszkadza. Może gdybym był na celowniku portali plotkarskich, to bym miał inne zdanie na ten temat.
Rozmawiała: Ilona Adamska.