I ty możesz być pogromcą kleszczy - wystarczy prosty patent
Długi kij, płachta materiału - najlepiej jasnego, pęseta oraz pojemnik na schwytane kleszcze. Dzięki prostemu przyrządowi, składającemu się z kilku elementów, można przeczesać własną działkę i próbować wyłapać te groźne pajęczaki.
W Finlandii w tym sezonie popularny staje się pewny sposób pozbycia się kleszczy z domowego ogrodu, bez chemikaliów czy środków zwalczających. Do długiego kija należy przymocować (np. pineskami) materiał - bawełniany, flanelowy czy tetrowy i z takim prostym przyrządem iść w teren. Do płachty przesuwanej powoli nad trawami czy krzewami, niczym do pułapki, przyczepiają się kleszcze. Na jasnym materiale widać najlepiej, jak dużą ilość kleszczy udało się schwytać.
W zależności od terenu i warunków pogodowych niektórzy potrafią w ten sposób wyłapać w ciągu godziny od kilkudziesięciu do nawet powyżej stu osobników będących w różnym stadium rozwoju. Kleszcze z płachty można zdjąć pęsetą i wrzucić do pojemnika.
Jeśli technikę tę stosuje się regularnie można w dużym stopniu pozbyć się kleszczy z ogrodu czy sprzed własnego domku letniskowego - przekonują specjaliści z Fińskiego Instytutu Zasobów Naturalnych w reportażu opublikowanym w "Ilta-Sanomat".
Bardziej zaawansowana wersja tego przyrządu funkcjonuje pod nazwą "PunkBuster" ("punkit" w jęz. fińskim znaczy "kleszcze"). Od niespełna dwóch miesięcy "pogromcę kleszczy" można kupić przez Internet.
Przyrząd, tym różni się od swojej prostszej wersji, że płachta materiału (1 m x 1,4 m) jest przymocowana do dwóch teleskopowych wysięgników. W ten sposób materiał jest bardziej napięty i lepiej przeczesuje teren. Oprócz tego, aby szybciej przyciągnąć kleszcze, do materiału przyczepione są podkłady termiczne oraz naboje z dwutlenkiem węgla i wentylami. Taka ulepszona płachta przypomina kleszczom przechodzące zwierzę, czy człowieka. Pajęczaki wiedzione zapachem i ciepłem chwytają się jej. Podstawowy zestaw to koszt ok. 80 euro.
Jak donosi fiński dziennik "Helsingin Sanomat" mieszkaniec Espoo, który opracował pogromcę kleszczy, wystąpił już o europejski patent i zamierza oferować produkt w krajach środkowej Europy, państwach bałtyckich oraz Rosji. Początkowa ilość produktu rozeszła się szybko, a na realizację kolejnych zamówień trzeba obecnie dłużej poczekać.
Specjaliści przyznają, że choć "płachta na kleszcze" nie rozwiązuję w pełni problemu z kleszczami, to pozwala zorientować się jak dużo tych pajęczaków, przenoszących często groźne choroby, znajduje się w danym otoczeniu. Dużą część z nich, dzięki płachcie, można miejscowo wyłapać i zmniejszyć ryzyko ukąszenia.
W Finlandii kleszcze występują na całym obszarze, z wyjątkiem terenów Laponii na północy kraju. Najwięcej jest ich w strefach przybrzeżnych oraz na archipelagach wysp, szczególnie na bardziej wilgotnych terenach.
Kleszcze przenoszą takie choroby jak borelioza, czy kleszczowe zapalenie mózgu (TBE). Przeciwko tej ostatniej można się zaszczepić. W Finlandii odnotowuje się ok. 30-60 przypadków zachorowań na TBE rocznie (w 2017 r. było ich jednak więcej - powyżej 80). Najbardziej zagrożonymi regionami są obszary Wysp Alandzkich oraz archipelagu Turku. Od 2006 r. wszyscy mieszkańcy Alandów mają prawo do bezpłatnych szczepień przeciwko TBE.
Przypadki zarażeń TBE zostały rozpoznane także na zachodnim wybrzeżu nad Zatoką Botnicką m.in. w Kokkola, czy Simo oraz na południowym wybrzeżu - na wyspach w okolicach portu Kotka czy na wschodzie kraju w okolicach miasta Lappeenranta. Także na tych obszarach oferowane są bezpłatne szczepionki dla mieszkańców czy przebywających latem w domkach letniskowych. Okres, w którym występuje najwięcej kleszczy, rozpoczyna się na ogół w miesiącach kwiecień-maj i trwa, w zależności od warunków pogodowych, do października-listopada.
Z Helsinek Przemysław Molik (PAP Life)