Bunt bez buntu

Spontaniczność nie jest wybrykiem świadczącym o braku dojrzałości, ale naszym świętym prawem. Zaufajmy sobie, bądźmy niepokorne - to da nam radość i energię. Lekkomyślność bardziej niż energy drink dodaje lekkości!

Spontaniczność nie jest wybrykiem świadczącym o braku dojrzałości, ale naszym świętym prawem
Spontaniczność nie jest wybrykiem świadczącym o braku dojrzałości, ale naszym świętym prawemThetaXstock

Rodzinne konflikty to coraz częściej nie bitwy o zdobycie władzy nad partnerem, ale zapis walki o siebie. Nie wygrywa ten, kto narzuci swoje racje domownikom, ale ten, kto potrafi utrzymać więzi i jednocześnie realizować swój indywidualny pomysł na życie.

Niepokorne muszą odejść

Kiedy nasze życie wychodzi poza granice piaskownicy, coraz trudniej traktować je zabawowo. Pojawia się syndrom "szarej myszki". Szara myszka czerpie satysfakcję z tego, że jest udręczonym szarym stworzeniem. W pracy się napracuje, zestresuje, w domu ciężko nabiega i jeszcze się cieszy, że się wyrobiła, że jest taka dzielna, umie pogodzić obowiązki zawodowe i szczęście rodzinne. A repertuar egoistycznych przyjemności sprowadza się do zafundowania sobie nowej fryzury czy pójścia z koleżanką na kawę na przekór wyrzutom sumienia, że w domu góra ubrań czeka na wyprasowanie.

Kiedy szara myszka jest szczęśliwa? Wtedy, kiedy dziecko przychodzi z dobrym stopniem albo mąż zrobi jej półeczkę na przyprawy. To wcale nie jest karykaturalny obraz. Świat pełen jest interesujących kobiet, które ciężko pracowały na swoją finansową niezależność, żeby "w pewnym wieku" dołączyć do rzeszy cichych, pracowitych i niewidzialnych domowych stworzeń.

Nic dla siebie

Kiedy jednak ma się ochotę porzucić rolę szarej myszki, od razu pojawiają się wątpliwości. Czy nie zaniedbuję bliskich? Chyba jestem zbyt egoistyczna. Przecież bycie matką wymaga poświęcenia. Jeszcze przyjdzie czas, żeby pomyśleć o sobie. Ale lata mijają, a my ciągle nie potrafimy skupić się tylko na sobie. Całkowita koncentracja na innych może dawać pozorne bezpieczeństwo oraz pozwala utrzymać pozytywny stabilny obraz siebie. Wiemy, jakie są nasze obowiązki i staramy się dobrze z nich wywiązywać. Rutyna przynosi złudne poczucie ładu i wewnętrznej harmonii. Sama myśl o oddzieleniu kojarzy się z zakwestionowaniem naszej atrakcyjności jako kobiety domowej, rodzicielki, karmicielki. Kiedy chociaż na moment fizycznie oddalimy się od bliskich, może się okazać, że ci doskonale radzą sobie bez nas. I co mamy odpowiedzieć, kiedy zapytają: "Czy my ci już nie wystarczamy?".

Wybielanie czarnej owcy

O tym właśnie jest sztuka "Lekkomyślna siostra" Władysława Perzyńskiego grana na deskach Teatru Narodowego. W roli niepokornej występuje reżyserka przedstawienia - Agnieszka Glińska. Doskonale rysuje portret kobiety, która ma odwagę iść pod prąd, ulega intuicji, emocjom, impulsom. Dobrze jest obejrzeć tę brawurowo zagraną komedię o rodzinnej tragedii. Pozwala to dokonać rachunku osobistych strat w imię zachowania miru domowego ogniska. Możemy zobaczyć, jak bardzo wspólnota rodzinna jest ze swej natury konserwatywna i zachowawcza. Niszczy każdego, kto chce być inny. Spontaniczność nazywa się wybrykiem, a podążanie za instynktem -lekkomyślnością. Niedzielny obiad staje się spotkaniem z lożą szyderców, prokuratorów i sędziów, a każda rozmowa wcześniej czy później jawi się jako rozprawa na kolejnych szczeblach instancji rodzinnych.

To, że łączą nas silne więzi, nie oznacza, że jesteśmy klonami. Wiele rodzin rozpada się nie dlatego, że zabrakło uczucia. Poszli w swoją stronę, bo któremuś z partnerów brakowało własnej indywidualnej butli tlenowej. Nie było zgody na potrzebę oddzielności, prawa do niezależnego podejmowania decyzji we własnych sprawach. Dobre związki wcale nie opierają się na rezygnacji z siebie w imię dobra rodziny. Potęgi miłości nie mierzy się skalą poświęcenia.

Mądre bycie razem to elastyczne, zmienne ustalanie wzajemnego dystansu. Wspólnota nie oznacza syjamskiego bliźniactwa, emocjonalnego zrośnięcia. A jeżeli tak, to nie nazywajmy tego "cudownym porozumieniem dusz", ale rodzajem kapitulacji, rezygnacji czy ułomności.

Najpierw jestem JA, potem moje związki z ludźmi. Jeżeli kolejność jest odwrotna, to źle rokuje i dla nas, i dla związków.

Bunt bez buntu

Jak przekonać do swoich zamiarów? Nie trzeba wcale błagać, prosić o pozwolenie czy kryć się z szalonymi pomysłami. Bliscy nie muszą być naszymi kibicami. Wystarczy, że nie będą przeszkadzać. Ale jak to zrobić? Bardzo prosto: buntujmy się bez buntu. Unikajmy eskalacji konfliktu. Brońmy swojego wyboru w sposób stanowczy, ale spokojny.

Jeżeli ktoś bliski zabrania nam uprawiać niebezpieczny sport, bierzemy pod uwagę ten niepokój, nie kpimy z niego. Jednak jego lęk nie jest wystarczającym powodem, byśmy rezygnowały z tego, co lubimy. Wykażmy zrozumienie dla obaw drugiej strony: "Rozumiem, że kiedy ja robię to, na czym mi zależy, to jesteś na mnie zły. Ale kiedy mówisz mi, że mam postępować tak, jak ty chcesz, czuję złość, że traktujesz mnie jak dziecko".

Albo: "To bardzo ważne, co mówisz, ale równie ważne nie tylko dla mnie, ale też dla naszego związku jest to, żebym nie czuła się ograniczana. Kiedy mówisz, że to wariactwo, czuję się nierozumiana. Chciałabym, żebyśmy rozmawiali o moich decyzjach bez oceniania mojej osoby".

Według Robina Skynnera, amerykańskiego psychoterapeuty, wewnątrzrodzinne negocjacje i konsultacje pomagają utrzymać zdrową równowagę pomiędzy zależnością a indywidualnością w związku.

Jeśli zachęcimy rodzinę do wyrażania swojego zdania, sprzeciwu, podzielenia się obawami, jej członkowie poczują się docenieni, ważni i wysłuchani. I nawet jeżeli nie zaakceptują naszego końcowego wyboru, nie będą nam przeszkadzać.

W uleganiu ekstrawagancjom obowiązuje podstawowa zasada: realizując siebie, nie upokarzajmy bliskich. Jeśli ich ranimy, to, co nazywamy wolnością, staje się swawolą. Unikajmy sytuacji, które naruszają wartości, na których zbudowany jest nasz związek czy wspólnota rodzinna. Wierność, lojalność, uczciwość. Jeżeli spotykamy się z przyjacielem, który również jeździ na motorze, nasz partner ma prawo czuć się zagrożony. Warto zapewnić go, że chodzi wyłącznie o dzielenie wspólnych pasji, a nie intymne zażyłości. Dbajmy o czas spędzony wspólnie, żeby akcentowanie odrębności nie przerodziło się w ucieczkę od bliskich i zaniedbywanie ich.

Zaufaj sobie

Psychologowie podkreślają, że dbanie o oryginalność wzmacnia optymizm. Dotyczy to szczególnie kobiet. Rola matki i gospodyni domowej pochłania je całkowicie, bo w rodzinne powinności wpisana jest służebność wobec innych. Dlatego tak bardzo liczą się nawet małe rzeczy zrobione tylko dla siebie. Niekonwencjonalny dodatek do ubrania, szalone hobby, oryginalna fryzura.

To "coś" nie tylko nas wyróżni. Profesorka Ethel S. Person uważa, że właśnie niekonwencjonalne pomysły na życie są źródłem odporności życiowej. Niepokorni zwyciężają z osobami najbardziej dominującymi czy agresywnymi w konkurencji sprawowania kontroli. Odwaga, by być inną, buduje zaufanie do samej siebie. Dodaje wiary, że uda nam się przeforsować najbardziej niekonwencjonalne pomysły na życie.

To przekonanie pozwala nam nie być bierną, szukać nowych scenariuszy samopomocy w trudnych sytuacjach. Zyskujemy swobodę w myśleniu i rozwiązywaniu problemów. Przyzwolenie na działanie nieortodoksyjne, bez asekuracji, powoduje, że wzrasta tolerancja na stres, poprawia się nasze funkcjonowanie w sytuacjach niepewności, lęku, zagrożenia. Nadmierna ostrożność może bardziej zaszkodzić niż naprawa skutków nietrafnych wyborów.

Bądź niefrasobliwa

Badania psychologa prof. Donalda MacKinnona z Uniwersytetu w Berkeley ujawniły, że zaufanie do siebie nie tylko daje pewność siebie, radość, zdolność twórczego myślenia, ale także umożliwia nam dokładniejsze przemyślenie, zanim podejmiemy decyzję. Lekkomyślni często osiągają więcej niż asekuranci. Za matkę sukcesu trudno uważać brak rozsądku. Ale czy nie etykietujemy naszych klęsk post factum jako bezmyślne?

Spontaniczność często utożsamiamy ze stępioną czujnością, a lekkomyślność pochopnie przypisujemy głupocie. Tymczasem to niefrasobliwość wyważa więcej drzwi niż roztropność. Pozwala na znalezienie rozwiązań w patowych sytuacjach, nagradza ryzykowne pomysły, dodaje odwagi i spontaniczności.

Zdrowiej jest uczyć się na własnych błędach, niż żałować, że czegoś się nie zrobiło. Spójrzmy na lekkomyślność nie jak na brak myślenia, lecz jego inny przejaw. Inny sposób patrzenia, doświadczania. Bardziej odważny, niekonwencjonalny. Niepodążający ślepo za przyzwyczajeniem, nawykiem, nakazem społecznym czy kulturowym. Ekscentryczki to nie dziwadła, ale zazwyczaj kobiety pewne siebie, zadowolone z życia, aktywne i... mądre przed szkodą.

Szczypta ekstrawagancji - oto, czego nam potrzeba w czasach recesji. Lepiej, a na pewno ciekawiej, jest być czarną owcą niż szarą myszką. Z mitologii greckiej pochodzi termin prokrustowe łoże - kładziono na nim wędrowców zmierzających do Aten. Jeśli byli zbyt mali, naciągano ich do odpowiednich rozmiarów, a zbyt wysokim przycinano wystające członki. W każdej rodzinie istnieje podobny mebelek. Nie pozwólmy, by nas na nim położono.

Zyta Rudzka

PANI
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas