Co wybrać, by istnieć?
Firma to nie tylko realizacja umiejętności, pasji, ale też odpowiedź na potrzeby rynku. Zły wybór branży może przynieść straty lub co najwyżej dać miejsce w szeregu innych - dużych, mniej lub bardziej doświadczonych firm. Jaki wybrać biznes z przyszłością?
Według danych Coface Poland, najmniej upadłości polskich przedsiębiorstw było w 2007 r. Z każdym kolejnym rokiem ich liczba rosła, by w pierwszej połowie 2013 r. osiągnąć najwyższy poziom - upadło wtedy aż 455 firm. Wynik ten jest o 7 proc. większy niż rok wcześniej. Skąd się biorą te upadłości?
Jakich firm jest za dużo?
Według danych tej samej firmy, najwięcej upadłości jest w produkcji (33 proc.), handlu (24,3 proc.), budownictwie (23,2 proc.) oraz transporcie (4 proc.). Przyczyną jest nie tylko kryzys w powszechnie znanej budowlance, ale również wydłużone terminy płatności, które nie sprzyjają przedsiębiorcom w prowadzeniu działalności.
W samym handlu zbankrutowało 111 firm, co stanowi wynik o 14,5 proc. większy w stosunku do poprzedniego roku. Za źródło niepowodzeń większości firm usługowych uznaje się mniejszy poziom konsumpcji w kraju, a także spowolnienie rozwoju gospodarczego.
To również skutek konsolidacji rynku, w ramach której wypadają z "gry" ci gracze, którzy są za mało atrakcyjni, by zostać przejętym przez większe firmy. Niektóre biznesy również sami konsumenci skazują na porażkę. Decyduje o tym zbyt duża ilość sklepów oferujących te same produkty, przy podobnych cenach. W efekcie wielu przedsiębiorców pokonuje zbyt duża konkurencja wewnątrz branży oraz walka cenowa.
Z kolei w przypadku firm usługowych najwięcej upadłości jest w branży związanej z usługami zdrowotnymi, gastronomicznymi, reklamowymi, do których w lipcu 2013 r., według danych Monitora Sądowego i Gospodarczego, dołączyły te z zakresu ochrony mienia oraz call center. Pomimo tego, z każdym kolejnym dniem, liczba zarejestrowanych firm w tych branżach rośnie.
Branże przyszłości
Według ekonomicznych prognoz Komisji Europejskiej do 2015 r. produkcja nadal będzie odgrywać znaczącą rolę w gospodarce. W samej Polsce liczba pracujących w tej branży zwiększy się o ok. 17 proc. Drugim znaczącym sektorem będą usługi, w których zatrudnienie zwiększy się w Europie o 20 proc., a w naszym kraju nawet o 30 proc.
Komisja wskazała również tzw. branże przyszłości, do których należeć będą: zawody związane z Internetem, technologiami informatycznymi i teleinformacyjnymi, nauki przyrodnicze powiązane z ochroną środowiska oraz biotechnologią, transport i logistyka, turystyka, rozrywka i rekreacja, a także edukacja, uwzględniająca: szkolenia, pomoc doradców oraz kształcenie wykorzystujące technologie informatyczno-komunikacyjne, jak np. e-learning. Godną uwagi jest też branża finansowa, która rozwinie się pod postacią ubezpieczeń czy bankowości - wykorzystujących nowoczesne systemy teleinformatyczne.
Nowoczesność?
Jak pokazują badania, nie warto wybierać sprawdzonych pomysłów na biznes, bowiem istnieją nikłe szanse, że uda nam się w znaczący sposób zdobyć rynek branży, na której takich firm jak nasza jest wiele.
- Dokonując wyboru branży powinniśmy dobrze zbadać potrzeby rynku, konkurencję oraz wziąć pod uwagę to w czym jesteśmy dobrzy lub co nas interesuje - mówi Konrad Tylka, właściciel firmy Easy Design, zajmującej się drukiem 3d.
- Zakładając firmę posiadałem nie tylko wiedzę teoretyczną, ale też miałem doświadczenie w produkcji wyrobów wykonywanych metodą druku 3d. Analizując zmieniającą się sytuację na rynku, a także trendy konsumenckie, wiedziałem, że przyszłość należy do nowoczesnych rozwiązań, jak druk 3d. Obecnie pracujemy dla wielu firm, przez co nie możemy narzekać na brak popytu na rynku na tego typu usługi - dodaje.
Przyszłość biznesu to również firmy zajmujące się usługami IT. - Jeżeli mamy pomysł, siłę oraz chęci, to nic nie stoi na przeszkodzie, by stawić czoło zagranicznym firmom zajmującym się tworzeniem urządzeń przyszłości czy też aplikacji mobilnych - mówi Paweł Tomczyk, CEO firmy Rearden Technology S.A.
- Z kolei pieniądze na sfinansowanie naszego technologicznego projektu mogą pochodzić z platform crowdfundingowych, jak: Kickstarter, Indiegogo. Uzyskamy tam nie tylko niezbędne środki na sfinansowanie biznesu, ale również przekonamy się czy na nasz produkt jest popyt, czy też go nie ma - wyjaśnia Tomczyk.
Warto też zainteresować się różnymi badaniami na temat przyszłości rynku, by wstępnie ocenić perspektywy rozwoju wybranej przez siebie branży.
Zamykamy!
Jedną z największych barier, która ogranicza rozwój małego biznesu są obciążenia publiczno-prawne, w tym składki ZUS. - Ich wysokość zwiększa koszty pracy o tyle, że przedsiębiorcy stoją często przed dylematem niezatrudnienia pracownika, albo płacenia "pod stołem".
W przypadku najmniejszych firm okazuje się, że lepiej szukać posady za minimalną krajową, ponieważ wypłata jest wtedy wyższa i bez ryzyka ponoszonego w trakcie prowadzenia działalności gospodarczej. W efekcie zabija to przedsiębiorczość wśród osób najniżej wykwalifikowanych lub skłania do działania w szarej strefie - mówi Paweł Kołtun, ekspert firmy Expander.
- Pod koniec 2011 roku zostałam zwolniona, bo w firmie były cięcia. Szukałam czegoś nowego przez ponad pół roku i nic. Koleżanka poleciła dotację z urzędu pracy na własną firmę. Wypełniłam wniosek, dostałam prawie 10 tys. i tak zostałam przedsiębiorcą - mówi Renata, 29-letnia marketingowiec z Kętrzyna, mama 5-letniej Kasi.
- Pracuję z domu, mam niewielkie zlecenia, ubezpieczenie i składki w odprowadzam w wysokości niespełna 400 zł miesięcznie, na razie mi się to opłaca. Kiedy miną dwa lata zawieszę pewnie działalność, no chyba, że zdarzy się cud i będzie mnie stać na ponad tysiąc złotych ZUSu miesięcznie - dodaje.
Ta sytuacja nie dziwi Ryszarda Petru, ekonomisty i partnera PwC. - Jesteśmy narodem przedsiębiorczym i nie powinno zaskakiwać, że Polacy szukają optymalnych rozwiązań podatkowych. Wykorzystują przy tym dostępne dotacje i ulgi i nie ma w tym niczego złego - mówi Petru. - To nie jest tak, że nie chcemy prowadzić działalności gospodarczej, więc po dwóch latach ją zamykamy, tylko kalkulujemy, co nam się bardziej opłaca. I rzeczywiście, w przypadku wysokich podatków, opłaca się zamknąć firmę po dwóch latach. Gdyby polskie prawo było przewidywalne, przyjazne przedsiębiorcom, nie zaskakiwało, sytuacja wyglądałaby inaczej - konkluduje.
Z przeszkodami
Małe firmy codziennie stają również przed wyzwaniem, jakim jest biurokracja oraz zawiłe przepisy prawne i ich odmienne interpretacje przez poszczególne organy skarbowe. - Korporacje mogą sobie pozwolić na doradców podatkowych, którzy optymalizują wysokość płaconych podatkowych, ale - co ważne - pozwalają ustrzec się przed pułapkami i są partnerem w ewentualnym sporze. Przedsiębiorcy padają ofiarą zarówno swojej niewiedzy, jak i niejasności regulacji powodujących różne podejścia kontrolerów - dodaje Paweł Kołtun.
Zwykle przedsiębiorca zostaje sam w gąszczu przepisów, ponieważ z reguły nie może pozwolić sobie na płatną, fachową poradę. W rezultacie małe firmy z powodu niewiedzy ryzykują łamanie przepisów. Prowadząc nawet niewielki biznes trzeba znać regulacje dotyczące przykładowo: prawa pracy, praw konsumentów, ochrony danych osobowych, wiedzieć, czy wymagane są zezwolenia i jakie standardy należy spełnić.
Kolejną blokadą są zatory płatnicze. W przypadku małych firm niezapłacona faktura może bowiem oznaczać bankructwo. Jest to o tyle bolesne, że przedsiębiorca musi zapłacić podatki nawet jeżeli nie otrzymał płatności.
- Co prawda dokonana ostatnio zmiana w przepisach VAT pozwala odliczyć podatek od nieuregulowanych przez 150 dni po terminie faktur, jest to jednak nadal długi czas, zwłaszcza dla małych podmiotów. Odzyskanie podatku dochodowego jest dla przedsiębiorcy w praktyce niemożliwe, ponieważ poza małymi kwotami wymaga postanowienia komornika, czy orzeczenia sądowego. Dłużnik korzysta na opóźnieniach podwójnie, gdyż zapewnia sobie finansowanie cudzym kapitałem, a do tego niezapłacona faktura i tak jest kosztem - mówi ekspert firmy Expander.
Za granicę!
Zawiła biurokracja oraz coraz wyższe podatki niejednego przedsiębiorcę zniechęcają do prowadzenia własnej działalności w kraju. Ostatnie badanie Komisji Europejskiej, w zakresie znajomości języka angielskiego wśród mieszkańców 27 państw, pokazało że w naszym kraju włada nim zaledwie 20 proc. obywateli powyżej 15. roku życia. Jednak, pomimo istniejącej bariery językowej oraz braku znajomości obcych kultur, wielu przedsiębiorców decyduje się na zagraniczną ekspansję lub też całkowite przeniesienie firmy poza granice naszego kraju.
Przedsiębiorca chcący założyć własną firmę w Niemczech może to zrobić w kilka minut, poprzez udanie się do Urzędu do Spraw Działalności Gospodarczej (Gewerbeamt), gdzie jedynie składa wniosek o rejestrację. Wymogiem bycia niemieckim przedsiębiorcą jest jednak posiadanie lokalu oraz meldunku. Resztę spraw formalnych załatwia za nas urząd, który przekazuje informacje o nowej działalności do urzędu skarbowego, statystycznego oraz izby rzemieślniczej lub przemysłowo-handlowej. Z kolei sama rejestracja w urzędzie skarbowym to kwestia wypełnienia oraz odesłania formularza, który przyjdzie do nas pocztą.
Po jego zaakceptowaniu firma otrzymuje numer płatnika podatku i już może rozpocząć swoją działalność gospodarczą. W efekcie, według danych Niemieckiego Instytutu Badania Gospodarki, Niemcy w ciągu ostatnich dwudziestu lat odnotowali wzrost liczby nowych firm aż o 40 proc., zaś średni zarobek Niemca z prowadzonej działalności gospodarczej po odliczeniu należnego podatku i ubezpieczenia wynosi 2300 euro miesięcznie. A jak wygląda sytuacja w Polsce? - Polskiemu przedsiębiorcy w prowadzeniu własnej działalności przeszkadzają nie tylko wysokie podatki, zawiła biurokracja, ale również niejasność przepisów, co prowadzi do konfliktów między przedsiębiorcami a organami skarbowymi.
Dodatkowo rozpoczęcie działalności wiąże się z dużym wydatkiem, nierzadko pokrywanym z wcześniej zgromadzonych oszczędności, co wiele osób hamuje i skłania ku pracy na etacie - mówi Paweł Tomczyk, firma Rearden Technology S.A. - Warto też wspomnieć o hamujących praktykach ZUS, który zmusza przedsiębiorcę do comiesięcznego wydatku, niezależnie od tego czy firma przynosi zyski, czy też nie - dodaje.
Wielka Brytania czy Emiraty?
Wielka Brytania najczęściej jest utożsamiana z miejscem emigracji rodaków w poszukiwaniu pracy. Jednak wiele osób pomija fakt, iż jest to państwo przyjazne przedsiębiorcom. Najbardziej dogodną formą prowadzenia biznesu jest tzw. self-employed, który polega na samozatrudnieniu. Wybierając taką formę nie ponosimy kosztów rejestracji, zaś wypracowane zyski w pełni zatrzymujemy dla siebie. Podobnie jak w Niemczech założyć własną firmę możemy w jednym miejscu, w tym przypadku w Urzędzie Skarbowym HM Revenue and Customs. Możemy tego dokonać telefonicznie, przez Internet lub wysłać wypełniony formularz CWF1 pocztą na podany na stronie urzędu adres.
Państwa, w których nie ma podatku, zaś prowadzenie własnej działalności to przyjemność, nie są już tylko marzeniem. Od 1 sierpnia 2013 roku chińscy, najmniejsi przedsiębiorcy, są zwolnieni od płacenia podatków. Pod najmniejszym przedsiębiorstwem rozumie się tam te, które miesięcznie przynoszą obrót mniejszy niż 3,2 tys. USD. Według szacunków z tego typu ulgi będzie mogło skorzystać aż 6 mln firm, co przyczyni się do zwiększenia dochodów oraz zatrudnienia w przedsiębiorstwach.
W kolejnych miesiącach państwo zamierza również wprowadzić szereg ulg w zakresie prowadzenia zagranicznych biznesów, poprzez ułatwienie procedur celnych i zmniejszenie ich opłat. Innym rejonem, gdzie warto być przedsiębiorcą są Zjednoczone Emiraty Arabskie. Tam przedsiębiorcy działają na zasadzie prawa anglosaskiego, a dodatkowo nie muszą prowadzić ewidencji transakcji, księgowości oraz przeprowadzać audytu.
Aneta Zadroga