Mięso – nie dla wszystkich
Lubisz mięso? Smakuje ci i służy twojemu ciału? Nie potrafisz przeżyć dnia bez solidnej porcji mięsa, czy wręcz przeciwnie, dostajesz dreszczy na jego widok?
W gabinecie często słyszę - zjeść to ja dam radę, ale przygotować - nie ma szans. Tymczasem dobrze jest, popatrzeć "od kuchni" na cały proces przygotowywania potrawy, którą chcemy zjeść.
Pamiętam, jak pewna pani psycholog użalała się, że ona nie znosi mięsa, ale stoi i smaży pół dnia kotlety schabowe dla swojego ukochanego. Zastanowiło mnie to mocno.
Z miłości popełniamy różne głupstwa i jesteśmy w stanie zjeść żabę czy ślimaka, nawet jeśli wydają nam się obrzydliwe. Ale czy nie lepiej oddać miłośnikowi mięsa choć raz kuchenne terytorium i pozwolić mu przyjrzeć się dokładnie temu, co zjada z tak wielkim apetytem? Nie wiem, czy pacjentka wdrożyła moją sugestię w życie. Za to przeczytałam niedawno na portalu społecznościowym, że poszukuje kogoś do gotowania - z naciskiem na kuchnię wegetariańską.
Jeść, czy nie jeść?
Spodziewam się, że zwolennicy mięsa mogą mocno protestować. Na potrzeby tego tekstu zaznaczę - nie jestem wegetarianką. Nie potrzebuje definiować mojego sposobu odżywiania - po prostu jem to, co mi służy. Bardzo rzadko jadam mięso, bo nie przepadam za jego smakiem, a ponadto potrafię je skutecznie zastąpić roślinnymi źródłami białka, które są dla mnie zdecydowanie ciekawsze.
Nie zamierzam występować w roli adwokata diety mięsnej czy bezmięsnej. Jako że dużo miejsca w moim życiu zajmuje temat żywienia - nauczyłam się słuchać. Nie da się miłośnika kotletów schabowych siłowo przestawić na inny rodzaj odżywania. To byłoby krótkotrwałe, a przede wszystkim głupie.
Jeśli ktoś ma głęboko zakorzenione przekonanie, że bez mięsa żyć się nie da, to żadną mocą nie zmienimy jego postawy. Zmiana - trwała i korzystna - w sposobie odżywiania, to też nic innego, jak decyzja wynikająca z motywacji wewnętrznej.
Fan mięsa być może w którymś momencie poczuje, że posiłki mięsne mu nie służą, że organizm dużo dłużej męczy się z ich strawieniem. Jeśli sam zacznie szukać innych źródeł białka, nie będzie narzekał, że ktoś postanowił za niego. Nie lubimy, gdy nam się cokolwiek narzuca. Sami chcemy decydować o sobie i racjonalizujemy podejmowane decyzje.
Tu znajdziemy białko
A jaki mamy wybór? Białko pozyskać możemy z ryb, jaj, roślin strączkowych w przeróżnych wariantach, w tym w pysznej paście - hummus czy z nabiału. Żadna z opcji nie jest na tyle doskonała, by stosować wyłącznie jedną. Monotonia na talerzu wycisza przewód pokarmowy i nie rokuje dobrze dla naszego zdrowia.
Dlaczego szukam alternatywy dla mięs? Jego jakość pozostawia sporo do życzenia. Nie możemy się oszukiwać - żywność XXI wieku daleka jest od ideału. Nikogo nie dziwią już miesięczne daty ważności produktów oraz ilość konserwantów i barwników w nich zawarta.
Do mojej wyobraźni najmocniej przemawia, że osoby, które wcześniej nie wyobrażały sobie życia bez mięsa, od momentu w którym podjęły zatrudnienie w przemyśle mięsnym, nie są w stanie jadać mięs, wędlin i niczego, co w składzie zawiera mięso.
O warunkach chowu zwierząt przeznaczonych na ubój też wiele można przeczytać. Zastanówmy się przez chwilę. Mamy wybór. Możemy się okopać w swoich - jedynie słusznych - pozycjach, a możemy otworzyć głowę i poszukać innych rozwiązań. Nasze wybory warunkują nasze zdrowie, a to nie ma ceny.
Ewa Koza, dietetyk, autorka bloga mamsmak.com