Zaskakujące zmiany w świecie mody
Frida Giannini, Alexander Wang, Raf Simons i Alber Elbaz - to za sprawą tych znamienitych nazwisk, coraz głośniej mówi się o zaskakujących personalnych zawirowaniach w branży. I znów powtarza się temat wielkiej presji, jaka ciąży na projektantach.
Szczególnie odejście dyrektorów kreatywnych domów mody Dior i Lanvin odbiło się szerokim echem w mediach i branży modowej. Najpierw swoją decyzję ogłosił Raf Simons, uzasadniając odejście z Diora, powodami osobistymi; kilka dni później pracownicy Lanvin ze łzami żegnali Albera Elbaza. Ten zbieg okoliczności stał się wodą na młyn dla plotek, że to właśnie Elbaz zastąpi Rafa Simonsa na stanowisku dyrektora kreatywnego u Diora.
Przy okazji tak nieoczekiwanych zmian, podnosi się również temat ogromnej presji, jaka ciąży na projektantach; presji, którą sam Alber Elbaz określił mianem niezrozumiałego dla niego "maratonu mody".
Dyskusja na temat stresu i presji, z jaką muszą zmierzyć się projektanci rozgorzała po samobójczej śmierci Alexandra McQueena 11 lutego 2010 roku. Temat powrócił, gdy ujawniono skandal z udziałem Johna Galliano.
- Dziś oczekuje się od projektantów, że będą produkować więcej, lepiej, szybciej, a w obecnych czasach taniej. Piosenkarka może zakończyć swoją karierę po tym jak zagra jeden hit; reżyser może przestać pracować po nakręceniu pięciu dobrych filmów. Spójrzmy teraz na pracę, jaką musi wykonać projektant. Musi on stworzyć od sześciu do ośmiu pokazów w ciągu roku. Większość z nich może poszczycić się 20-letnią karierą, co oznacza, że w tym czasie zaprojektowali około 250 kolekcji. Nawet Danielle Steel nie napisała 250 książek - zauważa Elbaz.
Coraz częściej mówi się, że projektanci wchodzą do wielkich domów mody przez szybkoobrotowe drzwi - wpadając w wir niekończących się pokazów, pracy nad kolekcjami, akcesoriami, reklamami, katalogami, spotkaniami, podróżami, promocjami...
- Każdy projektant pracujący dla luksusowego domu mody wie, że jedna udana kolekcja to za mało. Dodając do tego kampanie reklamowe, otwarcie butików, wystawy muzealne, wywiady, udzielanie się w mediach społecznościowych - jak w tym wszystkim nie zatracić siebie i utrzymać to tempo - komentuje zdarzenia ostatnich dni redaktor "Vogue" Suzy Menkes.
- Projektanci to wrażliwcy, artystyczne dusze, osoby na barkach których spoczywa dużo. Za dużo. To oni cierpią najbardziej z powodu tej zawrotnej prędkości, jaka obecnie panuje w świecie mody. A to przecież oni są sercem i duszą naszej branży. Bez nich nie ma mody, pozostaje jedynie echo pomysłów - nic nowego, jedynie coś powtórzonego - dodaje.