Wygląd czy charakter?
To nieprawda, że mężczyznom podobają się wyłącznie blondynki z długimi włosami, dużym biustem i nogami "do nieba". Na szczęście każdemu z nich podoba się coś innego. Swojego adoratora może więc znaleźć i pulchna, niewysoka brunetka i chuda jak tyka, piegowata ruda.
Wyniosłe, chłodne piękności można podziwiać, ale nie zawsze da się z nimi porozmawiać, a co dopiero przyjaźnić. Prowokacja czy kokieteria też nie u wszystkich są w cenie. Mogą podobać się przez jeden wieczór, ale na dłuższą metę są męczące i nie do zniesienia. Z kobietą, od której inni faceci nie mogą oderwać wzroku, dobrze jest się pokazać w towarzystwie, ale wiązać się z nią na całe życie - już niekoniecznie. Na co dzień lepszą partnerką okazuje się ta, którą da się po prostu lubić, budzi zaufanie, jest kobieca i ciepła. U mężczyzn seksowna piękność wcale nie tak rzadko przegrywa z bardziej pospolitą urodą, bo nie dorównuje jej charakterem czy usposobieniem. O tych ostatnich walorach można oczywiście przekonać się przy dłuższej znajomości, ale już na pierwszy rzut oka można powiedzieć, co komu z oczu patrzy.
Przewrotność mężczyzn polega na tym, że kandydatka na żonę - ich zdaniem - powinna wyglądać zwykle inaczej niż kandydatka na kochankę. Ta druga może prezentować się wyzywająco, prowokująco i zmysłowo; prostota, skromność, nieśmiałość, delikatność - to przymioty zarezerwowane dla tej pierwszej. Kobiety o tym oczywiście wiedzą i wiele z nich wykorzystuje to w swoim interesie - w zależności od tego, jaką rolę mają akurat ochotę odegrać u boku mężczyzn. Udawana prostota prędzej czy później wyjdzie jednak na jaw.
Różnorodność męskich gustów pozwala mieć nadzieję, że w końcu trafimy na tego, który zachwyci się naszymi przymiotami duszy i ciała. Jeśli nie spodobamy się jednemu, to wcale jeszcze nie znaczy, że u żadnego nie mamy szans. Z pewnościa trafi się taki, który dostrzeże w nas piękno, i co najważniejsze - będzie nas podziwiał i kochał za to, jakie jesteśmy.