Ona po przejściach, on z przeszłością
Pobrali się i żyli szczęśliwie. W bajce tak, ale nie w życiu. Ten związek się rozpadł. Chcesz spróbować jeszcze raz, ale on też jest... rozwodnikiem.
Złamane serce musi się zagoić
Z pewnością zdajesz sobie sprawę z tego, że rozpoczynanie wszystkiego od nowa, budowanie nowego życia na ruinach starego związku (to nieważne, ile czasu minęło od waszego rozstania), to zadanie trudne. Przypominasz sobie siebie sprzed iluś tam lat, gdy zakochałaś się w swoim mężu - dzisiaj już byłym. Dziwisz się: wszystko wtedy poszło jak z płatka! Miałaś wrażenie, że u jego boku możesz góry przenosić, i byłaś pewna, że on czuje to samo. Nie miałaś w sobie tego lęku, niepokoju, smutku, żalu i gniewu.
John Gray, amerykański psychoterapeuta, autor książki "Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają życie od nowa" twierdzi, że istnieje wiele analogii między złamanym sercem a... złamaną kością. Jeśli złamałaś kiedyś rękę, na pewno pamiętasz, jak to wyglądało. Potworny ból. Nastawianie ręki, gipsowanie. I potem kilka tygodni na temblaku. Ale nawet po zdjęciu gipsu, jeszcze wiele miesięcy później, wracały do ciebie straszne wspomnienia i odruchowo kuliłaś się, zakrywałaś rękę ciałem, bałaś się, że znowu coś się stanie. Ale dziś... Po złamaniu nie ma ani śladu.
Poszukaj pomocy
Tak samo jest ze złamanym sercem. Istnieją trzy etapy na drodze ku uzdrowieniu. Etap pierwszy to szukanie pomocy. Gdybyś ze złamaną ręką nie trafiła do szpitala, na pewno zrosłaby się krzywo. Z sercem też może tak być, jeśli nie zapewnisz sobie wsparcia po rozpadzie poprzedniego związku. Trzeba go przepracować. Potem żałoba po stracie. Będzie bolała - jak nastawianie ręki. Nastawisz swoje serce, jeśli pozwolisz sobie opłakać rozwód. Nie możesz pędzić do przodu, udając, że nic się nie stało. Nawet gdy uporasz się już ze smutkiem i złością na swojego byłego, nie jesteś gotowa na wejście w nową relację. Tak, jak ręka musi zrosnąć się w gipsie, tak twoje serce musi się zrosnąć, gdy się zatroszczysz o samą siebie, podniesiesz poczucie własnej wartości. Dopiero po tym okresie wycofania będziesz mogła znowu kochać. Nie chowając się w skorupkę z obawy przed kolejnym zranieniem.
Nie zgrywaj bohaterki! Nie bój się nowego związku
Po nieudanym związku czujemy się obolałe, potłuczone przez życie. Obwiniamy siebie za minione niepowodzenia, przysięgamy sobie, że już nigdy w życiu nie pozwolimy siebie tak potraktować, a najlepiej - w ogóle nigdy nie uwierzymy żadnemu mężczyźnie. Kobiety po rozwodzie często starają się zapomnieć o tej części ich samych, która pragnie i potrzebuje związku z mężczyzną, partnera. Zamiast tego, skupiają uwagę na dzieciach, pomaganiu innym. Podstawowa różnica w tym, jak kobiety i mężczyźni rozliczają swoją miłosną przeszłość polega na tym, że my szukamy winy w sobie, a oni - obwiniają o całe zło byłe partnerki. Czym to skutkuje dla ciebie?
Mogą rządzić tobą lęki
Nagle zostałaś sama. Ze wszystkimi problemami, obowiązkami, obciążeniem, które zawsze były podzielone na dwoje. To naturalne, że jesteś przerażona. Ale uważaj, żeby strach nie spowodował, że chwycisz się pierwszego lepszego faceta, którego spotkasz na swojej drodze. A tak się może zdarzyć. Będziesz sobie wmawiać, że jest dobrze, a tak naprawdę będziesz nieszczęśliwa. Na dłuższą metę taki układ na pewno nie zadziała. W każdy nowy związek powinnaś wchodzić świadomie i dlatego, że to właśnie "ten" facet, z którym chcesz być tak naprawdę. Może się też zdarzyć sytuacja odwrotna. Tak bardzo boisz się zranienia, że nawet nie patrzysz na mężczyzn. Nawet jeśli ktoś ci się podoba, z góry zakładasz, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Boisz, że znów ktoś cię zrani.
Nie bój się ryzykować
Nie obawiaj się też być sama, a jeśli spotkasz kogoś wartościowego, nie bój się swoich uczuć. Nawet jeśli ma się nie udać, przynajmniej będziesz wiedziała, że spróbowałaś. Lepiej jest żałować rzeczy, które się zrobiło. Nie podejmując wyzwań, sama siebie pozbawiasz szansy na szczęście. Czy gdyby w tej samej sytuacji była twoja przyjaciółka, nie doradziłabyś jej, by walczyła o księcia z bajki?
Przyjmujesz maskę Zosi-samosi Czasami kobiety po miłosnym zawodzie zasłaniają się maską silnej wojowniczki, która nie potrzebuje mężczyzny. Stają się takimi Zosiami-samosiami. "Chyba piszczy ci pasek klinowy. Znam się na silnikach, zajrzę i może coś ci pomogę" - deklaruje się kolega. "Nie, dzięki, mam świetnego mechanika, poradzę sobie".
Jeśli wysyłasz męskiej części świata sygnały, że wszystko potrafisz sama zrobić, załatwić, nie licz na to, że znajdzie się mężczyzna, który podejmie się trudu udowadniania ci, że to nieprawda. A przecież to nieprawda: ty naprawdę w wielu sprawach sobie nie radzisz i zdarza ci się płakać w nocy z poczucia bezsilności. Nie ma w tym nic dziwnego. Mężczyźni są tak skonstruowani, że chcą czuć się potrzebni, a nawet niezbędni. Więc pozwól im na to.
Czasami też ta pozorna "twardość" manifestuje się tym, że kobiety nagle zmieniają podejście do zalotów, tego etapu chodzenia naokoło siebie, przymierzania się. Nie chcą uprawiać gierek (bo już je kiedyś uprawiały) i uważają, że nie mają czasu na rytuał godowy. Prosto z mostu, po męsku, dają facetowi do zrozumienia, czego chcą. Ale... Często mężczyźni od takich kobiet uciekają. Bo po prostu boją się tej bezpośredniości.
Odetnij się od przeszłości
Ani dobijanie samej siebie odpowiedzialnością za związek, ani wycofywanie się z życia uczuciowego, zamykanie serca na mężczyzn, ani wdziewania maski twardzielki nie sprawią, że twoje serce się zrośnie. Musisz odciąć przeszłość grubą kreską. Ona nie może wpływać na przyszłość. Nie pozwól, by to były mąż wybierał ci partnera na resztę życia.
Rozmawiaj z dziećmi Być może po rozwodzie skupiłaś się tylko na nich, no i oczywiście zawsze będą najważniejsze. Jednak gdy kogoś poznajesz, dzieci mogą okazywać niechęć do nowego partnera. Jeśli są starsze - rozmawiaj z nimi. Powiedz im, że nowy mężczyzna nie zastąpi ich ojca i nie zmieni twoich uczuć do nich. Nie rezygnuj z własnego życia dla dzieci (nawet jeśli będą oponować). Pomyśl, że one kiedyś odejdą, założą własne rodziny, a ty zostaniesz sama. Pozwól sobie na zdrowy egoizm. Nie musisz im przedstawiać każdego faceta, ale jeśli pojawi się ktoś naprawdę ważny, powinni się do siebie przyzwyczajać.
Daj mu czas, by pożegnał przeszłość
Dla faceta rozpad związku to także klęska, ale on będzie manifestował to inaczej. Miesiąc później pojawi się u znajomych z kochanką i wszyscy będą komentować, że spłynęło po nim jak po kaczce. Ale tak nie jest. Mężczyźni po przejściach mają ten podstawowy problem, że nie mogą się przyznać ani przed sobą, ani przed innymi do tego, co przeżywają. Muszą zgrywać macho. Dlatego właśnie starają się zwalić całą winę na byłą żonę. Ale jest im źle, cierpią, czują się odrzuceni i niechciani.
Jeśli on zbyt szybko angażuje się w nowe związki
Wiedz przede wszystkim, że mężczyzna po rozwodzie, podobnie jak kobieta, nie powinien zbyt szybko wchodzić w nowy związek. Potrzebny jest mu czas na przemyślenie sprawy, przebolenie jej, choćby w szorstki sposób. Mężczyznom jest ciężko skonfrontować się z negatywnymi emocjami. Uciekają od nich: w alkohol, niebezpieczne sporty albo zwyczajnie, wsiadając do samochodu i jadąc przed siebie. A także w szybkie związki. Potrafią dać nowej kobiecie czas, ciało, ale nie są w stanie dać swojego zaangażowania. Chcą uciec od przeszłości. Ale mężczyzna nie wie o tym, że byłe małżeństwo, była żona, żal i rozczarowanie będą podążały za nim jak cień, dopóki... on sam nie przestanie tego cienia rzucać, nie uwolni się od przeszłości.
I tu jest zadanie dla ciebie. Jeśli on ci się podoba i chciałabyś się z nim związać, musisz pomóc mu, popchnąć go w stronę przeżywania żałoby. Nie daj się zwieść tym "nie ma o czym mówić, to już skończone". Staraj się delikatnie zachęcać go do zwierzeń. Może ty opowiedz mu o tym, co ty przeżyłaś. On na początku będzie cię ofukiwał, będzie się obrażał, trzaskał drzwiami. Ale stopniowo przekona się, że może ci zaufać, że może powierzyć ci swój ból i lęk, że go nie wyśmiejesz i nie odrzucisz.
Stopuj go także, jeśli on za bardzo spieszy się z kolejnymi etapami waszego związku: zbyt szybko chce iść do łóżka, wyjechać na wspólne wakacje, razem zamieszkać. Jeśli masz wrażenie, że chodzi o to, żeby zaliczyć kolejne stadium, a nie idzie za tym głębsza emocja, mów szczerze, że nie jesteś jeszcze gotowa i jeszcze nie jest ten czas, choć tak - chciałabyś w przyszłości zrobić to, co on chce zrobić natychmiast. Domagaj się, by on traktował cię jak inną osobę. Czemu masz cierpieć przez byłą żonę?
Jeśli on ma dziecko z poprzedniego związku
Nie jest łatwo utrzymać zażyłą więź i relacje, kiedy mieszka się osobno. Od twojego partnera wymaga to wysiłku. Codzienne spotkania zastępują rozmowy telefoniczne, ale to nie znaczy, że w życiu twojego partnera dziecko zajmuje mniej miejsca. Musi być bardziej czujny, żeby nie przegapić problemów dziecka i zawsze być na miejscu do pomocy. Brzmi strasznie? Cóż - ty powinnaś zadbać, aby twój partner zachowywał się wobec dzieci z poprzedniego związku odpowiedzialnie. Dla własnego dobra.
Nie jest przyjemne, kiedy on nie może pójść z tobą do koleżanki, bo córka ma występ w szkolne, ale musisz pogodzić się z faktem, że nie tylko wasza relacja jest dla niego w życiu ważna. Pomyśl: on nie ma z kim rozmawiać o dziecku, kogo poprosić o radę. Na pewno więc doceni twoje zainteresowanie tym tematem.
Kolejnym punktem zwrotnym na waszej drodze do szczęścia jest poznanie jego dzieci. A te bardzo często mają problemy z zaakceptowaniem innego partnera przy boku rodzica. Dziecko łatwiej przekona się do ciebie, jeżeli będzie widziało, że nie próbujesz mu zastępować mamy. Postaraj się zjednać sobie jego pociechę, ale nie staraj się też na siłę i zawsze uczestniczyć w ich spotkaniach - daj im trochę prywatności.
Staraj się go zrozumieć, wspieraj, ale nie daj się zwariować. Jego dzieci nie mogą dezorganizować waszego życia. Jeżeli twój partner nie zauważa, że jego pociecha jest dla ciebie niemiła, powinnaś stanowczo, ale spokojnie zareagować i porozmawiać z nim na ten temat. W ostateczności nie musisz w ogóle widywać jego dzieci.
Miej na uwadze jedno: ten mężczyzna może być - albo nie być - twoim partnerem. Nie wiesz, co będzie z wami za dziesięć lat. Natomiast zawsze będzie tatą. Albo się z tym pogodzisz, albo... musisz szukać innego, bezdzietnego obiektu zainteresowań.
Żyjcie długo i szczęśliwie...
Jeśli ma wam się udać, i ty i on, musicie być zadowoleni z siebie samych i czuć się dobrze ze sobą. Partner nie ma być dopełnieniem, zadośćuczynieniem krzywd czy zapchajdziurą po kimś, kto odszedł. "Każdy związek, nawet najbardziej zgodny, niszczymy prędzej czy później oczekiwaniami, roszczeniami lub kurczowym przywiązaniem. Tak, jakby jednonogi szukał drugiego, by mógł chodzić" - pisze Eva-Maria Zurhorst w książce "Kochaj siebie, a nieważne, z kim się zwiążesz". No właśnie. Ty musisz kochać siebie, musisz stać pewnie na dwóch własnych nogach, i on dokładnie tak samo. I wtedy może wam się udać. A właściwie macie na to ogromne szanse.
On nie jest jak twój eks
Poprzedniego związku nie da się po prostu zapomnieć, zresztą: nie byłoby to wcale dobre. Ale eks nie może być jak ciemne okulary, na które patrzymy przez świat. Np. twój nowy ukochany obiecał ci, że w piątek zawiezie cię do przyjaciółki na babskie ploty. Ale w czwartek wieczorem mówi: "Przepraszam cię, kochanie, ale całkiem zapomniałem, że muszę jutro pojechać do mamy. Pojedziesz autobusem, a potem cię odbiorę, dobrze?". Propozycja w sumie niegłupia. Ale tobie przypomina się zaraz były mąż, który wciąż coś ci obiecywał, a potem tych obietnic nie spełniał. Zaczynasz się gotować: "Nie pozwolę, żebyś tak mnie traktował, co ty sobie wyobrażasz!". Zanim tak wrzaśniesz, zastanów się: na kogo krzyczysz? Czy przypadkiem osoba byłego męża i obecnego partnera nie zlały ci się w jedno? Ale ten pierwszy rzeczywiście cię zwodził i okłamywał, podczas gdy ten drugi jednak, musisz to przyznać, zazwyczaj jest w porządku.
Nie pozwól, by złe wspomnienia wpływały na teraźniejszość. Także w jego wypadku. Obraża się, robi ci awanturę, a ty wiesz, że chodzi o coś innego, że sprawa ma drugie dno? Zachowaj spokój, nie daj się podpuścić ani sprowokować. "Kochanie, uspokój się. Wytłumacz mi spokojnie, dlaczego się tak denerwujesz? Nie wiedziałam, że takie to dla ciebie ważne".
Rozmawiajcie, poznawajcie siebie
Przede wszystkim zaprzyjaźnijcie się. Namiętność w którymś momencie minie, a z nią pożądanie. Chyba że zaczniecie pragnąć siebie z innych, ważniejszych powodów niż piękne nogi czy olśniewający uśmiech. Często pierwsze małżeństwo budujemy na miłości romantycznej, na seksie, fascynacji fizycznością partnera - choć zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlatego właśnie tyle małżeństw rozpada się po kilku latach. Wtedy samo łóżko przestaje cieszyć i łączyć. Niech was połączy coś więcej.
Nie zapiekajcie się na stadium gniewu
Wielu ludzi ze złamanymi sercami zamyka się w więzieniu własnej złości, frustracji i żalu. Wciąż rozpamiętują doznane krzywdy, wciąż rozdrapują rany. O tym, jak to ona go zdradziła ze swoim szefem, i jeszcze pieczołowicie przechowywała sprośne SMS-y od niego. O tym, jak to on w ferworze kłótni krzyczał do niej: "Ty kretynko". W porównaniu z takimi wspomnieniami, obecny związek wypada świetnie, i powinien się rozwijać. Ale tak nie jest, bo tkwiąc nadal silnymi emocjami w poprzedniej relacji, wiążemy swoje serce i nie potrafimy w pełni, z radością i zaufaniem zaangażować się w tę, którą staramy się budować.
Musisz przeżyć cztery uzdrawiające emocje, jak nazywa je John Gray: gniew, smutek, strach i żal. Jeśli przejdziesz przez to piekło złych uczuć, poczujesz się uwolniona. Będziesz w stanie dać byłemu mężowi miejsce w swoim sercu - był przecież tak długo częścią twojego życia. Zamiast wspominać złe rzeczy, będziesz czasem z rozbawieniem myślała o waszych dobrych momentach. Ale będą one blakły i bledły.
Nauczcie się rozwiązywać kryzysy
Ludzie popadają często w skrajności: albo ustępują partnerowi we wszystkim (co ich unieszczęśliwia), albo za wszelką cenę prą do swego. Nie traktujcie każdej kłótni jak walki na śmierć i życie, o własne "ja" czy niezależność. Każdy konflikt, który uda wam się przezwyciężyć, działa na waszą korzyść. Cieszcie się też seksem. Z poprzedniego związku wyniosłaś wiedzę o tym, co i jak chciałabyś z kochankiem robić. Wtedy, być może z wielu przyczyn, tych pragnień nie spełniałaś. Koniec tego! Mów otwarcie w łóżku, czego chcesz, na co masz ochotę. Mężczyźni wolą sypiać z kobietami, które lubią seks i czerpią z niego przyjemność.
Kochajcie się, ale pamiętajcie, że miłość się zmienia. Pożądanie z czasem osłabnie, ale dojdą inne fajne elementy, np. to porozumienie bez słów. I co najważniejsze: nigdy nie zapominajcie o szacunku dla siebie samych i dla siebie nawzajem. A wtedy na pewno wam się uda! Powodzenia!
Natalia Doraczyńska