To nie szerszeń, ani osa! Owad może wywołać zamieszanie w domu

Tomasz Hirkyj

Opracowanie Tomasz Hirkyj

Pojawia się w miastach, może wlatywać do domu, ma dziwny wygląd i czasami przypomina osę lub szerszenia. O czym mowa? O gliniarzu naściennym: owadzie, który coraz częściej jest spotykany blisko okien i balkonów. Wydawane przez niego dźwięki mogą wywoływać niepokój, a sprawę utrudnia fakt, że przez cały wrzesień jest bardzo aktywny. Czy trzeba bać się gliniarza naściennego? Czy jest niebezpieczny? Jak się go pozbyć? Na te i inne pytania znajdziesz odpowiedź poniżej.

Gliniarz naściennik nie jest  groźny dla zdrowia, ale może powodować dyskomfort
Gliniarz naściennik nie jest groźny dla zdrowia, ale może powodować dyskomfort123RF/PICSEL

Gliniarz naścienny: Może wywołać zamieszanie

Gliniarz naścienny, znany również jako formierz zdun, jest dużym owadem, który coraz częściej spotykany jest w polskich miastach. Jego wygląd może niepokoić, ponieważ najczęściej osiąga długość ok. trzech cm, a ponadto wydaje słyszalny dźwięk. Wyróżnia się jego barwa: czarno-żółta i często z daleka przypomina osę albo szerszenia. Dopiero wtedy, gdy przyjrzymy mu się bliżej, zauważalne są różnice. Jedną z nich jest odwłok połączony z tułowiem cienką rurką oraz zwisające w locie odnóża. Gliniarz naścienny często przebywa w pobliżu ludzkich siedlisk, ponieważ tam ma dogodne warunki do bytowania: łatwo jest mu zdobyć pokarm, a także bez trudu może zbudować gniazdo w szczelinach, wykorzystując do tego glinę.

Najgroźniejsze pająki w PolsceInteria.tv

Czy trzeba się bać? Gliniarz naścienny może być groźny?

Sam widok tego dziwacznego owada może wprawiać w zakłopotanie, a także wiele osób obawia się o swoje zdrowie. Czy gliniarz naścienny żądli? Tak, ale jego jad nie jest dla człowieka niebezpieczny. Swoja broń wykorzystuje do unieruchamiania i paraliżowania pająków, ponieważ to właśnie one są potrzebne do wykarmienia larw gliniarza naściennego. Sam owad jest bardzo pożyteczny. Gliniarz naścienny żywi się nektarem, więc przebywa wśród różnych kwiatów i przyczynia się do zapylania kwiatów.

Oczywiście, gliniarz naścienny może być groźny, ale tylko wtedy, kiedy chcemy go zaatakować. Najczęściej fruwa sobie w pojedynkę w poszukiwaniu albo pająków, albo pokarmu. Gliniarz naścienny jest zaliczany do płochych stworzeń i raczej unika bezpośredniego kontaktu z człowiekiem.

Czy gliniarz naścienny wlatuje do domów?

Gliniarz naścienny, mimo że unika ludzi, może wlatywać do domów. Co więcej, może także tworzyć gniazda w szczelinach i różnych przedmiotach, np. w książkach. Dzieje się tak, ponieważ pod koniec lata w naszych czterech ścianach szukają schronienia pająki, które są pokarmem dla larw. Dlatego może dojść do sytuacji, kiedy owad może zagnieździć się w naszych domach. Sprawę utrudnia fakt, że gliniarz naścienny ma doskonałą orientację w terenie: chociaż aktywnie nie broni swojego gniazda, to wylatując w poszukiwaniu nektaru, zawsze trafi do niego z powrotem. 

Gliniarza naściennego coraz częściej możemy spotkać na osiedlu czy nawet... w mieszkaniu.
Gliniarza naściennego coraz częściej możemy spotkać na osiedlu czy nawet... w mieszkaniu. 123RF/PICSEL

Jak chronić dom przed gliniarzem naściennym?

Gliniarza naściennego, jak już wiemy, nie trzeba się obawiać, ale jego wygląd może budzić niepokój. Jeśli widujemy go często w pobliżu naszych okien albo balkonów, to najlepszym rozwiązaniem będzie zainstalowanie moskitier, które są skutecznym sposobem na powstrzymanie wizyt gliniarza. Gdy bardzo przeszkadza jego potencjalna obecność, można sięgnąć po sposoby, które wypłoszą owady. Co warto mieć na uwadze?

  • Woda z octem: wystarczy wymieszać te dwa składnik w stosunku 1:1. Tak przygotowaną mieszanką spryskiwać ramy okienne i balkonowe, ponieważ intensywny zapach może zniechęcić gliniarze naścienne do wizyt w domu.
  • Woda, alkohol i olejek eteryczny: butelkę ze spryskiwaczem wypełnić w 3/4 alkoholem, dodać kilka kropel olejku eterycznego (miętowego, lawendowego, cytrynowego), a resztę dopełnić wodą.
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas