Reklama

Kontrowersyjne zalecenia Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Jakie jest stanowisko władz?

Śląski Uniwersytet Medyczny wydał kontrowersyjny dokument zawierający zalecenia dotyczące ubioru studentek i studentów oraz doktorantek i doktorantów na zajęciach, zaliczeniach oraz egzaminach na SUM. Jakie jest oficjalne stanowisko władz uczelni? "Traktujemy to jedynie jako propozycję, nie jako nakaz lub zakaz" - mówi nam rzeczniczka prasowa Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

O Śląskim Uniwersytecie Medycznym było głośno w zeszłym roku za sprawą ujawnienia zarzutów molestowania seksualnego i mobbingu wobec studentek i studentów uczelni. Skandal wybuchł w momencie, gdy w mediach społecznościowych studentki i studenci zaczęli opisywać konkretne sytuacje, których dopuszczali się wykładowcy. Padały zarzuty mobbingu, wykroczeń seksualnych, a także bardzo złego traktowania studentów. 

"Regularny mobbing stosowany przez kierowników katedr wobec swoich pracowników. Mamy swoje informacje, mamy świadków", "Traktowanie studentów jak śmieci. Ciągle. Przez wszystkie lata. Ludzie, to nie rok 1965, tylko 2020. Trochę się pozmieniało", "Nie podoba Ci się coś? Śmiało, powiedz o tym. Tylko przygotuj się, że odbije się to na Tobie w postaci uwalenia kolokwium, albo innej delikatnej represji" - brzmiały tylko niektóre z ówczesnych komentarzy ujawnionych w mediach opisujących to, co działo się na SUM.

Reklama

Sprawą zajęła się prokuratura. W grudniu zeszłego roku poinformowano, że dwóch wykładowców straciło pracę, a wobec trzynastu toczyło się postępowanie dyscyplinarne. Na początku roku na SUM została powołana Komisja ds. Przeciwdziałania Problemom Mobbingu, Wykorzystywania Seksualnego i Dyskryminacji oraz innym zachowaniom niepożądanym wśród Studentów i Doktorantów w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. To właśnie z jej ramienia wydano niedawno zbiór zaleceń, które w sieci po raz kolejny wytworzyły czarne chmury nad uczelnią.

Kontrowersyjne zalecenia dotyczące ubioru

Vogule Poland na swoim Twitterze opublikowało dokument z zaleceniami dotyczącymi ubioru studentek i studentów oraz doktorantek i doktorantów na zajęciach, zaliczeniach oraz egzaminach na SUM.

Czytamy w nim m.in.: 

"Żeby zapobiegać pojawianiu się zachowań niepożądanych w relacjach Studentek i Studentów oraz Doktorantek i Doktorantek z pacjentami i nauczycielami akademickimi obu płci oraz wspierać profilaktykę epidemiologiczną w czasie zajęć dydaktycznych, zaliczeń i egzaminów zaleca się:
- utrzymywanie higieny osobistej polegającej na czystości skóry, włosów, paznokci i ubioru,
(...)
- staranne przycinanie ewentualnych wąsów i brody,
- unikanie noszenia spodni z krótkimi nogawkami, bluzek z głębokim dekoltem, spódnic krótszych niż do połowy uda i butów na wysokich obcasach,
- zakrywanie odzieżą ewentualnych tatuaży,
(...)
- stonowanie wyrazistości ewentualnego makijażu,
- unikanie intensywnych perfum i wód toaletowych"

Na reakcje internautów nie trzeba było długo czekać. W świetle zeszłorocznych wydarzeń opublikowane zalecenia wywołały spore oburzenie. 

O komentarz w sprawie poprosiliśmy rzeczniczkę prasową SUM, Agatę Pustułkę oraz przewodniczącą Komisji ds. Przeciwdziałania Problemom Mobbingu, Wykorzystywania Seksualnego i Dyskryminacji oraz innym zachowaniom niepożądanym wśród Studentów i Doktorantów w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach, Monikę Bąk-Sosnowską

"Jest mi przykro"

Okazuje się, że to nie władze uczelni są odpowiedzialne za powstanie kontrowersyjnych zaleceń - twierdzi rzeczniczka.

- Dokument przygotowała Komisja ds. Przeciwdziałania Problemom Mobbingu, Wykorzystywania Seksualnego i Dyskryminacji oraz innym zachowaniom niepożądanym wśród Studentów i Doktorantów SUM - mówi Agata Pustułka. - Traktujmy to jedynie jako zalecenia dress-codowe. Przygotowano je na wzór pisma z Collegium Medicum, tam padają podobne sformułowania. Traktujemy to jedynie jako propozycje, nie jako nakaz lub zakaz. 

Jeżeli przychodzimy do pacjenta jako lekarz, nie stukamy obcasami, dbamy o higienę. Podobne zasady obowiązują np. w Harvardzie. - mówi rzeczniczka SUM - Dress-code lekarza jest zobowiązujący. Komisja jest odrębnym organem, działającym niezależnie od władz SUM. 

Władze uczelni wydają się być jednak przejęte zaistniałą sytuacją. - Zauważyliśmy jednak problem, który powstał i na poniedziałek zorganizowaliśmy spotkanie z przewodniczącym samorządu oraz prorektorem ds. promocji uczelni. Postaramy się porozmawiać o tej sprawie na zasadzie wymiany poglądów na ten temat. Dodatkowo zwróćmy uwagę na fakt, że i tak każdy w swoim środowisku powinien wiedzieć i zwykle wie, jak dostosować swój wygląd do okoliczności i pracy zawodowej - dodaje Agata Pustułka.

O komentarz w tej sprawie postanowiliśmy zapytać również u źródła, kontaktując się z przewodniczącą Komisji ds. Przeciwdziałania Problemom Mobbingu, Wykorzystywania Seksualnego i Dyskryminacji oraz innym zachowaniom niepożądanym wśród Studentów i Doktorantów w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach, Moniką Bąk-Sosnowską.

- Komisja, której przewodniczę, powstała po to, aby uporządkować niektóre aspekty związane z komunikacją i wzajemnymi relacjami wśród społeczności naszej uczelni. Po to, aby jeszcze bardziej zadbać o poszanowanie godności, praw - zwłaszcza studentów i doktorantów, bo to właśnie im ta komisja jest dedykowana. Jednym z takich działań miało być odniesienie się do kwestii ubioru. Zwłaszcza, że na wielu innych uczelniach takie zalecenia funkcjonują, np. w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zresztą tymi zaleceniami sami się posiłkowaliśmy, ponieważ uznaliśmy, że im więcej obszarów troski i regulacji, to tym mniej będzie pola do nieporozumień, niedomówień - mówi Monika Bąk-Sosnowska. - Jest mi strasznie przykro, że intencje tych zaleceń zostały zupełnie inaczej odebrane przez studentów, niż komisja miała w zamyśle. Natomiast domyślam się, że te trudne doświadczenia, które nasza uczelnia ma na swoim koncie, mogły spowodować pewnego rodzaju nadwrażliwość, ale nie w złym tego słowa znaczeniu. Oraz wyczulenie na pewne słowa, które być może nie do końca trafnie zostały sformułowane - tego nie wykluczam. Nie sądziliśmy, że spotka się to z takim odbiorem. Nie zastanawialiśmy się też nad każdym słowem. Ale to są tylko zalecenia, a nie nakazy i zakazy. Zalecenia te skupiają się na obszarach wrażliwych, ale z drugiej strony oczywistych i neutralnych. Dotyczą one nie tylko relacji między członkami społeczności akademickiej, ale również pomiędzy studentami, a pacjentami, za których jesteśmy odpowiedzialni. Nieużywanie intensywnych perfum lub zakrywanie tatuaży odnosi się przede wszystkim do relacji z pacjentami.

  - Chcemy też zadbać o dobre samopoczucie obcokrajowców, którzy u nas studiują. Wiadomo, że różne kultury mają różne obyczaje i normy związane z ubiorem. Dlatego pomyśleliśmy, że dobrym rozwiązaniem będzie wprowadzenie pewnych zaleceń, które  z jednej strony są ogólne, a z drugiej strony pokazują te obszary, które mogą być wrażliwe ze względów religijnych czy kulturowych. Jest mi przykro, bo doszło do niezrozumienia intencji. Może jest to też kwestia niezręcznego sformułowania, tego też nie wykluczam.

Co ważne, od przewodniczącej Komisji dowiedzieliśmy się, że założenia te zostały przegłosowane jednogłośnie. Członkami Komisji są również przedstawiciele samorządu studentów oraz samorządu doktorantów. 

Punkt, w którym nie zaleca się noszenia głębokich dekoltów w połączeniu z nazwą komisji, która zapobiega wykorzystywaniu seksualnemu może sugerować, że taki ubiór może później zostać uznany jako prowokacja. Na pytanie, czy użycie takich sformułowań słusznie sugeruje takie skojarzenia, przewodnicząca Komisji odpowiada: - Po fakcie rozumiem, że to mogło wzbudzić kontrowersje. Ale nasza komisja została powołana do tego, żeby dbać o te najbardziej delikatne aspekty. Każdy, kto ma wiedzę i wrażliwość, nie będzie przerzucał odpowiedzialności za molestowanie na ofiarę. Przypuszczam, że to wszystko ma związek z trudnymi doświadczeniami, które mieli nasi studenci. I dlatego zostało to zinterpretowane przez ten pryzmat, natomiast nie taka była nasza intencja. Zachęcam do tego, aby przyjrzeć się innym działaniom, które podjęliśmy na rzecz studentów. M.in. stworzyliśmy procedurę zgłaszania takich niepożądanych zachowań, w których student może czuć się zagrożony. Dbaliśmy o to, aby każdy pracownik podpisał, że zapoznał się z zasadami zapobiegania dyskryminacji, mobbingu, molestowania seksualnego i innym zachowaniom niepożądanym. Dlatego przykro mi, że jedna rzecz, która była tylko drobnym elementem naszej działalności wypływa na pierwszy plan jako działanie przeciwko studentom.


Stanowisko Samorządu Studenckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego

Samorząd SUM bardzo szybko zareagował na zalecenia wydane przez Komisję ds. Przeciwdziałania Problemom Mobbingu, Wykorzystywania Seksualnego i Dyskryminacji oraz innym zachowaniom niepożądanym wśród Studentów i Doktorantów w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach.

Wydał on oficjalne oświadczenie, w którym wyraża zaniepokojenie zaistniałą sytuacją oraz treścią dokumentu prosząc jednocześnie o ponowne rozważenie zasadności wydania zaleceń. 

Z sytuacji jasno wynika, że po zeszłorocznych wydarzeniach SUM choć wyciągnął wnioski, to w dalszym ciągu powinien z większą uważnością i ostrożnością podchodzić do tak ważnych kwestii, jakimi są poczucie bezpieczeństwa i szacunku społeczności uczelni. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy