Zdrowa gleba jako fundament rolnictwa ekologicznego

Zdrowa gleba nie tylko nie traci urodzajności, ale – z upływem czasu – może nawet zyskiwać na urodzajności. Odbudowa wyjałowionej gleby, aby odzyskała żyzność i dawała obfite plony, jest niezwykle czasochłonnym procesem. Istnieje wiele czynników prowadzących do pogorszenia stanu gleby.

Rolnictwo ekologiczne, opierające się w dużej mierze na wykorzystaniu "pomocy" bakterii, glonów, grzybów, robaków i larw chrząszczy.
Rolnictwo ekologiczne, opierające się w dużej mierze na wykorzystaniu "pomocy" bakterii, glonów, grzybów, robaków i larw chrząszczy.123RF/PICSEL

Należą do nich:

- zbyt intensywna eksploatacja; 

- nadmierna chemizacja przemysłu i rolnictwa, upośledzająca samoregulację gleby i niosąca ze sobą negatywne skutki dla zdrowia ludzi;  

- utrata substancji organicznej gleby, pociągająca za sobą spadek urodzajności na skutek stosowania nieodpowiednich nawozów, niewłaściwie prowadzonego płodozmianu i źle prowadzonych prac na roli; 

- pogorszenie stanu wód gruntowych będące konsekwencją niewłaściwego użytkowania gleby. 

Gruzełkowata struktura gleby - warunek konieczny w rolnictwie ekologicznym

Rolnictwo ekologiczne, opierające się w dużej mierze na wykorzystaniu "pomocy" bakterii, glonów, grzybów, robaków i larw chrząszczy, zostało zapoczątkowane przez H. Müllera ze Szwajcarii i H. P. Ruscha z Niemiec. To właśnie współdziałanie mikroorganizmów i małych zwierząt z mineralnym "rusztowaniem“ z piasku i gliny przyczynia się do powstania specyficznej struktury gruzełkowatej zapewniającej glebie żyzność.

Gruzełki glebowe można opisać jako przypominające gąbkę połączenie malutkich cząsteczek gliniastych z równie niewielkimi cząstkami resztek substancji organicznych, pomiędzy którymi znajdują się puste przestrzenie, tzw. pory glebowe. Są one wypełnione powietrzem, bez którego bakterie i grzyby nie mogłyby przetrwać.

Jest w nich także magazynowana woda tworząca rezerwę na okres suszy i dostarczająca roślinom  potrzebnych soli mineralnych.        

Gruzełkowata struktura gleby jest warunkiem koniecznym w rolnictwie ekologicznym. Aby uzyskać, a następnie zachować taką strukturę, nie wystarczy sama rezygnacja z chemicznych nawozów i oprysków. Trzeba natomiast w odpowiedni sposób, a także wystarczająco często, "żywić"   mikroorganizmy glebowe. Dzięki gruzełkowatej strukturze gleba posiada ogromną "żywą" powierzchnię. Jeden metr kwadratowy zdrowej gleby, po "rozwinięciu" jej gruzełków, odpowiada 20 kilometrom kwadratowym "żywej" powierzchni!

W garści ziemi żyją bowiem miliardy bakterii. Bardzo pożądana struktura gruzełkowata nie znajduje się jednak we wszystkich warstwach ziemi. Ziemia ma mniej więcej 12 tys. km grubości. Na warstwę próchniczną, nazywaną także warstwą uprawną, przypada z tego tylko 10-30 cm. Bez tej cienkiej, wierzchniej warstwy nie byłoby życia na ziemi.  

Jak "rośnie" gleba

W glebie dochodzi do przemieszczania się organicznych substancji pochodzących z liści, traw, obornika - tzw. resztek pożniwnych - z których powstaje próchnica, dostarczająca roślinom składników odżywczych. Gleba "rośnie" z góry na dół. W masie substancji organicznych (np. w stercie liści) zachodzi najpierw proces gnicia, w trakcie którego powstają toksyny hamujące procesy rozmnażania i podziału w jądrach komórkowych.

Przy wystarczającym dostępie powietrza gnicie, w zależności od temperatury, kończy się względnie szybko, bo już po około dwóch tygodniach (w lecie jeszcze szybciej). Następnie rozpoczynają się procesy rozkładu, czyli dalszy rozpad substancji organicznych, do którego przyczyniają się nie tylko bakterie, glony i grzyby, ale przede wszystkim małe zwierzęta, takie jak ślimaki, dżdżownice, chrząszcze czy stonogi.

W górnej warstwie gleby pulsuje życie: jedne organizmy żywią się drugimi, a także wszystkim, co po nich pozostaje. Dzieje się tak do momentu, gdy nie zostaje już nic, co mogłoby stanowić pożywienie dla mikrofauny glebowej. Jest to stadium rozpadu materii organicznej, zwane mineralizacją, poprzedzające tworzenie próchnicy.

W tej warstwie nieustannych przemian ani bakterie korzeniowe, ani włośniki korzeniowe nie mogą się prawidłowo rozwijać, gdyż nie znajdują tu jeszcze potrzebnego im pożywienia. Dostarcza go dopiero armia bakterii, w tym bakterii przykorzeniowych, żyjących w symbiozie z włośnikami korzeniowymi. W kolejnej, głębszej warstwie gleby rozkładają one resztki substancji organicznych pozostawionych przez mikrofaunę glebową - aż do ostatniej komórki. 

Na końcu procesu rozkładu pozostałości gąbczastej biomasy łączą się z mineralnymi cząstkami ilastymi, tworząc trwałe struktury gruzełkowate. Natura nie może sobie pozwolić na marnotrawienie tak dobrze zorganizowanej żywej substancji i jej zupełne zniszczenie przez mineralizację. Przekształca więc otrzymane w ten sposób "nośniki życia"  w nową plazmę komórkową. 

Ważne zadanie dżdżownic

Ważne zadanie do wykonania mają także dżdżownice. Dżdżownica drąży swoje przejścia i tunele często bardzo głęboko, przyczyniając się tym samym do napowietrzenia i rozluźnienia głębszych warstw gleby. Ponadto, ma jeszcze jedną cenną zdolność: w swoim przewodzie pokarmowym łączy ze sobą   organiczne resztki z połkniętą ziemią - to połączenie jest najlepszym, najbardziej bogatym w substancje odżywcze i bakterie naturalnym nawozem, jaki znamy. Obecność dużej liczby dżdżownic jest charakterystyczna dla rolnictwa ekologicznego i świadczy o jakości. W rolnictwie ekologicznym na 1 m2 kwadratowym ziemi żyje do 500 dżdżownic, w rolnictwie konwencjonalnym - tylko około 18.  

Zdrowa gleba warunkiem zdrowej żywności dla człowieka

Egipcjanie i Aztekowie otrzymywali dużo wyższe plony niż to ma miejsce dzisiaj - potrafili wyżywić 15 osób z hektara ziemi. Dla porównania: dziś w USA z jednego hektara można wyprodukować żywność tylko dla jednej osoby, mimo wszystkich osiągnięć rolnictwa opartego na technice i chemii i pomimo stosowania inżynierii genetycznej na szeroką skalę.

Intensyfikacja produkcji oraz coraz silniejsza odporność na pestycydy skutkują wzrostem zachwaszczenia roślin uprawnych. Jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, przekonamy się, że dodatkowe narzędzia wcale nie są nam potrzebne, by produkować zdrowe rośliny w naturalnej, wystarczającej ilości i to przy niższych kosztach. Nie wolno nam zmieniać pierwotnego porządku.

Tylko gleba zgodna z pierwotnym porządkiem jest zdrową glebą warunkującą zdrowie roślin. Należy troszczyć się o kondycję gleby. Nauka już wie, jak to robić najlepiej! 

Głos w sprawie inżynierii genetycznej w rolnictwie

Rośliny mają swój własny, biologiczny "program" - analogiczny do oprogramowania komputera. Potrafią dopasować się do zewnętrznych okoliczności - mogą się zmieniać i ulepszać - pod warunkiem, że rosną na dobrej glebie. Zdrowe rośliny oznaczają zdrowe zwierzęta, a jedne i drugie są warunkiem zdrowej żywności dla człowieka.  

Ingerencje w "program“ rośliny są coraz częściej - głównie z chęci zysku - podejmowane tylko na podstawie krótkookresowej analizy stosunku korzyści do kosztów dla danej uprawy, a nie długookresowo. Przykładem takiego postępowania jest stosowanie inżynierii genetycznej w rolnictwie. Osobiście, nie rozumiem tych tendencji i obawiam się GMO.

Nie jesteśmy bowiem w stanie ocenić długookresowych następstw manipulacji genetycznych. 40-50 lat temu, gdy zakładaliśmy pierwsze gospodarstwa ekologiczne, nasze przemyślenia były ignorowane przez te same środowiska, które teraz bagatelizują obawy odnośnie roślin modyfikowanych genetycznie. Uważam, że mamy podstawy do obaw. Nie widzę powodu, byśmy mieli postępować dziś inaczej niż 50 lat temu.

Przedstawiciele polityki, nauki, gospodarki i rolnictwa próbowali wówczas rozwiewać wątpliwości konsumentów odnośnie pewnych chemicznych substancji używanych w rolnictwie. Słyszeliśmy wtedy, że nie sposób będzie wkrótce wyżywić ludzi inaczej, niż używając środków chemicznych podczas upraw.

Okazuje się jednak, że ten, kto dziś chciałby stosować w rolnictwie takie środki, jak wtedy, stanąłby przed sądem. Dzisiejszy problem ze stosowaniem modyfikacji genetycznych w rolnictwie postrzegam tak samo. Są ci, którzy ostrzegają. Są ci, którzy uspokajają. Wreszcie, są zdezorientowani konsumenci. My stoimy na straży interesów konsumenta: to jego pozycji musimy bronić i to jego interesy chcemy reprezentować. Inne tak zwane "ważne argumenty" muszą być temu podporządkowane.  

Stefan Hipp     

materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas