Zakupoholizm - groźny nałóg czy styl życia?
Zaczyna się niewinnie i bardzo długo trudno go dostrzec. Nie powoduje chwiejnego kroku i mętnego spojrzenia. Jego ślady trudno jest wytropić, ale ten nałóg może zrujnować nam życie równie skutecznie jak narkotyki czy alkohol. Zakupoholizm!
"Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy..." - twierdziła Marilyn Monroe. Tysiące kobiet na całym świecie uśmiechają się mimo woli, kiedy słyszą ten cytat. Rzeczywiście, udane zakupy mogą sprawiać przyjemność, ale czy są kluczem do szczęścia?
Agresywna reklama mówi, że tak. Zachęca do kupowania towarów, które mogą podnieść naszą wartość, zmienić nasz wizerunek w oczach innych, podnieść prestiż czy zmienić nasze życie ("Jesteś tego warta", "Witaj po radosnej stronie życia", "Wybierz własne przeznaczenie").
Kupowanie jest coraz wygodniejsze. Dzięki sklepom on-line możemy kupować przez całą dobę nie wychodząc z domu, a dzięki kartom kredytowym możemy odsunąć w czasie nieprzyjemny moment rozstania z pieniędzmi. To wygodne, przyjemne i - jak się wydaje - bezpieczne.
Dla znacznej części społeczeństwa zakupy stają się jednak wstępem do pułapki, z której niełatwo się wydostać. W USA na zakupoholizm cierpi ok. 6-10 proc. społeczeństwa (według różnych badań), w Wielkiej Brytanii jest to aż 15 proc., a w Polsce, jak szacują specjaliści, 2-5 proc. populacji.
Chociaż zakupoholizm może być równie tragiczny w skutkach, jak alkoholizm czy narkomania, to ludzie niewiele o nim wiedzą i rzadko uświadamiają sobie jego zgubne skutki. Kiedy słyszymy o osobach, które zgromadziły ponad 1000 par butów (jak Imelda Marcos, była żona prezydenta Filipin) lub ponad 80 par rękawiczek (jak Mary Todd Lincoln, żona b. prezydenta USA), bardziej skłonni jesteśmy traktować to, jak przejaw niewinnego dziwactwa niż niebezpiecznego nałogu.
Przykłady nie muszą być tak spektakularne. Nawet osoby, które nie mają takich zasobów finansowych, jak Imelda Marcos (oprócz butów zgromadziła 15 płaszczy z norek, 508 długich płaszczy, 888 torebek, 65 parasolek, 71 par okularów przeciwsłonecznych), mogą popaść w tarapaty.
Na jednym z internetowych forów dziewczyna o nicku Relacja15 skarży się, że jej mama przynosi niewyobrażalną liczbę rzeczy ze sklepu z używaną odzieżą: "Za małe ubrania, niewymiarowe firanki, niepotrzebna pościel... to same szmaty" - skarży się Relacja15, dodając: "Niewiele zarabia i dużo pieniędzy marnuje w ten sposób. Chciałabym jej pomoc i nie wiem jak. Rozmowy nie pomagają". Użytkowniczka pennylane pisze natomiast: "Kupuję ogromnie wiele ciuchów (...) i choć jakoś bardzo mało nie zarabiam, to przez to wiecznie mi brakuje kasy. I wiecznie jestem pod kreską".
Jak sprawdzić, czy nasze wyprawy do centrów handlowych są jedynie niewinną rozrywką, czy zapowiedzią życiowego bankructwa? Zanim komornik zapuka do naszych drzwi, warto zastanowić się, jakie mechanizmy kryją się za naszymi zakupami. Dlaczego kupujemy?
O symptomach i konsekwencjach zakupoholizmu oraz o tym, gdzie się zwrócić o pomoc, jeśli zauważamy u siebie problem z kompulsywnym kupowaniem, opowiada Beata Hoffmann z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Izabela Grelowska, INTERIA.PL: Słyszymy o coraz większej liczbie rzeczy, od jakich możemy się uzależnić. Czy uzależnienia niesubstancjalne należy traktować równie poważnie jak uzależnienie od narkotyków lub alkoholu?
Beata Hoffmann: - Tak. Uzależnienia niesubstancjalne to uzależnienia, w których brak jest przyjmowanego do organizmu środka, np. alkoholu czy narkotyku. Są one zaburzeniami nawyków i popędów, a polegają na tym, że człowiek odczuwa wewnętrzny przymus wykonania pewnej czynności, co służy najczęściej pozbyciu się występującego napięcia lub dostarczeniu przyjemności. W przypadku zakupoholizmu bardzo często chodzi właśnie o likwidowanie jakiegoś przykrego stanu.
- Bywa też tak, przede wszystkim w pierwszym etapie uzależnienia, że kupujemy po prostu dla przyjemności. W miarę powtarzania takich dostarczających przyjemności zachowań u niektórych osób może rozwinąć się uzależnienie właśnie od tej czynności. W kolejnym etapie nadmierne zakupy będą miały na celu już nie tylko dostarczenie przyjemności, a przede wszystkim rozładowanie nieprzyjemnego napięcia towarzyszącego zaburzeniu.
Problem ten tym trudniej dostrzec, że wszyscy dookoła kupują, a "wycieczki" do centrów handlowych są według wielu najznakomitszym sposobem spędzania czasu wolnego.
- Jeżeli chodzi o objawy, to charakterystyka obrazu klinicznego jest taka sama w przypadku uzależnień niesubstancjalnych i substancjalnych, chociaż zespół odstawienny może nie dawać tak silnych objawów fizycznych.
Na ile uzależnienie od zakupów może być niebezpieczne?
- Jest to choroba pociągająca za sobą ogromne konsekwencje. Zakupoholizm często prowadzi do nabywania rzeczy, na które nas nie stać i zaniedbywania innych niezbędnych wydatków. Uzależniony wpada w długi, rośnie jego poczucie winy. Umysł takiego człowieka nieustannie zaprzątają myśli o zakupach, co powoduje, że zaniedbywane są inne formy funkcjonowania społecznego: kontakty towarzyskie czy praca.
- Zakupoholizm, tak jak inne uzależnienia, przebiega fazami. W początkowej "fazie zwycięstw" trafia się na "świetne okazje", zakupy cieszą i nie budzi to niepokoju ani otoczenia, ani samej zainteresowanej osoby. W fazie drugiej, "fazie strat", zakupoholik wydaje coraz więcej, okłamuje najbliższych, pożycza ze wszystkich możliwych źródeł. Jeżeli nie zostanie podjęte leczenie, w następnym etapie może dojść do utraty pracy, rozpadu rodziny i związków przyjacielskich, do wyniszczenia psychicznego, a nawet do samobójstwa. Ogromne zadłużenie może również doprowadzić zakupoholika przed oblicze wymiaru sprawiedliwości.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: jest mi smutno i postanawiam sobie coś kupić na poprawę humoru. Czy takie podejście może być niebezpieczne?
- Nie zawsze i nie w przypadku każdej osoby. Jeśli dzieje się to sporadycznie i nie utrwalimy takiego schematu, nie grozi nam uzależnienie. Inaczej jest, jeśli staje się to wyuczoną reakcją na stres i niepowodzenia.
- Niektóre definicje zakupoholizmu stawiają na pierwszym miejscu to, że jednostka dokonuje zakupów właśnie dla poprawienia samopoczucia. Jeżeli dana czynność, np. zakupy, ma rozwiązywać jakiś problem lub zepchnąć go na plan dalszy, to ryzyko się zwiększa. Zbliżony mechanizm występuje w przypadku uzależnienia od alkoholu.
Jakie inne symptomy powinny być niepokojące?
Osoby uzależnione od kupowania reagują przychylniej na reklamy zorientowane na wizerunek i emocje niż na korzyści z produktu.
- Bogdan Woronowicz, który jest moim zdaniem największym autorytetem w tej dziedzinie, wymienia następujące objawy: silną potrzebę, przymus dokonywania zakupów, brak kontroli zachowań związanych z zakupami, trudności z powstrzymaniem się od zakupów, poświęcanie im coraz większej ilości czasu, niepokój i frustrację, pojawiające się, kiedy musimy z zakupów zrezygnować, kontynuowanie kupowania pomimo szkodliwych następstw i zaniedbywanie alternatywnych źródeł przyjemności.
- Amerykańscy badacze zwracają też uwagę na kłamstwa, robienie zakupów po kryjomu, kłótnie o zakupy i pojawiające się poczucie winy.
Objawów jest sporo, ale dostrzeżenie problemu nie jest chyba łatwe...
- Tak. W przypadku np. narkotyków twardych można się szybko zorientować, że jest się uzależnionym. Alkohol uzależnia wolniej i często osoby z najbliższego otoczenia dostrzegają problem, zanim sam uzależniony zda sobie z niego sprawę. Zakupoholizm może być przez długi czas niezauważany choćby dlatego, że ludzie nie wiedzą o jego istnieniu, nie wiedzą jakie symptomy powinny niepokoić.
- W przypadku uzależnień niesubstancjalnych granica jest dużo bardziej płynna, a do tego na niektóre z nich istnieje przyzwolenie społeczne, a nawet, jak w przypadku pracoholizmu, zachęta ze strony otoczenia.
Jeśli ktoś z najbliższego otoczenia "zarzuca" nam zakupoholizm, to jak możemy odróżnić, czy faktycznie mamy problem, czy też to skąpy mąż lub "kontrolujący partner" uważa, że wydajemy za dużo?
- Obie sytuacje są możliwe. Japońskie przysłowie głosi: "Jeśli 10 osób mówi ci, że jesteś pijany, to zastanów się, czy nie mają racji". Warto zwrócić uwagę na to, czy osoba podejmująca temat jest nam życzliwa.
- Problem może zresztą nie tkwić w uzależnieniu, a w nieprzemyślanych zakupach. Jeśli jednak ktoś kupuje po kryjomu mnóstwo rzeczy, a później nawet nie ściąga z nich metek, jeżeli kupuje się dwusetną apaszkę niewiele różniącą się od pozostałych, to jest to sygnał, że warto o tym porozmawiać i być może zgłosić się do specjalisty.
Wspomniała pani o kupowaniu rzeczy, z których nawet nie ściąga się metek, ale - poza tak ekstremalnymi przykładami - w dzisiejszych czasach trudno jest chyba określić granicę między tym, co jest nam "niepotrzebne", a tym, co jest jeszcze w normie. Nie ma norm określających, czy potrzebujemy 5, czy 25 sukienek...
Obfitość, nagromadzenie, wielość stanowią jedną z najbardziej uderzających cech współczesnej kultury.
- Można kupować wiele rzeczy i nie być uzależnionym. Nie chodzi o liczbę rzeczy, ale o mechanizm, który sprawia, że kupujemy. Jeśli komuś kupno bluzki rozwiązuje wszystkie problemy życiowe i budzi euforię, to nie jest to reakcja współmierna do sytuacji.
Od zakupów łatwiej uzależniają się bogaci czy biedni? Czy nie jest tak, że jeśli ktoś ma dużo pieniędzy i szalone zakupy nie wpędzają go w długi, to mówimy o "luksusowym trybie życia", a jeśli ktoś ma ich mniej i popada w problemy, to mówimy o uzależnieniu?
- W społeczeństwach wysoko rozwiniętych jest więcej ludzi uzależnionych od zakupów, ale ta choroba dotyczy wszystkich, niezależnie od dochodów. Podobnie jest z alkoholem: uzależnić może się i bogaty, i biedny. Czasami może być łatwiej podjąć leczenie osobie, która nie ma komfortu wydawania pieniędzy. Ale nie ma na to reguły.
Często pojawia się opinia, że to kobiety mają większy problem z uzależnieniem od zakupów. A co z męskimi zakupami? Czy jednorazowy zakup np. wysokiej jakości sprzętu grającego, będącego absolutnie powyżej możliwości finansowych, i kosztem potrzeb rodziny, też może być uznany za przejaw zakupoholizmu?
- Jeśli są to jednorazowe wydatki, to nie ma tutaj mowy o uzależnieniu. Świadczy to po prostu o tym, że taka osoba ma inne priorytety. Badania wskazują, że więcej pań niż panów rozładowuje napięcie, czy poprawia sobie humor za pomocą zakupów. Istnieją jednak inne uzależnienia behawioralne, które są domeną mężczyzn.
Gdzie szukać pomocy, jeśli czujemy, że problem może nas dotyczyć?
- W przypadku uzależnień niesubstancjalnych najlepiej sprawdza się terapia poznawczo-behawioralna. Z uzależnieniem warto jest walczyć pod okiem specjalisty, który jest w stanie pomóc w zidentyfikowaniu problemu i ma doświadczenie.
- Ponieważ robienie zakupów jest elementem życia niemal każdego człowieka, to dążenie do jego całkowitego wyeliminowania nie jest możliwe. Zamiast tego znacznie właściwsze jest przygotowanie do świadomego korzystania z oferty handlowej. Pacjenci muszą też nauczyć się rozpoznawać nawroty choroby i wiedzieć, jak na nie reagować.
Zobacz również:
Czy pojawienie się zakupoholizmu świadczy o zmianach zachodzących w kulturze?
- Predyspozycje biopsychiczne są istotne, ale społeczne uwarunkowania również nie są bez znaczenia. Zwiększająca się dostępność dóbr materialnych, agresywna reklama odwołująca się do emocji, sposób konstruowania oferty handlowej i wprowadzenie kart kredytowych ułatwia na swój sposób uzależnienie się.
- Zakupoholizm nie jest zjawiskiem zupełnie nowym i był opisywane już na początku XX w. Obecnie nabywanie i gromadzenie dóbr materialnych staje się wskaźnikiem społecznego sukcesu, pozwala zaistnieć. Sfera "mieć" zdominowała sferę "być".
Rozmawiała Izabela Grelowska
- - - - -
Beata Hoffmann jest doktorem nauk humanistycznych, pracownikiem Uniwersytetu Warszawskiego, badaczem zjawisk społecznych i kulturowych, autorką ponad sześćdziesięciu publikacji polskich i zagranicznych. Ostatnio ukazała się jej książka "Perfumy. Uwarunkowania kulturowo społeczne". W tekście wykorzystano informacje oraz cytaty z artykułu Beaty Hoffmann pt. "Psychospołeczne uwarunkowania uzależnienia od zakupów", który ukazał się w czasopiśmie "Problemy opiekuńczo wychowawcze" 8/2012.