„OK boomer! Czy ty w ogóle coś rozumiesz?”
Młode pokolenie Polek i Polaków stało się w ostatnich kilkunastu miesiącach przedmiotem pogłębionego zainteresowania opinii publicznej. Zajmiemy się nim i my. Jako punkt wyjścia bierzemy badania przeprowadzone przez Centrum im. Ignacego Daszyńskiego wspólnie z IBRiS. A wnioski z nich płyną naprawdę interesujące. Młodzi ludzie (grupa 18-24) opowiedzieli o swoich poglądach politycznych (dominują centrum i lewica), o podejściu do religii (lekcje w szkole, śluby kościelne, Jan Paweł II), o swoich poglądach na system podatkowy, sytuację mieszkaniową (48,6%, poparło pogląd, że państwo powinno budować mieszkania na wynajem) i rynek pracy, a także o swoim stosunku do tematu ekologii.
Teraz łatwo jest zacząć dorosłe życie, ale żeby się utrzymać na jakimś poziomie, zarobić na mieszkanie i na rodzinę, to ja tego na razie nie widzę.
Jacy są młodzi Polacy?
Młodzi czują się niezrozumiani i ignorowani przez starsze pokolenie, w tym przez obecny rząd (i, w domyśle, przez poprzednie rządy, jak wynika z międzypokoleniowego przekazu, który otrzymują od rodziców) - czytamy w raporcie. Musimy powiedzieć to jasno, oni stoją przed wyzwaniami cywilizacyjnymi, które obce są ich rodzicom. Pod każdym względem - społecznym, gospodarczym, politycznym, ekologicznym, zdrowotnym.
"Lubię młodzież, bo młodzież jest nadzieją tego świata"
Badania badaniami, ale najlepiej posłuchać konkretnych ludzi, dlatego też im damy w naszym raporcie specjalnym głos. Lubimy się wymądrzać, uwielbiamy ferować wyroki i dawać dobre rady. Jednak w zderzeniu z rzeczywistością młodych dorosłych, wychodzą z nas właśnie boomerzy. I dokładnie jak w utworze Fisz Emade Tworzywo, wychodzi na to, że "lockdown mamy w mózgu i ch***e skile". A stare, dobre powiedzonko, które przecież jeszcze 20, 30 lat temu doprowadzało nas samych do szału, czyli "za moich czasów to...", powinniśmy już na zawsze pogrzebać. O propozycjach a’la prezydent Komorowski czy wspomniany już prof. Matczak również.
"A świat się pali, niech się pali"?
"Polityka to z definicji nieszczerość, chęć załatwienia interesów jakiejś grupy, ja się trzymam od tego z daleka"
Sfera polityczna życia publicznego jest postrzegana przez badanych jako domena spraw zewnętrznych wobec ich życia osobistego. Jeśli dostrzegają wpływ decyzji politycznych na ich życie osobiste, to dotyczy on negatywnych konsekwencji decyzji polityków (np. zaostrzenie przepisów dotyczących przerywania ciąży). Polityka jest dla nich obracającą się wokół władzy grą starszego pokolenia, które nie jest zainteresowane uzyskaniem poparcia społecznego/wyborczego młodego pokolenia. Badani (zwłaszcza kobiety) zauważają, że sfera praw obywatelskich kobiet zaczyna być ograniczana przez polityków.
Młodzi dorośli zdecydowanie częściej deklarują poglądy lewicowe, niż ich rodzice. Przeważająca grupa określa swoje wybory jako centro-lewicowe. Dlaczego więc nie widać ich w lokalach wyborczych? Dlaczego odzywają się tylko, a może aż, przy takich okazjach jak Strajk Kobiet, czy Marsz Równości? Łakną wskazówek i autorytetów, ale już nie od nas. My z naszym przekazem ex cathedra nie jesteśmy już dla nich przekonujący. Słuchają, gdy podczas koncertu Dawid Podsiadło mówi o ekologii, ale już Włodzimierz Czarzasty jako twarz Nowej Lewicy to dla nich boomerstwo.
Ekologia i zmiany klimatyczne to zresztą jeden z najistotniejszych tematów wśród młodych dorosłych. My z lekką ironią patrzymy na Gretę Thunberg, walącą pięścią w stół przed gronem polityków, a oni płaczą z bezsilności nad zbliżającą się katastrofą klimatyczną.
"Wychowała mnie katecheza, wychował kapitalizm"
Kolejny wers z utworu Fisza tyczy się jedynie boomerów. Z badania IBRIS i Centrum im. Ignacego Daszyńskiego wynika, że młodzież nie chce być wychowywana przez katechezę. Blisko 36 proc. młodych Polek i Polaków w ogóle nie uczestniczy w praktykach religijnych. Wśród przyczyn możemy wymieniać zerwanie transmisji wiary, negatywny stosunek do Kościoła, związany z zachowaniem duchownych wobec skandali, czy nacisk na uczestnictwo w katechezie. Oczywiście, młodzi nie są jedyną grupą, która oddala się od Kościoła. Są w niej również ich rodzice. Młodzi ludzie nie mają więc wypracowanej relacji ani z Kościołem, ani z Chrystusem. Czy to jednak wszystkie ważne zasadnicze powody? Z socjologiem i młodymi ludźmi postaramy się dociec, po pierwsze dlaczego, a po drugie, czy ewentualną lukę po religii wypełniają czymś innym?
A co z kapitalizmem? To kolejna kwestia, która mocno zajmuje głowy młodych ludzi. Nie jest tak, jak wydaje się nam, ludziom po "40", że oni niczym się nie interesują, nie mają pasji, planów, marzeń, że nie chcą zarabiać, pracować (choć może nie przez 16 godzin dziennie, jak sugeruje prof. Matczak). Chcą, ale... kredyt jest najmniej pożądanym sposobem finansowania własnego mieszkania/domu dla badanej przez IBRIS grupy młodych Polaków. Nic dziwnego, zważywszy na obecną sytuację. Jakie tak naprawdę możliwości ma dziś młoda osoba, tuż po maturze, czy studiach, mając do dyspozycji pierwszą pensję. Co planują, jak sobie radzą? Zapytamy, niech nam wytłumaczą.
Czy młodzi chcą zakładać rodzinę?
"Przede wszystkim trzeba tak sobie życie ułożyć, pracę, wszystko, żeby móc robić to, co się chce robić. Żeby nie trzeba było się godzić na jakąś niewolniczą pracę z szefem idiotą. Teraz, jak słyszę od dorosłych, też od różnych znajomych mojego taty, każdy ma w pracy jakiegoś szefa psychopatę albo pokręconego mocno"
Temat zakładania rodziny jest zasadniczo nieobecny w myślach młodego pokolenia dotyczących najbliższych dziesięciu lat. Badani przez IBRIS jednogłośnie deklarują, że przed "30" rodziny zakładać nie mają zamiaru. Jeszcze bardziej odległą wizją jest posiadanie dziecka. Tutaj nie ma zaskoczeń, żeby zostać rodzicem trzeba mieć stabilną sytuację materialną. Główną barierą dla decyzji o założeniu rodziny jest nie tyle brak odpowiedniego partnera czy partnerki, ile niestabilność życia w Polsce i brak perspektyw na szybką stabilizację materialną (niskie zarobki dla młodych, konieczność zaciągnięcia kredytu na zakup mieszkania czy samochodu) - czytamy w raporcie. Ponadto, młode pokolenie dorosłych pamięta lub nadal obserwuje trud i wysiłek swoich rodziców, aby skutecznie zarządzać domowym budżetem. Młodzi deklarują więc, że chcą zapewnić swoim dzieciom lepsze życie, ale nie chcą podzielać losu swoich rodziców, "którzy musieli odmawiać sobie najprostszych rzeczy, żeby kupić klocki LEGO dla swojego dziecka".
Nie chcę zafundować sobie takiego życia, jakie mieli moi rodzice, którzy zawsze ciężko pracowali, żeby mnie i mojemu bratu było dobrze. Mama szyła po nocach, tata brał nocne zmiany, żebyśmy mogli wyjechać do Turcji. A to przecież nie jest jakiś szczególny luksus teraz.
"Pęknięte pokolenie rewolucjonistów?"
Taki tytuł nosi raport przygotowany przez IBRIS i Centrum im. Ignacego Daszyńskiego. Nie ma w tym zdaniu nawet odrobiny optymizmu. Ale my go znajdziemy w rozmowach z młodymi. Młodzi są teraz wspaniali i naprawdę są nadzieją tego świata - to w dłuższej perspektywie, a w tej krótszej - naszą nadzieją.
Czytaj również: Pies zamiast dziecka? Coraz więcej par podejmuje taką decyzję