Wieża Eiffla u stóp Japończyka
My mamy Arkadiusa. Japończycy - Kenzo Takadę. Różnica? Ten drugi jest najbardziej rozpoznawalnym projektantem mody na świecie.
Niewolnik własnej pasji W wywiadzie dla "Wprost" sam zapewnia, że gdy zaczynał, wcale nie myślał o sławie i pieniądzach. Chciał po prostu tworzyć. A wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Takada nie zostałby bowiem kreatorem mody, gdyby nie... jego siostry. Młody Japończyk po kryjomu przeglądał ich kobiece magazyny. I w ten sposób zaczął interesować się modą.
Jednak jego droga do sukcesu nie była usłana różami. Rodzice nie chcieli wspierać jego zainteresowań, dlatego aby wieczorami móc uczęszczać na kursy projektowania, w dzień musiał pracować na pół etatu. Później tłumaczył, że nie było miejsca na pracę na pół gwizdka i - zgodnie ze swoim mottem - niewolniczo oddawał się swojej pasji.
Pod koniec lat 50. rzucił literaturoznawstwo na Uniwersytecie w Kobe, aby rozpocząć inne studia - w szkole mody Bunka Fashion College. Był jednym z pierwszych mężczyzn przyjętych na tę uczelnię.
W 1965 roku, niedługo po uzyskaniu dyplomu, wyjechał do Paryża. Początkowo, jak sam przyznaje, miał obawy o to, czy będzie potrafił się utrzymać. I tak przez pierwszych pięć lat życia w stolicy Francji nie potrafił się "wybić". Pracował jako wolny strzelec i sprzedając swoje szkice, próbował zyskać uznanie. Był zawzięty i konsekwentny, co ostatecznie opłaciło się w 1970 roku...
I się zaczęło
Właśnie z początkiem lat 70. nagle wyszedł "z podziemia" i jakby bez wysiłku rzucił Paryż na kolana. Nie byle gdzie, bo w Vivienne Gallery (jedno z najpiękniejszych architektonicznie miejsc Paryża) zaprezentował swoją pierwszą kolekcję. Na efekty nie musiał długo czekać. Został zauważony między innymi przez magazyn "Elle".
Jego modelka wylądowała na okładce pisma, a on nim napisano jako o najbardziej rewolucyjnym i nowoczesnym projektancie. Niedługo potem mógł otworzyć swój pierwszy sklep - "Jungle Jap". Szybko stał się osobą cenioną (i to nie tylko w Paryżu), wyznaczającą w świecie mody pewne trendy. Co roku otwierał nowe sklepy i prezentował nowe kolekcje. Rodacy pokochali Takadę. Mimo że mieszkał we Francji, często powracał do swojej rodzinnej Japonii, a "na zewnątrz" promował kulturę Kraju Kwitnącej Wiśni.
Cyrkowo, ale nie tandetnie
Od momentu debiutu, głównie dzięki rzemieślniczej pracy, za ambitnym Japończykiem ciągnęło się pasmo sukcesów. Początkowo projektował tylko dla kobiet, ale w 1983 roku zdecydował się wydać męską kolekcję ubrań. Pięć lat później na rynku pojawiła się także linia kosmetyków Kenzo (początkowo dla kobiet ("Kenzo de Kenzo"), a cztery lata później dla mężczyzn - "Kenzo pour Hommes". Od tamtej pory jego perfumy podbijały serca kobiet i mężczyzn na całym świecie. Jego sekret polegał podobno na tym, że nie bał się łączyć nowoczesnej technologii z zapachami natury.
Mimo że często sięgał do tradycji, jego pomysły zawsze zachwycały świeżością i innowacyjnością. Pokazy mody organizowane przez Takadę różniły się od standardowych i w zasadzie zawsze robiły na widzach ogromne wrażenie.
Znana francuska projektantka Paloma Picasso opowiadała: - Po raz pierwszy byłam na pokazie kolekcji Kenzo, gdy miałam siedemnaście lat. Pamiętam: sala Galerie Vivienne, tłumek ludzi, emanujące z wybiegu energia, świeżość, radość. Jakże różniło się to od "klasycznych", zachowawczych pokazów couture. W tych latach był to przełom, dzięki niemu pokazy mody przerodziły się w prawdziwy show. Od tego pokazu Kenzo stał się dla mnie wzorem.
Kiedyś Takada zorganizował pokaz w namiocie cyrkowym: jego modelki jeździły na koniach, a on sam, jako gwiazda wieczoru, pojawił się na arenie w siodłach słonia.
Teraz będzie meblował
Takada zszedł ze sceny mody w roku 1999, przekazując swoją firmę asystentom. Chyba jednak bez mody na dłuższą metę nie mógł wytrzymać, bo na rynku, okazjonalnie, pojawiały się wciąż jego projekty.
Trzy lata temu Kenzo powrócił z nowym pomysłem. Wydał "Gokan Kobo", czyli zestaw mebli i akcesoriów biurowych. - Kiedy odszedłem pięć lat temu, byłem po prostu na wakacjach. Odpoczywałem i podróżowałem - wyjaśnił wówczas. Kenzo Takada, który z konsekwencją "zaprojektował" swoje życie, teraz chce "meblować" je innym...
Jarosław Kowal