Wszystko przede mną

Wiele moich marzeń się spełniło, ale nie wszystkie - mówi Agnieszka Fitkau-Perepeczko, aktorka, odtwórczyni roli Simony w <a href="http://www.swiatseriali.pl" target="_blank">serial</a>u "M jak miłość" i autorka pięciu książek.

Aktorka Agnieszka Perepeczko i książka jej autorstwa
Aktorka Agnieszka Perepeczko i książka jej autorstwaMWMedia

Agnieszka Fitkau-Perepeczko: Nie jest, bo to wcale nie miała być książka kucharska. Jedzenie i przygotowywanie posiłków to czynności, które mogą sprawiać olbrzymią radość. Ważny jest jednak nie tylko smak samych dań, ale także cała atmosfera: to, z kim i gdzie jemy, jak posiłek jest podany. Trzeba do posiłku dodać trochę magii: wspomnień, nastroju, uczucia.

"Kto ma czas na śniadanie w łóżku? Odpowiadam - mądry, kto kocha życie" - napisała pani we wstępie.

Bo tak jest. Trzeba kochać życie w różnych jego przejawach. Taką mam filozofię i chyba podoba się ona czytelnikom moich książek. "Śniadanie w łóżku" to już moja piąta książka. Ogromnie mnie cieszy to, że ludzie chętnie przychodzą na spotkania ze mną. Mówią, że niektóre z fragmentów czytają wielokrotnie. I przyrządzają dania według przepisów. Jeśli za sprawą tej książki trochę magii trafi do kuchni i łóżka polskich kobiet bardzo się ucieszę.

"Śniadanie w łóżku i inne rozkosze... kulinarne" zadedykowała pani swojemu nieżyjącemu już mężowi, wspaniałemu aktorowi Markowi Perepeczko.

Marek znał każdy rozdział tej książki. Początkowo śmiał się ze mnie trochę, że chcę pisać kolejną książkę kulinarną. Ale potem, gdy zobaczył, że to nie jest typowa książka kulinarna, pomysł mu się spodobał. Na okładce mieliśmy być oboje. Marek wymyślił scenografię, kostiumy. Miał wystąpić na zdjęciu w białej koszuli i szlafmycy na głowie, z tacą, na której stoi śniadanie dla mnie. Niestety, stało się to, co się stało i na okładce jestem sama.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to swego rodzaju epitafium dla Marka Perepeczko.

Ależ oczywiście! Marek był i jest dla mnie bardzo ważny. Takiego mężczyzny jak Marek nigdy już nie spotkam, bo taki nie istnieje. On sam żartował kiedyś: "Przypomnij sobie, z jakim pięknym mężczyzną się zadawałaś". No więc przypominam sobie... Choć wcześniej tego nie planowałam, umieściłam w książce jego wiersz, który w młodości napisał dla mnie. Chciałam podzielić się swymi wspomnieniami z czytelnikami.

W jednym z wywiadów powiedziała pani: "Łez moich nigdy nie zobaczycie".

Głośne, publiczne rozpaczanie nie jest w moim stylu. Ci, którzy mnie znają - rodzina, przyjaciele - wiedzą, że nie lubię demonstrować swoich uczuć. Ból po stracie najbliższej mi osoby to przeżycie bardzo intymne.

Jest pani bardzo silną osobą, tragedia, którą pani przeżyła nie złamała pani. W dodatku pociesza pani innych...

Bardzo brakuje mi Marka, ale pomaga mi to, że jestem osobą, która cieszy się drobiazgami. Cieszy mnie, że zbliża się listopad, tak jak jeszcze niedawno cieszyło mnie to, że jest lato. Cieszę się, gdy wstaję o 5 rano i idę na plan serialu "M jak Miłość". Chociaż w moim życiu miałam też trudne chwile, bo przeżyłam śmierć najbliższych mi osób: Marka, mamy, taty, to wciąż kocham życie.

I za to właśnie ludzie panią kochają, uwielbiają też Simonę...

Gdy dostałam propozycję zagrania w serialu "M jak Miłość", to nie spodziewałam się, że rola Simony, która na początku miała być tylko krótkim epizodem, "rozrośnie się" i zyska tak dużą sympatię widzów. Życie zaskakuje i właśnie to jest piękne.

O najnowszej książce powiedziała pani, że traktuje ona o marzeniach, czasem niespełnionych. Ma pani jakieś niespełnione marzenia?

Wiele moich marzeń się spełniło, ale nie wszystkie. Wciąż wierzę, że wszystko jeszcze przede mną.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Jolanta Żabińska

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas