Nietypowe miasto na Alasce. Tu życie mieszkańców toczy się pod jednym dachem
Oprac.: Natalia Grygny
Południowe wybrzeże Alaski, niecałe 100 kilometrów od Anchorage. W najdalszym punkcie fiordu w Zatoce Księcia Williama, często nawiedzanego przez deszcz i śnieg, znajduje się miasteczko zamieszkiwane przez niewiele ponad 260 osób. Niemal wszyscy mieszkają w jednym bloku. Opis może co prawda przywodzić na myśl kadr z filmu, ale miejsce to istnieje naprawdę.
"Jedno z najdziwniejszych miast świata" - tak najczęściej określane jest Whittier na Alasce. Szczególnie głośno - zwłaszcza w mediach społecznościowych - zrobiło się o nim cztery lata temu.
Na TikToku pojawiło się nagranie Jenessy Lorenz, która opowiedziała o życiu w miasteczku. Dziewczyna przyznała, że wszyscy żyją w tym samym budynku i są ze sobą bardzo zżyci. Ze względu na to, że w budynku znajdują się nie tylko mieszkania, ale również i punkty handlowe czy usługowe, mieszkańcy tak naprawdę nie muszą wychodzić na zewnątrz.
Miasteczko "odcięte od świata"
Miasteczko na Alasce powstało na miejscu dawnej bazy wojskowej i przeładunkowej. Jest położone w najdalszym punkcie fiordu w Zatoce Księcia Williama. Z pozostałych stron otaczają go majestatyczne góry. Obecnie zamieszkują je 263 osoby, z których większość mieszka w jednym bloku - Begich Towers.
Drogą lądową można tu dotrzeć jedynie przez Anton Anderson Memorial Tunnel pod masywem Maynard Mountain, którym mogą się poruszać samochody i pociągi. Obowiązuje w nim ruch wahadłowy - kierunek jazdy zmienia się co pół godziny. Dlatego też mieszkańcy muszą dostosowywać się do obowiązującego rozkładu. Przejazd jest możliwy jedynie od 7 do 22, co dodatkowo utrudnia komunikację Whittier z innymi miejscami. Alternatywą jest pociąg, ale nie kursuje zbyt często. Do miasteczka można też dotrzeć drogą wodną, ale trwa to o wiele dłużej niż przejazd tunelem. I to, czy w ogóle uda się tu dotrzeć, zależy od warunków atmosferycznych.
Chociaż do Whittier dość trudno się dostać, jest ono dość chętnie odwiedzane przez turystów. Najczęściej to osoby, które poszukują miejsc "odciętych od świata". Miasteczko jest też punktem na trasie rejsów morskich wzdłuż wybrzeży Alaski. Jak czytamy na oficjalnej stronie, każdego lata Whittier odwiedza nawet 700 tys. turystów.
- Nadal próbujemy ustalić, czy chcemy być małym, cichym miasteczkiem czy też wakacyjnym, turystyczno-rekreacyjnym kierunkiem - mówił dwa lata temu ówczesny burmistrz Dave Dickason w filmie "Abandoned Military Base Turned City/Largest building in Alaska". Nagranie opublikował w serwisie YouTube użytkownik Destination Adventure.
- Deszcz i śnieg padają bardzo często. Ale dla mnie to raj. Zimą możemy podziwiać zorzę polarną, bo mamy ją tuż za oknem. W trakcie pełni, światło księżyca oświetla góry. To uspokajający i magiczny widok - przyznał Dickason.
Nim powstało Whittier
Historia Whittier sięga czasów drugiej wojny światowej. Rząd Stanów Zjednoczonych postanowił wybudować w tym miejscu bazę wojskową. Według założeń miał to być punkt przeładunkowy dla statków. Na decyzję miało wpływ to, że ze względu na gęste chmury i panujące mgły byłby niemalże niewidoczny z powietrza, a położenie w głębi zatoki miało gwarantować bezpieczeństwo przed ewentualnymi atakami. I tak, budowa Camp Sullivan zakończyła się w 1943 roku. Aby poprawić standard życia mieszkających tu żołnierzy i ich rodzin oraz personelu cywilnego, postanowiono wznieść dwa duże budynki.
Zobacz również:
- Podróże osobiste: Polscy turyści dopiero poznają to miejsce. Nieoczywista atrakcja blisko granicy
- I wtedy nadeszło nowe. Architektura w Polsce po 1989 roku. Po niektórych kultowych budynkach nie ma już śladu
- Jest takie miejsce w Europie, gdzie na ulicach nie straszą reklamy. Księżycowa wyspa Lanzarote
- Podróże osobiste: "Indii nie trzeba kochać, ani nienawidzić. Indiom trzeba dać szansę". Polka mieszka tu od pięciu lat i szczerze rozprawia się z mitami
Pierwszym z nich był Buckner Building liczący sześć pięter. Następnie wybudowano 14-piętrowy Hodge Building. Obiekty miały pełnić nie tylko funkcje mieszkalne. Znajdowały się w nich również obiekty usługowe, handlowe, rekreacyjne i medyczne. Chociaż były plany rozbudowy bazy, to ostatecznie do nich nie doszło. We wczesnych latach 60., Camp Sullivan przestał istnieć.
Pod koniec marca 1964 roku miejsce to nawiedziło trzęsienie ziemi mające siłę 9,2 w skali Richtera. 13-metrowa fala tsunami uderzyła w budynki. Niestety, w wyniku kataklizmu śmierć poniosło 13 osób, a straty oszacowano na ponad 10 milionów dolarów.
Zobacz też: Żyj wolniej. Portugalia dla tych, którzy chcą więcej niż tylko "odhaczać" punkty z przewodnika
Wszyscy żyją pod jednym dachem
O utworzeniu w tym miejscu nowego miasteczka zdecydowano w 1969 roku. Tym samym rozpoczął się nowy rozdział w historii tego miejsca. Już pod tytułem "Whittier". Hodge Building został przemianowany na Begich Towers. To właśnie do niego wprowadziła się większość osób, gdy Buckner Building nie nadawał się już do użytku.
W Begich Towers powstało niemal 200 dwu- i trzypokojowych mieszkań. Reszta lokali została zaadaptowana na potrzeby punktów usługowych czy handlowych. W budynku znalazło się również miejsce dla apteki, posterunku policji, kościoła, małego szpitala. Dzięki temu mieszkańcy nie muszą wychodzić na zewnątrz nawet wtedy, gdy panują niekorzystne warunki atmosferyczne. Szkoła jest co prawda w osobnym budynku, ale prowadzi do niej podziemne przejście. Na najwyższych piętrach Begich Tower znajduje się natomiast pensjonat.
Dlaczego wszyscy preferują mieszkać w jednym bloku, skoro wokół nie brakuje ziemi, na której można wybudować dom? Prawie wszystkie tereny są własnością kolei kanadyjskich. A te - póki co - nie przewidują ich sprzedaży.
***
Źródło:
- whittieralaska.gov,
- tiktok.com/@messy.nessy,
- Abandoned Military Base Turned City | Largest Building in Alaska | Destination Adventure (youtube.com/watch?v=XwLk0gtR360&t=30s),
- Artur Białek, Whittier to jedno z najdziwniejszych miast świata. Niemal wszyscy mieszkańcy żyją tam pod jednym dachem (national-geographic.pl/traveler/kierunki/whittier-to-jedno-z-najdziwniejszych-miast-swiata-niemal-wszyscy-mieszkancy-zyja-tam-pod-jednym-dachem).