Reklama

Ekspert o zagrożeniu sejsmicznym w Polsce. Wskazuje trzy potencjalne regiony

Potężne trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii spowodowało ogromne zniszczenia, a tragiczny bilans ofiar niestety rośnie. Zapytaliśmy dr hab. Pawła Wiejacza, sejsmologa z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowego Instytutu Badawczego, czy w Polsce mogłyby mieć miejsce dramatyczne zdarzenia, które wydarzyły się na Bliskim Wschodzie. - To nie jest tak, że Polska jest zupełnie bezpieczna od trzęsień ziemi - odpowiada.

Czy trzęsienia ziemi zdarzają się w Polsce?

Polska doświadczyła w przeszłości kilku trzęsień ziemi. Jak wspomina dr hab. Paweł Wiejacz, jedno z najbardziej dotkliwych w ostatnich latach, miało miejsce w 2004 roku.

- To były trzy trzęsienia, podobnej wielkości, około magnitudy 5, do tego jedno na terenie Polski na Podhalu, a dwa w obwodzie kaliningradzkim, ale obszar makrosejsmiczny odczuwalności i drobnych szkód objął także Polskę. 

Skala tamtych trzęsień była jednak nieporównywalna z katastrofą w Turcji. W czasie tamtych wydarzeń zginęła jedna osoba na terenie Rosji, a w Polsce obyło się bez ofiar czy też rannych. Zarejestrowano jedynie drobne szkody, w tym popękane ściany budynków. Nie było to jednak największe trzęsienie ziemi odnotowane w historii na terenie Polski. 

Reklama

Najpotężniejsze dotychczas zjawisko sejsmiczne zaobserwowane na ziemiach polskich to trzęsienie koło Myślenic, które wydarzyło się w roku 1786. Odnotowano wtedy wstrząsy o sile prawdopodobnie magnitudy około 5,5. Jak tłumaczy sejsmolog Paweł Wiejacz, trzęsienie ziemi o takiej mocy może wywołać znaczące szkody, ale nie stanowi katastrofy. 

- Gdyby coś takiego wydarzyło się dziś, mielibyśmy pojedyncze budynki, które nie nadawałyby się do dalszego zamieszkania czy użytkowania - twierdzi ekspert. Zapewnia jednak, że uszkodzone budynki nie powinny ulec zawaleniu przy takiej skali.

Zobacz również: Trzęsienie ziemi w Turcji. Polka: to trwało całą wieczność

Trzęsienia ziemi w Polsce – „Nie można całkowicie tego wykluczyć”

- W Polsce zagrożenie trzęsieniem ziemi nie funkcjonuje w powszechnej świadomości - tłumaczy Paweł Wiejacz. 

Mimo tego ekspert zapytany, czy trzęsienie ziemi mogłoby wydarzyć się w Polsce lub krajach sąsiadujących opowiada – Nie można całkowicie tego wykluczyć. […] jeśli mielibyśmy do czynienia z takim zjawiskiem dzisiaj, prawdopodobnie w południowej Polsce mogłyby być jakieś szkody.  Sejsmolog przywołuje sytuację z XV wieku –  wielkie trzęsienie ziemi, które nawiedziło południową Słowację.

- Obszar wyrządzenia szkód był aż tak duży, że sięgnął aż po Kraków i Wrocław - twierdzi. Opisując szkody, mówi że zawaleniu uległy głównie duże powierzchnie dachowe w tym dachy kościołów. 

W kontekście tragicznych doniesień z Turcji i Syrii ekspert tłumaczy, że nie grożą nam jednak katastrofy sejsmiczne na taką skalę.

Zobacz również: Puste półki i szturm na banki krwi. Relacja Polaków mieszkających w Turcji

Nie tylko południowa Polska jest zagrożona

Dr hab. Paweł Wiejacz podkreśla, że w Polsce są trzy regiony, które mogą być zagrożone wstrząsami. Pierwszym z nich są Karpaty. To właśnie tam występują drobne wstrząsy, które są ledwo wyczuwalne.

- Są to wstrząsy związane prawdopodobnie z wodami geotermalnymi, które tam występują - twierdzi sejsmolog. 

Drugi rejon, który mimo obecnie słabej aktywności wskazał ekspert to tzw. strefa T-T (Tornquista-Teisseyre’a). - Biegnie ona pod Polską, mniej więcej od Przemyśla po Kołobrzeg, takim skosem. Na powierzchni jest niewidoczna, ponieważ jest przykryta grubymi warstwami osadowymi, jednolitymi na całym obszarze natomiast na głębokości około 40 kilometrów jest granica w skorupie ziemskiej pomiędzy platformą prekambryjską Wschodniej Europy i paleozoiczną Zachodniej Europy. Na tej strukturze i na różnych pęknięciach jej towarzyszących występują czasami wstrząsy - mówi dr hab. Paweł Wiejacz. 

- Obserwowaliśmy około 12 lat temu drobne dwa zjawiska na tej strukturze w rejonie Jarocina. One nie były w ogóle wyczuwalne dla ludzi, natomiast zostały zarejestrowane aparaturowo - dodaje.

To właśnie na tej strukturze znajduje się kopalnia w Bełchatowie. Niekiedy występowały tam wstrząsy na skutek odprężenia górotworu. Przez ostatnie 12 lat takich zjawisk nie zaobserwowano, jednak trudno powiedzieć dlaczego. Plany przewidują, że po eksploatacji, kopalnia ma zostać zalana, a na jej miejscu powstanie sztuczne jezioro. 

- Ponowne dociążenie tego wodą, może uruchomić sejsmiczność - twierdzi ekspert, jednak podkreśla, że nie ma mowy o takiej katastrofie, jak w Turcji i Syrii.

 - W momencie kiedy odprężanie górotworu powodowało wstrząsy rzędu magnitudy 4,8, bo tyle chyba było najwięcej, ponowne naprężenie za pomocą dociśnięcia wody może wywołać podobny efekt - dodaje. 

Trzeci region, który według sejsmologa Pawła Wiejacza jest „niedoceniany” to rejon Sudetów, mimo że od czasów uzyskania tych rejonów przez Polskę po 1945 roku nie obserwowano tam trzęsień. - Z zapisków niemieckich wynika, że pod koniec XIX wieku były odczuwalne słabe zjawiska w Nysie, Dzierżoniowie i Niemczy. Więc niewykluczone, że się to może powtórzyć - twierdzi.

Zobacz również: Zdjęcie ojca i córki przygniecionej przez gruzy poruszyło cały świat. Ten widok rozdziera serce

Nie trzęsienia, a wstrząsy górnicze

W Polsce do czynienia mamy raczej ze wstrząsami górniczymi, aniżeli z trzęsieniami ziemi. To inaczej gwałtowne rozładowania naprężeń w skorupie ziemskiej, które związane są z eksploatacją górniczą. Mogą być odczuwalne na Śląsku w rejonie Legnicy, czy Głogowa. Wstrząsy górnicze oddziałują na powierzchnię i niekiedy skutkują uszkodzeniami gruntów i budynków, objawiając się zarysowaniami, pęknięciami i wypiętrzeniem posadzek. Mimo że zjawisko wywołuje strach i irytację nie niesie jednak realnego zagrożenia dla mieszkańców tych rejonów. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: katastrofy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama