Prawie bez butów
Japonki nie muszą wcale odchodzić do lamusa, ale w tym roku niespodziewanie pojawiają się również... chinki. Razem w parze tworzą duet trudny do zbagatelizowania.
Tego lata panie nosić będą lekkie sandałki ze złotej lub srebrnej skórki, balerinki z odkrytymi piętami lub klasyczne espadrile, tyle że na wysokich koturnach. Damskie japonki mają w tym roku śmieszny, zawadiacki obcasik, a te, przeznaczone stricte dla panów - słomianą podeszwę i żywe kolory. Koniec z czarnymi i brązowymi smutasami. Mężczyzna w różowych czy intensywnie zielonych klapkach nie ma prawa budzić tego lata jakiegokolwiek zdziwienia. Podobnie jak kobieta na platformach hippie z wiązaniem w kostce.
Sonia Rykiel już od kilku dobrych miesięcy promuje takie buty na wybiegach, a Valentino dodatkowo ozdabia je kokardkami. Paco Rabanne z kolei stawia na plecionki. Plecione są paski, ozdoby i całe podeszwy. Na wzór liny okrętowej. Trudno o lepszy zestaw do masowo lansowanych w tym sezonie pasków.
Jak to zrobić nad Wisłą
Trzymać się naczelnej zasady: jak japonki, to już bez koralików, piórek i naszywek z krokodylowej skóry. Jeżeli znudziły nam się tradycyjne japonki, chociaż najbardziej stylowe są właśnie te najprostsze, jak słynne havaianasy, to w odpowiedzi na zachcianki bardziej wybrednych, projektanci stworzyli japonki zaplatane, a raczej zamotane wokół kostki dodatkowym paskiem. Takie pozorne dziwadła mają płaską podeszwę i najlepiej komponują się z długimi spódnicami oraz rybaczkami.
Nowością są też japonki na małym obcasiku jak u Chloe (H&M, Aldo) oraz z zakrytą piętą jak u Husseina Chalayana. Zwolenniczki obcasów będą zadowolone, ponieważ tego lata nadal modne są koturny i platformy. Nosimy je zarówno do kwiecistych sukienek, jak i spodni capri czy szortów. Mogą być na drewnianym koturnie lub na sznurkowym. I nie ma się co zastanawiać, że te ostatnie przetrwają najwyżej jeden sezon. To cień podążania za trendami.
Joanna Krupa
Fot. East News / Zeppelin
Tekst pochodzi z magazynu