Chętnie ustawiamy na parapetach. Nie wszyscy wiedzą, że przynoszą pecha
Wybór roślin do mieszkania to nie tylko kwestia dekoracji, ale również troski o zdrowie i dobre samopoczucie domowników. Choć wiele gatunków ma zdolność oczyszczania powietrza, wprowadza dobrą energię i harmonizuje wnętrza, niektóre kwiaty doniczkowe mogą być niebezpieczne lub przynosić pecha. W grę wchodzą zarówno właściwości toksyczne, jak i negatywne skojarzenia kulturowe. Jakich roślin w domu lepiej unikać?

Spis treści:
Najbardziej trujące gatunki roślin. Zastanów się dwa razy, nim postawisz na parapecie
Decydując się na rośliny do domu, należy kierować się nie tylko estetyką, ale także właściwościami konkretnego okazu. Jeśli w mieszkaniu przebywają dzieci lub zwierzęta, lepiej unikać trujących gatunków.
- Oleander — choć raczej jest traktowany jako roślina odpowiednia na zewnątrz, często znajduje się w naszym otoczeniu. Donice lądują w ogrodach, ale też na tarasach i balkonach. Ceniony jest za obfite kwitnienie, lecz jednocześnie każda jego część zawiera szkodliwe substancje. Kontakt z nimi może zaburzać pracę serca i układu nerwowego. Prowadzi również do dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego.
- Difenbachia — popularna roślina dekoracyjna, zdobiąca wnętrza zielono-białymi liśćmi. Stanowi jednak zagrożenie zarówno dla ludzi, jak i zwierząt domowych. Kontakt z roślinnymi sokami może wywoływać podrażnienia skóry. Z kolei spożycie doprowadza do bólu brzucha, wymiotów i biegunek.
- Filodendron — często jest wybierany do wnętrz przez osoby, które chcą stworzyć w domowym zaciszu namiastkę bujnej dżungli. Dekoracyjne liście nie powinny być jedynym kryterium decyzyjnym. Przez zawartość szczawianów wapnia może podrażniać skórę i jamę ustną. W przypadku spożycia może dojść do trudności w oddychaniu i dolegliwości na tle pokarmowym.
- Anturium — coraz częściej występuje w postaci rośliny doniczkowej, a nie jako kwiat cięty. W przypadku anturium trzeba mieć się na baczności. Szkodliwe związki są skumulowane zwłaszcza w liściach i łodygach. Kontakt z nimi podrażnia skórę, a jeśli dostaną się do jamy ustnej, powodują obrzęk warg, języka i gardła.

Rośliny, które przynoszą pecha
W wielu kulturach niektóre kwiaty kojarzone są z pechem lub negatywną energią. Choć brakuje na to naukowych dowodów, tradycje i przesądy nadal mogą wpływać na nasze wybory. Z jakich okazów lepiej zrezygnować w domowej uprawie?
Hoja bywa nazywana kwiatem biedy. Mniej radykalne wyjaśnienie tego zjawiska dotyczy tego, że roślina lepiej się rozwija, gdy jest nieco zaniedbana — brakuje jej wody i miejsca w doniczce. Popularne nadal jest jednak stwierdzenie, że obfite kwitnienie tego gatunku zwiastuje problemy finansowe jej właściciela.
Bluszcz blokuje naturalny przepływ energii. Szczególnie źle działa, jeśli doniczka z tym okazem ustawiona jest w sypialni, w gabinecie czy w obrębie przestrzeni, która służy do pracy.

Kaktusy uznawane są za rośliny przynoszące pecha. Choć często decydują się na ich uprawę osoby, które twierdzą, że nie mają ręki do kwiatów, ich obecność w mieszkaniu może nam się nie przysłużyć. Kolczaste rośliny zaburzają harmonię w domu, co szczególnie źle odbija się na życiu miłosnym.
Należy wspomnieć, że wszystkie wspomniane kwiaty także zawierają szkodliwe substancje. Na domową energię wpływają nie tylko konkretne gatunki, ale też kondycja roślin. Jeśli nie są odpowiednio pielęgnowane, usychają i więdną, to również negatywnie wpływa na ogólną atmosferę wnętrza.