Mało znany sposób na pozbycie się muszek z kuchni
Pojawiają się nagle i potrafią uprzykrzyć życie. Niewielkie owady doskonale czują się w pobliżu jedzenia, a z czasem jest ich coraz więcej. Przeganianie dłonią i wietrzenie niewiele daje, dlatego ważny jest sprytny pomysł.
Trudno wyobrazić sobie życie bez otaczających nas owadów. Są wszędzie i mają bardzo ważną rolę do odegrania. Czasami jednak pojawiają się nieproszone, utrudniając nam normalne funkcjonowanie. W domu raczej nie chcemy mieć do czynienia z mrówkami, pluskwami, molami czy rybikami, dlatego próbujemy je zwalczyć.
Na czarnej liście jest też wywilżna karłowata, choć mało kto zna ją pod tą nazwą. To inaczej drozofila karłówka, czyli popularna i niezwykle uporczywa muszka owocowa. Jest stworzeniem z rodziny muchówek – pierwszym umieszczonym przez człowieka w przestrzeni kosmicznej. Na Ziemi świetnie czuje się w otoczeniu drzew i ich gnijących owoców, na których zdążyły pojawić się drożdże.
Owad ma zaledwie dwa milimetry, ale występuje w większych grupach i daje się we znaki.
Droga bez powrotu
Nie tak łatwo pozbyć się muszki owocowej. Wystarczy jeden przejrzały owoc czy otwarte konfitury, żeby na dobre zadomowiła się (najczęściej) w kuchni. Niektórzy wieszają lepy, inni stosują delikatne opryski, ale metody te wcale nie muszą okazać się skuteczną i bezpieczną bronią. Na szczęście istnieje łatwiejszy, darmowy, a także ekologiczny sposób.
Drozofila karłówka ma słabość nie tylko do przejrzałych jabłek czy gnijących śliwek. Fascynuje ją również winny zapach. Najprostsza domowa pułapka to… otwarta butelka po winie. Najlepiej z odrobiną fermentującego trunku na dnie. Muszki z ciekawości zajrzą do środka i nie będą w stanie wyfrunąć przez wąską szyjkę.
Dobrze sprawdza się również wygazowane, zleżałe piwo, które zadziała na tej samej zasadzie.
Muszka czy meszka?
Bardziej popularne metody to pułapki z octem jabłkowym lub owocami. Wystarczy niewielkie naczynie, do którego wlewamy płyn lub przekładami mocno dojrzałe fragmenty i owijamy folią spożywczą. Później wystarczy już tylko zrobić w niej kilka małych otworów, przez które owocówki wejdą do środka, ale prawdopodobnie nie będą umiały wyjść.
Warto pamiętać, że muszki tego typu są roślinożerne i nie atakują ludzi, a na pewno nie kąsają. Jeśli poczujemy ugryzienie, którego winowajcą jest maleńki owad – najprawdopodobniej była to meszka. Ona żywi się krwią i w skrajnych przypadkach może wywołać nawet wstrząs anafilaktyczny.
Tych jednak trudniej się pozbyć, bo lubią przebywać w kwiatach, na ziołach, przy zbiornikach wodnych.
Darmowy program – rozlicz PIT 2020
***
Zobacz także: