Wielkie nadzieje młodych krawców

"Było kilka ciekawych kolekcji. Lubię rzeczy, które nie są tradycyjne. I nawet jeśli widziałam wiele błędów, jeśli chodzi o poczucie proporcji i kolorystykę, to doceniam wiele pomysłów i niektóre rzeczy bardzo mi się podobały" - powiedziała Krystyna Mazurówna po obejrzeniu sobotniej gali SAPU.

Ubrania z kolekcji "Pasmanteria" autorstwa Weroniki Maciejewskiej, zaprezentowane podczas pokazu Cracow Fashion Awards w Krakowie, fot. Jacek Bednarczyk
Ubrania z kolekcji "Pasmanteria" autorstwa Weroniki Maciejewskiej, zaprezentowane podczas pokazu Cracow Fashion Awards w Krakowie, fot. Jacek BednarczykINTERIA.PL/PAP

Kraków stał się w tym tygodniu prawdziwym miastem mody. Piąta edycja Cracow Fashion Week rozpoczęła  się w sobotę 22 marca imponującą galą konkursu Cracow Fasjin Awrds, w którym swoje kolekcje zaprezentowało 52 młodych projektantów, absolwentów Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru.

Dla młodych projektantów był to dzień szczególny. - Jestem bardzo podekscytowana - mówiła Magdalena Karolska, autorka kolekcji IN MEMORY OF. - Zbierałam się do uszycia tej kolekcji co najmniej rok. Dzisiaj liczę może nie tyle na wygraną, co na spełnienie mojego wielkiego marzenia. Chciałabym szyć dalej, tworzyć kolejne kolekcje i robić to, co kocham. Ten pokaz to pierwszy krok.

Czarno-biała kolekcja inspirowana historią miasta Detroit robi wrażenie bardzo odważnej i futurystycznej, ale za kulisami Magdalena Korolska zdradza pewne sekrety: część elementów można odpiąć; uzyskamy wtedy stroje pomysłowe i ciekawie skrojone, w których można chodzić na co dzień. W pełnej wersji ubrania idealnie nadają się na imprezy. - Kolekcja jest przeznaczona dla ludzi młodych, kochających muzykę, do klubów, a także na scenę - zapewnia.

Na futurystyczne formy postawiło wielu młodych projektantów, chociaż nie zawsze z dobrym skutkiem. W wielu przypadkach przyszłość, którą chcieli nam pokazać, widzieliśmy już wielokrotnie w przeszłości. Dużo było też patchworków - fantazyjnych, choć nie zawsze odkrywczych. Wymyślne formy nie wszystkim przypadły do gustu.

- Myślę, że ubrania są bardzo ciekawe - stwierdziła Magdalena Wichtowska, modelka. - Ale młodzi projektanci powinni skupić się na zwykłej odzieży dla normalnych ludzi i projektować rzeczy, które można założyć na ulicę.

Nieco inne opinie pojawiały wśród członków jury. - Było kilka ciekawych kolekcji - zaznaczyła Krystyna Mazurówna. - Ja lubię rzeczy, które nie są tradycyjne i nawet jeśli widziałam wiele błędów, jeśli chodzi o poczucie proporcji i kolorystykę, bo kolorowe nie zawsze powinno znaczyć pstre, to doceniam wiele pomysłów i niektóre rzeczy bardzo mi się podobały. Jak zwykle kolekcje czarne, bo uwielbiam ten kolor. Była świetna jasna kolekcja z dużą ilością futer.

I rzeczywiście trudno było nie zwrócić uwagi na kolekcję JASNA RZECZYWISTOŚĆ Marii Fedro. Kremowe stroje inspirowane twórczością Tamary Łempickiej stanowiły doskonałe połączenie prostoty i bogactwa. Monochromatyczność pozwoliła podkreślić doskonałość kroju, a duża ilość futra w połączeniu z czystością formy dawała oszałamiający efekt - każda kobieta czułaby się w tych ubraniach  tak, jakby miała milion dolarów na koncie...

- Jest dużo interesujących projektów - podkreślał Wojciech Bednarz, główny projektant marki Vistula. - Czasami trochę za dużo. W niektórych przypadkach lepiej było z pewnych rzeczy zrezygnować, ale jest parę osób, które mogą zacząć robić coś fajnego.

W konkursie wzięli udział nie tylko projektanci indywidualni. Monika i Patryk Łoboz są rodzeństwem i marzą o stworzeniu wspólnej marki pod nazwą Lobos. - Patryk zajmuje się męską częścią kolekcji, a ja damską - opowiadała Monika. A Patryk dodał: - Świetnie nam się współpracuje. Tę kolekcję przygotowywaliśmy przez pół roku, robiliśmy własne buty, torebki, ubrania, również wzory i materiały. Włożyliśmy w to naprawdę dużo pracy.

Wśród 52 kolekcji można było zobaczyć także kolekcje sportowe, dziecięce i męskie. Wśród tych ostatnich bardzo pozytywnie wyróżnił się Michał Kozłowski, który zaproponował bardzo solidną męską kolekcję bez zbędnych udziwnień.

- Wydaje mi się, że było kilka kolekcji, które miały mocne i interesujące sylwetki męskie - zaznaczył Wojciech Bednarz. - Kolekcje mieszane nie zawsze były spójne z damską częścią, natomiast kilka mocnych punktów było nie tylko ciekawych, ale też dobrze odszytych.

Nawet jeśli nie wszystkie kolekcje były spójne i część pomysłów należało wrzucić do szuflady, to sporo sztuk dosłownie uwodziło - jak choćby fantastyczny płaszcz z przedłużanym tyłem, autorstwa Pauliny Bździkot, czy fantastyczna czarna sukienka Moniki Malgrab lub urocza sukienka-pelerynka z dekoltem z tyłu z kolekcji Jadwigi Rubin.

Przyjemne dla oka projekty zaprezentowała Beata Kamińska, której udało się stworzyć kolekcję w klimacie łączącym niewinność pensjonarki z wdziękiem kobiety dojrzałej. Szczególnie udane okazały się podkreślające sylwetkę płaszcze. Duży potencjał ma też z pewnością Anna Kodłubańska, której udało się zachować spójność kolekcji mimo zastosowania dużej ilości faktur i szerokiej gamy kolorystycznej. Zwracały też uwagę projekty Moniki Malgrab. Kontrast między chłodem stalowych szarości a zmysłowością przejrzystych tkanin pozwalał stworzyć niepokojący image kobiety łączącej w sobie cech bizneswoman i zmysłowej kotki.

W zupełnie innym kierunku poszła Jadwiga Pańczyniak, która, jak sama stwierdziła, inspirowała się krajobrazami Islandii, a także motywami sakralnymi, by stworzyć kolekcję "rzeczy do noszenia; ciepłych, otulających długich".

Ale prawdziwą perłą okazała się szlachetna, choć nieco smutna, Lacrimosa Sylwii Bodzęty. Dopracowana w szczegółach, nastrojowa i spójna zapewniła autorce nie tylko miejsce w finałowej "15", ale również staż w firmie ASKA w Paryżu.

- Stres troszeczkę ustąpił - mówiła Sylwia po pokazie, nie kryjąc wzruszenia. - Cieszę się bardzo, że wyjadę do Paryża. Chociaż byłam zadowolona ze swojej kolekcji, to czegoś takiego się nie spodziewałam. Inspirowałam się wiktoriańską modą żałobną i zespołem Lacrimosa - dodała.

Według organizatorów, poziom uczestników imprezy jest z roku na rok co raz lepszy. - Co roku jest lepiej, ale to nie mnie oceniać - zaznaczyła skromnie Joanna Gaweł. Ostrożniejsi w ocenie byli członkowie jury. Krystyna Mazurówna podkreślała, że w dwa lata nie można nikogo nauczyć talentu.

- Zawsze podobają mi się pokazy SAPU - powiedziała Mazurówna - jak zresztą wszystkie pokazy mody, ponieważ moda jest moim hobby i zajmuję się nią od lat. Sama pracuję jako stylistka. Dzisiaj oglądałam z zaciekawieniem. Jest może nie najlepszy poziom ogólny, ale jak zawsze znalazło się parę rodzynków, więc jestem pełna nadziei na przyszłość.

Nieskrywanym entuzjazmem wykazywała się natomiast publiczność. - Nie jestem specjalistką, ale bardzo podoba mi się atmosfera, a prace są ciekawe. Poziom wcale nie odstaje od tego, co mogę zobaczyć w telewizji. Podobały mi się kolekcje kobiece, bardzo fajne były kostiumy w kratkę - oceniła Agnieszka, która na imprezę przyszła, aby zobaczyć pokaz swojej koleżanki.

Podczas gali wyłoniono 15 finalistów, którzy następnego dnia wystąpili w Muzeum Inżynierii Miejskiej. Tytuł Kolekcji Roku Cracow Fashion Awards 2014 zdobyła "Welcome to paradise" Karoliny Kuczer-Płoszaj. Cracow Fashion Week potrwa do 30 marca.

Izabela Grelowska

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas