Czy można jeść warzywa i owoce prosto z krzaka?
Wciąż słyszymy, że warzywa i owoce kupowane w supermarketach czy na zwykłych straganach należy starannie myć, a nawet płukać w specjalnych mieszankach, by pozbyć się skumulowanych w nich pestycydów. Dlatego kiedy możemy rozkoszować się smakiem czereśni, jabłek czy truskawek z własnego ogródka, zdarza się, że spożywamy je tuż po zerwaniu, bez mycia. Podobnie dzieje się w przypadku owoców leśnych – zakładamy, że skoro nie zostały spryskane środkiem ochrony roślin, to nic nam nie zagraża. Czy rzeczywiście tak jest?

Składniki
Owoce i warzywa z własnego ogródka

Wiele osób uprawia na grządkach własne warzywa, owoce i zioła, które są o wiele smaczniejsze i zdrowsze od tych, które możemy kupić w sklepie. Mimo wszystko własnej sałaty, ogórków, truskawek czy natki pietruszki nie powinniśmy spożywać bez wcześniejszego umycia w wodzie. Nawet jeśli nie stosowaliśmy żadnych nawozów czy środków ochrony roślin, często nie możemy mieć pewności, czy opryski nie zostały przeniesione do naszego ogródka na przykład z sąsiedniej działki. Zagrożeniem są także mikroorganizmy występujące w glebie (m.in. pałeczki okrężnicy, salmonelli, gronkowce, paciorkowce, laseczki tężca, a także pierwotniaki i nicienie odpowiedzialne za toksoplazmozę). Warzywa i owoce należy też myć ze względu na stosowanie obornika (szczególnie kurzego), ponieważ mogą się w nim znajdować groźne drożdżaki wywołujące kryptokokozę. Najbardziej zagrożone zachorowaniem są osoby z osłabionym układem odpornościowym, zmagające się z cukrzycą oraz chorobami nerek. Warto pamiętać, że dostęp do naszych grządek mają również zwierzęta domowe, które mogą być nosicielami groźnych pasożytów.
Składniki
Leśne owoce

Jeżyny, borówki, maliny czy poziomki spożywane prosto z krzaka podczas spaceru w lesie to marzenie każdego miłośnika natury. Pięknie wyglądające owoce są tak kuszące, że często decydujemy się je zjeść bez mycia. Niestety, narażamy się w ten sposób na zatrucia pokarmowe i groźne choroby. Na leśnych owocach często znajdują bowiem odchody dzikich zwierząt – lisów, dzików, kun czy jenotów. A są one nosicielami tasiemca – pasożyta wywołującego groźne choroby, w tym bąblowicę. Jaja tasiemca znajdujące się na owocach są niedostrzegalne dla ludzkiego oka, a gdy trafią do naszego organizmu, przedostają się do krwi i szybko rozprzestrzeniają. Najwięcej zakażonych pasożytem zwierząt występuje w województwach warmińsko-mazurskim, podkarpackim, małopolskim i mazowieckim. Leśne owoce należy zawsze przed spożyciem dokładnie umyć pod bieżącą wodą – nawet te z upraw ekologicznych.
Składniki
Objawy i leczenie bąblowicy

Bąblowica długo nie daje żadnych objawów i wykrywa się ją przypadkowo, w trakcie leczenia innych dolegliwości. Symptomy są uzależnione od tego, w jakiej części ciała zagnieździ się tasiemiec, jednak w 90% przypadków jest to wątroba. Z tego względu objawy są charakterystyczne dla schorzeń tego narządu. Zakażony często odczuwa niestrawność i skarży się na ból pod prawym żebrem. Charakterystycznym symptomem jest również żółtaczka oraz torbiel w wątrobie (lub innym narządzie, w którym umiejscowił się tasiemiec). Jeśli pasożyt zagnieździ się w płucach, chory cierpi na duszności, przewlekły kaszel i ból klatki piersiowej. Z kolei zaburzona praca układu moczowego może sygnalizować obecność tasiemca w nerkach. Podstawowym badaniem diagnostycznym jest USG jamy brzusznej, tomografia komputerowa lub rezonans magnetyczny. Leczenie polega na operacyjnym usunięciu torbieli z larwami tasiemców oraz długotrwałym przyjmowaniu leków przeciwpasożytniczych (czasem jest to konieczne już do końca życia). Bardzo groźne jest pęknięcie torbieli – skutkuje to rozsianiem larw w całym organizmie, co może prowadzić do wstrząsu anafilaktycznego i śmierci.