Pho - zupa dla ducha
Na przestrzeni lat zupa pho stała się kulinarnym towarem eksportowym. Dla nas to egzotyka na talerzu, dla Wietnamczyków - pokarm dla ciała i ducha.
Zupa pho to zdecydowanie jedno z najpopularniejszych dań kuchni azjatyckiej, przetłumaczone na język podniebienia jej smakoszy. Jej popularność wynika nie tylko z faktu, że jesteśmy głodni nowych smaków. Liczne podróże sprawiają, że tych kulinarnych wspomnień szukamy również po powrocie do domu.
- Tę zupę można zjeść o każdej porze. Czy człowiek czuje się dobrze, czy źle, zupa pho smakuje wybornie. Poza tym traktujemy ją jak lekarstwo. Zupa pho to 18-20 świeżych składników. Zawsze dodaje się do niej dużo warzyw, różnorodne kiełki, aromatyczne zioła. Ogólnie w Wietnamie każdy rejon ma swoją odmianę tego dania - wyjaśnia Vinh Quang Tran, właściciel restauracji Meet&Eat w Galerii Mokotów oraz Tran Tran, który również zauważa ogromną popularność tego dania i wyjaśnia, na czym polega sekret pho.
Choć każdy kucharz i gospodyni mają swoją sprawdzoną recepturę, podstawą jest długo gotowany wywar z kości wołowych i kaczki. "Taki wywar musi się gotować co najmniej 7-9 godzin. W międzyczasie dodajemy sukcesywnie różne składniki do bulionu. Taki wywar zawiera dużo witamin i składników odżywczych" - podkreśla Vinh Quang Tran.
- Gdy mamy gotowy bulion, gotujemy makaron ryżowy, ale nie powinien on być za miękki - na małe kawałki kroimy warzywa, dodajemy wołowinę, z czasem ludzie zaczęli również dodawać kurczaka, indyka, smażoną wołowinę. Wszystkie składniki wkładamy do miski, zalewamy gorącym bulionem. Po tej zupie człowiek czuje się szczęśliwy, to wietnamski sposób na szczęście - dodaje.
Przyznaje jednak, że choć dostępność różnorodnych składników pozwala przenieść do Polski azjatyckie smaki, w pewnym sensie muszą one zostać przełożone na nasz język.
- Azja staje się coraz bardziej popularnym kierunkiem turystycznym, dzięki temu poznajemy jej smaki, a w Polsce ich szukamy. Bardzo trudno jest przenieść te oryginalne. Nie wszystkie nasze autentyczne potrawy smakują Polakom. Mamy bardzo smaczne jedzenie, jednak musimy je dostosować na tyle, aby smakowało Europejczykom - przyznaje.
- Z jednej strony to poziom ostrości - my, jako Wietnamczycy, bardzo lubimy ostre potrawy. Druga sprawa, to stopień miękkości jedzenia, w szczególności mięsa. Bardzo lubimy bardziej twarde mięso, a Polacy - bardziej miękkie, to są różnice, na które musimy zwrócić uwagę - dodaje. (PAP Life)