Reklama

Sąsiedzi nas zawiedli

Jeszcze do niedawna cieszyliśmy się z mężem, że mamy takich dobrych sąsiadów. Byli sympatyczni, życzliwi, pomocni. Zaprzyjaźniliśmy się do tego stopnia, że zaczęliśmy się wzajemnie zapraszać, i to nawet na rodzinne uroczystości.

W pewnym momencie nawet w ogrodzeniu, które dzieli nasze posesje, zrobiliśmy furtkę - by było nam łatwiej się odwiedzać. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewien pomysł, z którym niedawno zwróciliśmy się do sąsiadów. Otóż chcieliśmy na naszej działce postawić mały budynek gospodarczy. Liczyliśmy na to, że sąsiedzi zgodzą się, byśmy trochę ominęli te wszystkie wymagane przepisami odległości. Niestety, jakże się myliliśmy! Okazało się, że nie ma mowy. Przyjaźń przyjaźnią, rzekli sąsiedzi, a przepisy przepisami. I nie ma powodu, by oni godzili się na coś, co im będzie przeszkadzać. I jak my w ogóle mogliśmy z czymś takim się zwrócić, itp, itd. Mąż nie wytrzymał i powiedział im parę słów. I tak, dobrosąsiedzkie stosunki zamieniły się w gniew. Nie kłaniamy się sobie, zupełnie, jakbyśmy się nie znali. Oboje z mężem bardzo to przeżywamy. Zwłaszcza ja, bo powierzyłam sąsiadce tyle swoich osobistych spraw. Czuję się oszukana. Jak mogłam tak zaufać komuś, kto na to nie zasługuje! Nie wiem, czy będę w stanie wdać się z kimś w takie bliskie relacje. Zamierzam nawet ograniczyć kontakty z ludźmi.

Reklama

Pola, 54 lata

Co robić w takiej sytuacji? Masz takie doświadczenia i chcesz się nimi podzielić z czytelnikami "Chwili dla Ciebie"? Skomentuj. Cały artykuł z waszymi komentarzami ukaże się w numerze 20 (w sprzedaży od 19 maja br. ) i na stronie:

www.kobieta.interia.pl/sprawy-rodzinne

Osoby na zdjęciu są modelami i nie mają nic wspólnego z opisywaną historią.

Chwila dla Ciebie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama