Młodzi Polacy odchodzą od Kościoła. „Patrzą w przyszłość, a Kościół w przeszłość”
Prawie 36 proc. młodych Polek i Polaków w ogóle nie uczestniczy w praktykach religijnych. Z czego to wynika? - Kościół swoim nauczaniu i podejściu, nie robi nic, by zmienić swoje strategie kontaktu z młodymi wiernymi. Młodzi patrzą w przyszłość i na niej się skupiają, a Kościół patrzy w przeszłość – uważa socjolożka, dr Justyna Sarnowska.
Natalia Grygny, INTERIA.PL: Prawie 36 proc. młodych Polek i Polaków w ogóle nie uczestniczy w praktykach religijnych. Tak wynika z raportu Centrum im. Ignacego Daszyńskiego i IBRiS. Jedna z przedstawicielek młodego pokolenia powiedziała mi, że to m.in. przez "wymądrzanie" się księży na tematy rodzinne, zachłanność na pieniądze i brak zrozumienia.
Dr Justyna Sarnowska−Wilczyńska, socjolożka, Uniwersytet SWPS: Ta postawa jest częścią szerszych procesów społecznych, zauważalnych od dłuższego czasu. To przede wszystkim postępująca indywidualizacja. Rozmawiając o najmłodszym pokoleniu warto postawić sobie pytanie, w jakich warunkach te osoby dorastały lub dorastają. Pierwszą sprawą są warunki ekonomiczne. We wskaźnikach rozwoju gospodarczego wyraźnie widać zmianę, co jest spójne np. z badaniami CBOS, że odpowiedzi na pytania typu "jak oceniasz swoje warunki mieszkaniowe" są zupełnie inne niż w przypadku pokolenia rodziców. Kolejna kwestia: w przypadku pokolenia Z mówimy o osobach, które reprezentują niż demograficzny.
Rodziny, w których dorastało to pokolenie, to w dużej mierze rodziny z jednym dzieckiem. I to właśnie przyczyna trendu związanego ze skupieniem uwagi na dziecku. Dla współczesnej rodziny dziecko jest projektem, jest zaopiekowane pod każdym względem, ma też spełniać jakieś aspiracje rodziców. Wzrost wykształcenia, jego umasowienie, integracja europejska, która spowodowała wiele możliwości i doświadczeń takich jak np. wymiana międzynarodowa, to źródła socjalizacji. A to bardzo kształtuje postawy, wyobrażenia i wartości młodych ludzi. My mówimy o pokoleniu, które korzysta masowo z internetu i innych mediów. To pokolenie bardzo świadome tego, co się dzieje w innych częściach świata. I ta indywidualizacja mówi nam o tym, że kształtujemy w jednostkach potrzebę wyrażania siebie, poczucia własnej wartości, kształtowania swoich trajektorii życiowych po swojemu. To przeciwwaga dla takiej kontroli społecznej, spójności grupy, podążania schematami, co w poprzednich pokoleniach występowało i co było także związane z przynależnością do Kościoła. We wcześniejszych pokoleniach model rodziny był mocno zdefiniowany i każde pokolenie przechodziło podobną trajektorię z wchodzeniem w dorosłość.
Nowe możliwości, otwartość na świat - dla niektórych w tym świecie nie ma już miejsca na religię? Z ostatnich badań wynika jednoznacznie: młodzi Polacy odchodzą od Kościoła.
Religia z jednej strony tworzy spójność grupy i służy budowaniu wspólnoty, która ma określone zasady, normy i wartości. Przynależenie do niej oznacza podążanie za tymi normami i wartościami. Indywidualizacja, która towarzyszy młodym pokoleniom to proces rozpadu tych wspólnot, co z perspektywy takich instytucji, jak Kościół może też mieć negatywny wydźwięk. Przez wiele lat mówiło się, że młodzi nie mają politycznej siły przebicia, bo jest ich mniej, a po drugie się nie jednoczą we wspólnych celach. Jeśli chodzi o religię, to Kościół swoim nauczaniu i podejściu, nie robi nic, by zmienić swoje strategie kontaktu czy komunikacji z wiernymi, zwłaszcza młodymi. To cały czas tradycyjny Kościół, który absolutnie nie przystaje do problemów współczesności i wyzwań, z którymi mierzą się współczesne młode pokolenia. Każda religia zakłada narzucenie jednostce pewnych zasad. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że to jakaś forma opresji. To procesy, które sprawdzały się w starszych pokoleniach, dlatego że nie było alternatywy i innych wzorców, które pokazywałyby jednostkom, że można i da się żyć inaczej. W przypadku tych młodszych pokoleń ta wiedza jest absolutnie dostępna w internecie, podczas podróży do innych krajów. Widać, że ludzie w innych krajach żyją np. poza Kościołem i żyje im się dobrze.
Jak na tę rzeczywistość patrzą młode kobiety, a jak młodzi mężczyźni? Są jakieś różnice?
Młode kobiety mają bardziej lewicowe poglądy. Są świadome i walczą z przedmiotowym traktowaniem przez instytucje, m.in. takie jak Kościół czy miejsca, w których dochodzi do jawnej dyskryminacji ze względu na płeć. Młode kobiety "skręcają" na lewo. Natomiast młodym mężczyznom jest bliżej na prawo.
Z czego pani zdaniem taki podział wynika?
Tradycyjny model rodziny mocno dowartościowywał role męskie, pokazywał mężczyznę jako "głowę rodziny". Jednak tak naprawdę było to krzywdzące w przypadku obu płci, bo nie pozwalało na zmianę czy elastyczność. Z licznych badań wychodzi teraz, że młode kobiety są bardziej lewicowe, zdecydowanie częściej popierają aborcję, w tym dostęp do aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży. Antykoncepcja to już całkowicie coś, co powinno być standardem i powinno być dostępne. Dlatego też, że dzięki takim rozwiązaniom kobiety mogą świadomie decydować o sobie i swojej dzietności. Ma tu znaczenie nacisk na prawa kobiet jako prawa człowieka. Ważne jest też to, że im bardziej władza będzie próbowała te prawa ograniczać, tym większy opór będzie spotykać. I to będzie takie wahadło - im władza będzie bardziej naciskać, tym bardziej przedstawicielki młodego pokolenia będą protestować.
Wizja nakreślana przez Kościół przestaje odpowiadać młodszemu pokoleniu? Dla części młodych ludzi - bo nie wszyscy odchodzą od praktyk religijnych - to "skostniałe" reguły? Nie znajdują ich odzwierciedlenia w rzeczywistości?
Zdecydowanie. Temat edukacji jest tu szalenie istotny. Jeśli mówimy o umasowieniu edukacji, to mówimy o dużych aspiracjach edukacyjno-zawodowych kobiet. To obecnie ich jest więcej na uniwersytetach, kobiety są lepiej wykształcone niż mężczyźni. Takie są fakty - prawie 60 proc. kobiet w wieku 30−34 lata ma wyższe wykształcenie (przy odsetku blisko 40% u mężczyzn). To generuje zupełnie inne wizje takiego świata czy swojej roli jako osoby w związku, rodzinie czy świecie. Kościół jest instytucją nieprzystającą do żadnej rzeczywistości. To instytucja bardzo skostniała - również wewnętrznie, bardzo hierarchiczna, opierająca się na dużym dystansie władzy, widoczne przykładowo na linii proboszcz - biskup. To przekłada się na duży dystans budowany miedzy duchownymi a wiernymi. O ile jeszcze w dużych miastach on trochę się skraca, a wierni są bardziej włączani do wspólnoty, to w niektórych małych miejscowościach ksiądz jest bogiem i to, co powie, jest święte.
A ta hierarchia i dystans władzy młodemu pokoleniu przeszkadza?
Młodzi ludzie nie czują się w obowiązku okazywania szacunku komuś, tylko dlatego, że pełni jakąś funkcję. To dla nich zupełnie niezrozumiałe. Im bardziej Kościół się okopuje, tym gorzej dla niego. Warto też zwrócić uwagę na komunikację Kościoła w ważnych sytuacjach społecznych i kryzysach. Czasami jego komunikaty brzmią tak, że ma się ochotę zapytać: czy ktoś to w ogóle czytał? Czy to nie jest jakiś żart? W szkołach religia jest wszechogarniająca i życie szkoły toczy się wokół życia religijnego, co też jest przytłaczające dla wielu ludzi. Zwłaszcza dla takich, którzy mają inne wyznania albo są niewierzący. Teraz coraz mniej rodziców chrzci dzieci, posyła do komunii. Wśród rodziców panuje przekonanie, że normy religijne nie powinny być traktowane bezpośrednio. Bo życie - życiem, a kościół - kościołem.
Życie życiem, kościół kościołem... Teraz katolikiem się staje, a nie "rodzi"?
Rozpad tradycji jest efektem między innymi postępującej indywidualizacji. Tradycja też była takim czynnikiem spajającym społeczną wokół pewnych rytuałów, zwyczajów, pamięci historycznej. To wszystko buduje wspólnotę. Więzi społeczne się zmieniają i ta wspólnotowość ma inny charakter, a tradycja jest czymś, co mniej nas przyciąga czy spaja niż kiedyś. Te najmłodsze pokolenia w coraz większym stopniu dokonują weryfikacji i ewaluacji tego, co jest im przekazywane. Oczekują transparentności, wyjaśnienia, z jakiego powodu coś się dzieje. Jeśli są wprowadzane jakieś rozwiązania, które realizują interesy jakiejś bardzo wąskiej grupy, to nie jest to dla nich wytłumaczenie. Nie budzi to w nich zaufania. Zakres problemów społecznych i indywidualnych, z którymi się mierzą, nie jest dyskutowany na forum Kościoła. To przede wszystkim katastrofa klimatyczna, pytanie o przyszłość, wyzwania związane ze zdrowiem psychicznym, które jest bliskie młodym ludziom. Zwracają uwagę na różne problemy psychiczne i chcą nad nimi pracować. Kościół nie porusza takich zagadnień jak nierówności społeczne, konflikty na rynku pracy, zmiany technologiczne, tempo zmian i kryzysy społeczne. Kościół koncentruje się na tradycji. Młodzi patrzą w przyszłość i na niej się skupiają, a Kościół patrzy w przeszłość. Mamy tu całkowity rozdźwięk.
Zobacz również:
- Polacy zajadają się nimi na potęgę. Bosacka radzi: omijaj szerokim łukiem
- Odprawa emerytalna bez tajemnic. Jak obliczyć i maksymalnie wykorzystać w 2024 roku?
- Twoje nazwisko ma jedną z tych końcówek? Może mieć szlacheckie korzenie
- Poznaj kota, który idealnie do ciebie pasuje. Wystarczy odpowiedzieć na kilka pytań
A co z kwestią niespójnego przekazu? Z jednej strony "Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego", z drugiej: nierozliczone afery związane z pedofilią, podejście do osób LGBT, brak wyraźnego rozdziału Kościoła od państwa, postrzeganie roli kobiety w społeczeństwie... Młodzi to widzą. I chcą czegoś innego?
Zgadzam się z tym absolutnie. Ten niespójny przekaz szkodzi najbardziej. Bo to jest ten moment: "sprawdzam". Młodzi mają autorytety, ale nie takie, które opierają się wyłącznie na jakiejś pozycji. Jeśli rodzic nie wywiązuje się ze swoich obowiązków rodzicielskich, to w oczach młodej osoby autorytetem nie będzie. Podobnie jest z Kościołem. Każdy z nas mógłby poruszać się po świecie zgodnie wartościami, które głosi. Miłość do bliźniego, pokora... One są nam cały czas przedstawiane jako właściwe. Podobnie jak ograniczenie konsumpcji, zasobów materialnych... Problem polega na tym, że Kościół o tym mówi, ale tego nie wdraża. Jak widzimy duchownych w drogich samochodach, podczas wystawnych uroczystości religijnych czy słyszymy, że Kościół sprzedaje drogie działki, to pytamy: po co? Ta niespójność przekazu jest kluczowa, bo dzięki niej wracamy do sedna sprawy, jeśli chodzi o budowanie autorytetów. Młode pokolenia chcą słyszeć, że te zasady służą funkcjonowaniu względnie przyjaznemu wszystkich, bo dzięki temu każdy czuje się w tej przestrzeni bezpiecznie. Brak przestrzegania reguł, które się ustala samemu, jest po prostu czymś najgorszym. To taka trochę nadzieja, że czymś kupimy tę grupę. Ale to też jakaś forma marketingu - nawet marki wiedzą, że jeśli reklamują się jako ekologiczne, a zanieczyszczają środowisko, to za chwilę mają lawinę niezadowolonych klientów i bojkot.
Zobacz również: "OK boomer! Czy ty w ogóle coś rozumiesz?"
"Dziś kościół przedstawia się jako instytucję opresyjną, która nie pozwala być sobą, nie pozwala być wolnym, tylko ciągle czegoś zabrania. Prawdą jest, że wolność ma swoje reguły". Tak komentował w styczniu 2022 badania CBOS na temat spadku uczestnictwa w praktykach religijnych metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
Dużo jest rozmytych przekazów płynących ze strony Kościoła. Odwołujemy się do pewnych kategorii, które mogą być poddane w wątpliwość. Co się z nami stanie po śmierci? Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że będzie tak, jak głosi Kościół. Czy jest tak jak mówią nam duchowni? Czy jakaś siła będzie nas potem rozliczać? Czy będzie coś się z nami działo? Myślę, że jest potrzebnych więcej uniwersalnych zasad, niezależnie od tego, w co wierzymy, są zasadami potrzebnymi. Im mniej jasne jest to, skąd wynika taka czy inna potrzeba, tym mniej trafia to do odbiorców.
Czy jest jakaś alternatywa dla religii katolickiej? Gdzie "odchodzą" osoby, które rezygnują z Kościoła i szukają innej drogi?
Odnoszę wrażenie, że wyzwaniem jest indywidualizacja, co może przeszkadzać we wchodzeniu w jakieś wspólnoty. Jednak liczę na to, że młodzi ludzie będą te wspólnoty będą wybierać świadomie, według swoich wartości, w które wierzą i które tworzą. Mam na myśli zaangażowanie w inicjatywy obywatelskie takie jak pomoc uchodźcom, zaangażowanie w działalność fundacji czy stowarzyszeń. Alternatywą są wszelkie formy pomocowe, działania na rzecz jakiegoś celu, którym jest poprawa warunków życia, zniwelowanie zanieczyszczenia powietrza i tego typu rzeczy. W przypadku młodego pokolenia dostrzegam szansę, że potrzeba bycia członkiem wspólnoty też będzie występować. To się nie zmienia, bo to też potrzeba psychologiczna. Będą to wspólnoty dobrowolne, zorientowane na cel, przynoszące pozytywne efekty w postaci wsparcia społecznego. Pamiętajmy, że przez postępującą indywidualizację młodzi często czują się w świecie zagubieni. Nie wiedzą jakie decyzje podejmować, jak ułożyć swoje dorosłe życie, jaki wybrać zawód i jak odnaleźć się w relacjach. Dlatego to wsparcie społeczne będzie tu kluczowe.
***
Zobacz również: