On mi nic nie mówi
"Skąd mam wiedzieć, co on myśli? Przecież on mi nigdy nic nie mówi" - brzmi znajomo. Wiele kobiet przyznaje się, że musi się sporo nagłówkować, by mężczyzna zaczął mówić, zwierzać się, opowiadać.
Psychologowie twierdzą jednak, że mężczyźni chcą i lubią mówić, jeśli mają ku temu sposobność i właściwe warunki. Jak stworzyć mu tak przyjazne środowisko, w którym by chętnie zrzucał zbroję i otwierał się mówiąc, co mu leży na sercu?
Panuje powszechne przekonanie, że mężczyźni milczą, bo lękają się odrzucenia. To prawda, wielu mężczyzn uważa, iż kobiety są wyjątkowo krytycznymi stworzeniami skłonnymi wyśmiać i poniżyć. Dzieje się tak dlatego, że męskie ego i poczucie tożsamości są dużo bardziej wrażliwe niż kobiece. To, że mężczyzna jest w silnym związku emocjonalnym z kobietą, może tylko potęgować stres powodowany poczuciem, że bliska mu osoba może go osądzić i niewłaściwie ocenić jego motywacje i zachowanie. Ten paraliżujący strach przed otworzeniem można pokonać przez bycie obok i gotowość do słuchania bez osądzania, przystępowanie do rozmowy bez przygotowanych wcześniej opinii.
Pomocnym w takiej sytuacji może być podzielenie się swoimi lękami i wątpliwościami dotyczącymi różnych spraw, jakie nas dotyczą. Pokazanie, że nieobca jest nam trudna strona życia, podejmowanie decyzji, ocena swojej postawy itp. Chodzi o szczerą postawę zaufania partnerowi poprzez zwierzenie się ze swych refleksji - tak okazane zaufanie wzbudza zwykle reakcję zwrotną.
Nieprawdopodobnym jest stres, jaki przeżywają mężczyźni ze względu na tradycyjne wzorce zachowań, jakie zostały im narzucone przez kulturę. Mężczyna czuje się samotny, gdyż nauczono go milczeć, gdy tak bardzo chce się mówić, nie okazywać bezradności, gdy brak jest wskazówek, jak żyć i co robić, nie okazywać słabości, gdy już nie ma sił udawać groźnego, samodzielnego macho.
Mężczyzna obawia się też tego, że dyskusja, jaka się zrodzi gdy otworzy swe usta, może przekształcić się w batalię od Adama i Ewy, roztrząsanie spraw zaprzeszłych, wpadek i błędów z lat dawnych, wszystkich rzeczy, które dla dobra związku winny być zapisane w przeszłości i jako przeszłość traktowane. Niestety nazbyt często strony orientują się, że dyskusja przerodziła się w niepotrzebną kłótnię, niepotrzebną, bo spraw przeszłych, co do których wyroki już zapadły, nie sposób reaktywować. Mężczyźnie potrzeba pewności, że rozmowa ma dotyczyć dokładnie tego, o czym zdecyduje się mówić, bez odnoszenia się do spraw dawnych. Wielką rolę odgrywa tu też zdolność wybaczania, zapominania.
Otworzeniu się pomaga niewątpliwie gotowość bycia szczerym słuchaczem, który nie daje do zrozumienia, że spodziewa się usłyszeć pewne odpowiedzi. Kobiety potrafią używać swych emocji do kontrolowania mężczyzn, sterowania związkiem. Żądają od mężczyzn okreśonych zachowań, słów, a nie otrzymując ich sprawiają wrażenie, jakoby świat im się zawalił na głowę. Chętnie odgrywają przy tym rolę niezasłużonej męczennicy. Dziwią się potem, że następnym razem mężczyzna nie otworzy swych ust. Warto odpowiedzieć sobie na pytania: ile prawdy możesz od partnera przyjąć, zaakceptować, ile tak naprawdę chcesz/jesteś w stanie usłyszeć, czy chcesz by twój partner był pewną fantastyczną figurą stworzoną podług twych wyobrażeń, czy pozwolisz mu na bycie realnym mężczyzną.
Ostatnią, a może pierwszą rzeczą, dzięki której stwarza się drugiej osobie warunki do otwarcia to być uczciwym i szczerym wobec siebie. Jak chcemy być wiarygodni dla innych, jeśli takimi dla siebie samych nie jesteśmy. Najprościej jest być prawdziwym, nie musieć niczego udawać ani ukrywać, mówić prawdę, nie omijać jej. Wtedy powstaje atmosfera ciepła, zrozumienia i akceptacji dla tego, co druga osoba chce wyznać. "Rozprawienie się" najpierw z samym sobą pomoże ułożyć prawidłowo relacje z partnerem.
Odpowiedz sobie szczerze na pytanie: czy jesteś skłonna wybaczać błędy ze swojej przeszłości, czy potrafisz zamknąć w rozdziale Przeszłość wszystko to, czego zmienić już nie można, ale z czego można wyciągnąć naukę, czy dajesz sobie szansę na godne i pełnowartościowe życie czy odmawiasz sobie do tego prawa? Sposób, w jaki traktujemy siebie samych, rzutuje na podejście do drugiego. Traktowanie swego istnienia w sposób jak najbardziej świadomy i refleksyjny umożliwia stworzenie takich warunków, w jakich sami chcielibyśmy przebywać, otwierać usta, mówić i wierzyć, że jest się zrozumianym i akceptowanym przez bliską osobę.