Zanim dżinsy trafiły na nasze pupy...

Dżinsy wymyślił Loeb (później Levi) Strauss, stąd przez wiele lat mówiono na ten typ spodni levisy. Gdy od nazwy barwnika powstało określenie "dżins", gdy później dżinsy weszły na salony i pojawiły się setki produkujących je firm, levisy zostały levisami, a doszło kilkadziesiąt najbardziej popularnych marek.

Dżinsy - najbardziej praktyczne i jednocześnie seksowne
Dżinsy - najbardziej praktyczne i jednocześnie seksowneMWMedia

Początkowo wraz ze swymi przyrodnimi braćmi Jonasem i Loisem pracował w sklepie. Znał dość słabo angielski, ale jakoś dawał sobie radę. W 1853 roku, otrzymał amerykańskie obywatelstwo. W tym samym czasie w Kalifornii odkryto pokłady złota. Setki tysięcy ludzi rzuciło się ślepo w poszukiwaniu bogactwa. Levi postanowił przenieść się do San Francisco.

W jego bagażu znajdowały się bele solidnego płótna namiotowego, plandekowego i najprawdopodobniej zapas igieł i nici. Wielkiego majątku nie można było na tym zrobić, ale Levi szybko zorientował się, że robotnicy, ciężko pracujący w kopalniach złota, potrzebują wytrzymałych i wygodnych spodni. Poszukał więc krawca i zlecił mu uszycie z przywiezionego płótna próbnego egzemplarza. Legenda mówi, że pierwszy klient był tak zachwycony, że przez całą noc chodził po mieście i opowiadał o wspaniałych spodniach Levi Straussa. Następnego dnia, przed krawieckim warsztatem ustawiła się kolejka "diggers", czyli kopaczy złota.

Te pierwsze dżinsy nazywały się "Waist Overall" i nie były niebieskie, tylko brunatne. Sięgały powyżej talii i podtrzymywane były szerokimi szelkami. Zaskoczony sukcesem Strauss otworzył w San Francisco swój pierwszy sklep. Rychło jednak okazało się, że spodnie mają poważną wadę: słabe szwy!

Poszukiwacze złota mieli bowiem przyzwyczajenie wpychania urobku do kieszeni. Tego nie mogły wytrzymać zwykłe nici. Szukając rozwiązania tego problemu, krawiec Jakob Davis wpadł na pomysł, by najbardziej obciążone miejsca zabezpieczać dodatkowo miedzianymi nitami. Nie można było wymyślić nic lepszego!

W 1873 Levi Strauss opatentował swe wzmocnione nitami spodnie, których autentyczność rozpoznać można było oprócz tego po podwójnym szwie koloru pomarańczowego. W 1890 roku powstała firma Levi Strauss&Company z siedzibą w San Francisco, a "Waist Overalls" otrzymały produkcyjny numer "501".

Brunatne płótno zastąpił rychło farbowany na niebiesko drelich, sprowadzany z miejscowości Nimes we Francji: Bleu de Nîmes. Stąd właśnie pochodzi nazwa "denim", używana do dziś jako określenie tkaniny dżinsowej. Niebieską barwę uzyskiwano przy pomocy naturalnego barwnika indygo. Jego nazwa brzmiała "Bleu de Gnes", a około roku 1920-tego zmieniła się na amerykańskie "blue jeans".

Jeszcze później zniknęły słynne szelki. W miarę upływu czasu do nitów dołączyły inne, charakterystyczne znaki rozpoznawcze. W przypadku levisów jest to skórzana etykieta na tylnej kieszeni, zwana "Two Horse Patch". Widać na niej dwa konie, które próbują rozerwać spodnie. Innym symbolem autentyczności jest czerwona etykieta zwana "Red Tab", na której umieszczono logo firmy.

Do Europy dżinsy zawitały dzięki amerykańskim żołnierzom podczas II wojny. Pewien Niemiec, Albert Sefranek, właściciel firmy szyjącej odzież roboczą w miejscowości Künzelsau odkupił za bezcen spodnie od jednego z wojaków i wkrótce z niemiecką precyzją w imitowaniu wykreował w 1948 roku nową markę - Mustang.

Panie zainteresowały się dżinsami pod koniec lat 20. ubiegłego wieku. W roku 1935 prestiżowy magazyn mody "Vogue" zamieścił pierwszą kobiecą sesję mody dżinsowej. Pismo głosiło, że taki strój jest dobry na wypad na ranczo, ale w społeczeństwie wciąż był on piętnowany. Co ciekawe, jako pierwsze dżins przywdziały postępowe panie z wyższych sfer, a kobiety z robotniczych dzielnic odważyły się na to dopiero po wojnie.

Levi Strauss zmarł w roku 1902, zostawiając swym bratankom ogromny koncern i gigantyczną fortunę. Pracuje w nim dziś około 17 tysięcy ludzi, produkując obok marki Levis także spodnie dockers i slates, które można kupić w ponad 10 tysiącach firmowych i w setkach tysięcy innych sklepów na całym świecie.

Do końca lat 80. każda licząca się subkultura miała jakiś pomysł na dżinsy. Punkowcy nosili obcisłe i z agrafką, a metalowcy czarne. Z czasem jednak buntownicy dorośli, załapali ciepłe posadki, ale o dżinsach nie zapomnieli. Tym samym weszły one w kolejny etap - salonowy, a dżinsami zainteresowali się wielcy projektanci, toteż nie dziwią dziś dżinsy od Versace, Armaniego czy Calvina Kleina. Ale nie kosztują około 10 "zielonych", jak levisy, ale nawet kilkaset dolarów za sztukę. Ale najdroższe są te... najstarsze. W 2001 roku za dżinsy wyprodukowane w latach 1880-85, które wówczas kosztowały 1 dolara, zapłacono ponad 46,5 tys. dolarów.

Jakie dżinsy nosimy obecnie? Dominują dżinsy w kolorze intensywnie niebieskim. Podobnym do lansowanego przez ostatnią kolekcje Levi-Straussa. Z innych kolorów dobrze prezentują się sprane szarości i granaty. Te ostatnie jednak bez żadnych wycieruchów czy plam imitujących zachlapanie farbą. Żadnych cekinów, brokatów, wstawek czy pasków - mówią jedni - prostota i jeszcze raz prostota. Inni wręcz przeciwnie - lansują właśnie dżinsy ze wszelkimi możliwymi ozdóbkami. Nosi się też biodrówki na guziki chowane za zakładką, albo dżinsy z nogawkami trzy czwarte - ale to na wiosnę, lato i jesień. Jeśli ogrodniczki - to tylko dla dzieciaków albo nastolatków.

Jeżeli chodzi tylko o panie, to jesienią i zimą modne są dżinsy granatowe lub czarne. Największą zmianą - tak przynajmniej twierdzą znawcy zagadnienia - dotyczyć będzie fasonu: koniec z biodrówkami i szerokimi nogawkami - najmodniejsze dżinsy mają mieć fason zwany po angielsku "skinny" (chude) lub "drainpipes", czyli rynny: wąskie i obcisłe, najlepiej zakrywające pępek. Z jednej zatem strony moda ustąpiła pola: im ciemniejszy kolor, tym lepszy efekt wyszczuplający, ale z drugiej strony obcisły krój faworyzuje chude osobniczki.

IK

Fot. arch. AFP

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas