Jak radzić sobie z jesienno-zimową chandrą?
Dyskusje dotyczące zasadności zmiany czasu trwają od dawna. Jeszcze nie wiadomo, jak sprawa będzie wyglądała w przyszłości, jednak tej jesieni znów przestawialiśmy zegarki o godzinę. W konsekwencji budzimy się, gdy jest jasno, ale za to już po 16.00 zachodzi słońce. To duże wyzwanie dla organizmu, który musi poradzić sobie nie tylko z zimnem, ale także z ciemnością. Jesteśmy zmęczeni, znudzeni i poirytowani, a wiele wieczorów kończy się na kanapie i przed telewizorem.
Na szczęście, wcale nie musimy poddawać się aurze za oknem. Wystarczy odrobina samozaparcia i wcielenie w życie kilku sprawdzonych rad, by pokonać jesienno-zimową chandrę.
Październik i listopad to (obok lutego i marca) miesiące, w których najczęściej rezygnujemy z uprawiania sportu. Zimno i deszcz skutecznie zniechęcają do biegania w plenerze czy jazdy na rowerze. Popołudniowe ciemności paraliżują zaś do tego stopnia, że przerasta nas nawet droga na siłownię. Jednak wysiłek fizyczny to endorfiny nieprzypadkowo nazywane hormonami szczęścia i choćby dlatego, szczególnie jesienią, nie powinniśmy odpuszczać. Na początek spróbujmy ćwiczeń w domu. By wykonać efektywny trening potrzebujemy wszak tylko maty i dostępu do Internetu. W sieci roi się od filmików instruktażowych, także tych od Ewy Chodakowskiej czy Anny Lewandowskiej, które możemy wykorzystać. Pamiętajmy jednak, by planować domowe treningi i trzymać się wyznaczonych dni i godzin - dzięki temu łatwiej będzie nam pokonać wewnętrznego lenia.
Kolejnym jesiennym grzeszkiem jest niewystarczające nawadnianie organizmu. Gdy temperatura przekracza 25 stopni, szybko zaczynamy odczuwać pragnienie i odruchowo sięgamy po butelkę wody. Niestety, rzadko pamiętamy o piciu w chłodniejsze dni. A przecież odpowiedniego nawodnienia potrzebujemy niezależnie od pory roku. Rezygnując z niego, narażamy się na senność, brak apetytu, apatię, spadek ciśnienia, a nawet gorączkę i utratę przytomności. Jesienią i zimą dwie lub trzy z zalecanych 10 szklanek wody, możemy zastąpić herbatkami ziołowymi, np. melisą, miętą lub pokrzywą.
Weekendowe grille, wypady nad jezioro, spacery, spotkania na miejskiej plaży, nocne posiadówy w piwnym ogródku. Brzmi znajomo? Latem wielu z nas właśnie w ten sposób spędza czas z przyjaciółmi, rodziną i znajomymi. W październiku spotkania towarzyskie zamierają, by reaktywować się dopiero w okresie świątecznym. To błąd! Relaks w gronie najbliższych doskonale ładuje baterie i poprawia humor. Dlatego jesienią chwyćmy po telefon i zaprośmy ludzi do siebie. Możliwości jest bardzo dużo: wieczór z planszówkami, impreza przebierana, seans filmowy czy serialowy, wspólne gotowanie... Zobaczycie, że tak spędzona niedziela nastroi was dobrze na cały tydzień!
Z drugiej strony zagrożeniem może być też presja, że powinniśmy za wszelką cenę zachować pełną aktywność i doskonałe nastawienie przez cały czas. Jesienią i zimą musimy wybaczać sobie więcej i znaleźć czas na beztroski odpoczynek. Wypoczęty organizm lepiej poradzi sobie z krążącymi w powietrzu bakteriami i wirusami, a po spędzonym w ciepłym łóżku wieczorze, prawdopodobnie poczujemy się lepiej. Dlatego, jeśli jesteśmy senni i zmęczeni, pozwólmy sobie na odrobinę lenistwa. Ważne, by zachować zdrowe proporcje i nie zalec na kanapie na kilka miesięcy.
Gdy największym problemem jest nie osłabienie czy senność, a chandra, trzeba spróbować jeszcze innych rozwiązań. Niektórzy psychologowie uważają, że dobrym pomysłem jest powrót do przeszłości, a konkretniej do wakacji. Terapeutyczna sesja oglądania zdjęć z wyjazdu przywróci miłe wspomnienia, a my nabierzemy ochoty na kolejny wyjazd. Zresztą, kto zabroni nam planować przyszłe lato już teraz? Przejrzyjmy oferty biur podróży, zdjęcia na Instagramie z interesujących nas miejsc, poczytajmy przewodnik. Nastawienie, że kolejny urlop jest właściwie całkiem blisko, pomoże w zmaganiach z pluchą, wiatrem i niską temperaturą.
Przy odrobinie dobrych chęci, jesień nie musi być wcale taka zła. Pamiętajmy, że za kilka miesięcy będziemy cieszyć się piękną wiosną!