Mamo, chcę być piękna!

W Ameryce powstają salony piękności dla dzieci. W ofercie: manicure dla 5-latki, zabiegi antycellulitowe dla 8-latek. Małe Amerykanki ogarnął szał bycia idealnie piękną, już od przedszkola.

Ulubione zabawki małych Amerykanek.
Ulubione zabawki małych Amerykanek.AFP

Czerwony dywan
Mała Sue zaprosiła właśnie wszystkie koleżanki z przedszkola w rodzinnym Potomac na swoje urodziny. Żadnych baloników i świeczek w przydomowym ogródku, ale prawdziwe "party księżniczek" w "Little Sprouts".

Rodzice chętnie decydują się na to miejsce, znane z wyszukanych rozrywek dla dzieci. Muszą jedynie zapłacić, cała reszta kolorowej bajkowej, jak się wydaje, zabawy jest zapewniona. Zaczyna się od szukania kostiumów dla solenizantki i jej gości, buszowania między wieszakami i wybierania lśniących korali, błyszczących bransolet, torebek, koron i innej biżuterii. - Dziewczynki to uwielbiają - uśmiecha się hostessa.

Teraz czas na poważniejsze przygotowania: makijaż. Na wściekłoróżowym stoliczku dziewczynki kładą małe rączki, by po chwili mieć kolorowe paznokcie, jeśli oczywiście wystarczy im cierpliwości w wyczekiwaniu na to, aż wyschnie lakier.

Następny punkt programu to wizyta u "wizażystki", czyli pudrowanie buzi, nakładanie różu dla modelowania twarzy, malowanie ust.

- Chyba chcesz być piękna?- pyta "wizażystka" kilkulatkę, gdy ta ściera niechcący szminkę i rozmazuje umalowane oczy. - Trzymać fason!- słyszą wymalowane księżniczki, które zbliżają się właśnie do najważniejszego punktu ceremonii: zaprezentowania się na czerwonym dywanie przed fotografami.

Frank Sinatra śpiewa nieśmiertelny przebój "New York, New York", dziewczynki wkraczają na dywan, mamusie puchną ze szczęścia, mówiąc "Ale to podniecające!".

Bohaterki uroczystości stają przed błyskającymi aparatami. Jedna z nich nie wytrzymuje tej wspanialej zabawy, zaczyna płakać, zmazuje kolory z buzi. - Uśmiech, uśmiech! - słyszy od opiekunki z "Little Sprouts".

Cellulit 8-latki

Szaleństwo, by być "pięknym i bogatym", które ogarnęło amerykańskie matki i córki przybiera coraz bardziej dziwne formy. Być może zaczyna się wtedy, kiedy mamy z Teksasu, czy New Jersey zaczynają ubierać swoje pociechy jedynie według gustów gwiazd.

To łatwe - wystarczy wejść na stronę internetową "CelebrityBabies", by podpatrzyć styl dzieci Angeliny Jolie, Katie Holmes czy Jennifer Lopez.

"Styl" to kluczowe słowo: dziewczynki w USA najpóźniej w szkole podstawowej dowiadują się, co to styling, i że jest obowiązkowy dla osiągnięcia życiowego sukcesu.

Prawie 2/3 z nich, już w wieku 6-9 lat ma pomalowane paznokcie dłoni, podobnie tyle, w wieku 8-11 lat używa perfum, dezodorantów, szminek i błyszczyków.

Nic dziwnego, jeśli reklamy stawiają na smak kosmetyków, lepszych niż waniliowe lody, czy najsłodsze ciastko.

Nastolatki przynoszą przemysłowi kosmetycznemu szacunkowo 500 milionów dolarów rocznie.

To cenne klientki, zwłaszcza, że chętnie już w wieku 8 lat przeznaczają swoje kieszonkowe na preparaty antycellulitowe.

Mamy również chętnie płacą za dbanie o urodę swoich córek. W podwaszyngtońskiej miejscowości Bethesda, obok szkoły baletowej otwarto studio paznokci. W ofercie - pielęgnacja paznokci dłoni i stóp dzieci za 10 dolarów. Ponad połowa amerykańskich salonów urody ma programy rodzinne, dla nastolatków i dla dzieci.

W Mc Lean, małej miejscowości pod Waszyngtonem istnieje oddzielny salon piękności dla dzieci. Nancy Robinson, współwłaścicielka, ubrana obowiązkowo w cukierkoworóżową bluzkę, przyznaje, że jej najmłodsi klienci mają 2 lata. Narzeka też, że dzieci są trudnymi klientami, bo rozmazują lakier na paznokciach.

W "Kąciku Księżniczek", pod różowym baldachimem, wybierają przeważnie lakiery w różowym i jasnoniebieskim kolorze. Później mogą poddać się zabiegowi na twarz.

- Nie jest on konieczny przed osiągnięciem dojrzałości, ale szybko staje się nawykiem i sprawia im przyjemność - uważa Robinson. I wychowuje następne pokolenia klientek.

Bywa nawet świadkiem prawdziwych wojen wśród kilkuletnich bywalczyń salonu. Zdarza się, że wykrzykują, nie zważając na makijaże: "To ja jestem piękniejsza" albo: "A ja mam ładniejsze włosy od twoich!".

Lalki w kabaretkach

Salony piękności i przemysł kosmetyczny trwają przy przekonywaniu dziewczynek, że kariera w showbiznesie zależy od reprezentowania właściwego stylu. A styl przeważnie kreują sieci salonów w kolorach różowych, jak "Club Libby Lu" nawiązujące do popularnych bajek Disneya.

Ważne jednak, by klientki wierzyły, że to ich jedyny i niepowtarzalny styl. Do tego dochodzą zabawki małych dziewczynek. Nie są to pieluchy i lalki, "co piją i siusiają", ani chuda lalka Barbie, wieloletni, anorektyczny wzorzec.

Nastoletnie dziewczynki chętniej bawią się prowokacyjnie ubranymi laleczkami "Bratz" w superminispódniczkach, w pończochach-kabaretkach i piórkowych boa, robiąc im imprezy. Producent sprzedał ich od 2001 roku 150 milionów sztuk.

Małe dziewczynki mają też specjalne sklepy, np. "Abercrombie & Fitch" czy "Limited Too", z modą pół żartem, pół serio. Mogą tam kupić prawdziwe staniki push-up dla kilkulatek i majtki tanga z seksownymi napisami, a do tego... lśniące buty na koturnach. Obowiązuje kult ciała, oczywiście, seksownego i bardzo młodego, co daje efekt Lolity.

Specjalna komisja APA czyli związku psychologów amerykańskich alarmuje: jak daleko może iść seksualizacja małych dziewczynek, jakie skutki może przynieść?

Depresje, choroby psychiczne, zaburzenia odżywiania, czyli anoreksja, bulimia...

Jeden z wiodących amerykańskich szpitali dla dzieci, "Children s National Medical Center" alarmuje: w ostatnich latach coraz częściej ofiarami diet padają 5, 6-latki, bo chcą pozbyć się dziecięcych brzuszków.

Kulturoznawca z Uniwersytetu Nowy Jork, Ann Pellegrini, zajmująca się badaniami nad seksualnością dzieci, obawia się, że troska o przedwcześnie dojrzewające dziewczynki może doprowadzić do moralizatorskiej paniki.- Dzieci lubią się przebierać, chodzić w maminych butach na obcasach, by wracać do siebie - dziecka - mówi. Jeśli kilkulatka musi nosić uszminkowane usta, stanik z wypychanymi miseczkami i własne buty na obcasach, to już nie zabawa...

Beata Dżon

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas